Republika deweloperów również w Borkowie? Kacper Płażyński interweniuje ws. nabywców nieruchomości

(fot. Facebook/Kacper Płażyński)

Najpierw wymarzone mieszkanie – teraz pasmo kosztów, opóźnień i napraw, a także prawnych batalii. Mieszkańcy Borkowa w gminie Pruszcz Gdański uważają, że nierzetelny deweloper próbuje ich oszukać. Pomagać może mu w tym jeden z notariuszy – informuje poseł PiS Kacper Płażyński, który wysyła do Ministra Sprawiedliwości pismo z wnioskiem o kontrolę.

O problemach z deweloperem, które ciągną się od ponad 1,5 roku, poinformowała część mieszkańców bloku przy ul. Stylowej w Borkowie wspólnie z posłem na Sejm Kacprem Płażyńskim z Prawa i Sprawiedliwości. Budynek został wybudowany, ale większość lokali nadal nie została oddana do użytku, między innymi z powodu wielu – jak to nazwano – niedoróbek i błędów technicznych. – Mieszkańcy czekają, aż zostaną one naprawione, ale deweloper powiedział „nie” – relacjonował Płażyński.

ZMIANA NOTARIUSZA I KONFLIKT INTERESÓW

Według relacji mieszkańców i posła firma deweloperska postanowiła – niezgodnie z zapisami tzw. umowy deweloperskiej – zmienić notariusza dbającego o równe prawa i poszanowanie interesu obu stron, przed którym pospisywane będą ostateczne umowy przenoszące własność nieruchomości.

– Notariusz, który moim zdaniem rażąco narusza interesy nabywców, decyduje się na skonstruowanie takiego aktu, gdzie kupujący tracą możliwość pociągnięcia dewelopera do odpowiedzialności za usterki, które by się tu znalazły. Tracą możliwość ubiegania się o zapłatę kar umownych za opóźnienia w budowie, to jest od 50 do nawet 100 tysięcy złotych. No i deweloper chce, żeby na przykład własność drogi przenieść na lokatorów w 2030 roku, nie wiadomo dlaczego, bo ci państwo już za nią zapłacili – wyjaśniał zawiłości sporu Płażyński.

ŻĄDANIA NABYWCÓW WOBEC DEWELOPERA

Jak relacjonowali mieszkańcy, ich główne żądania wobec dewelopera Nord House z Pruszcza Gdańskiego to wywiązanie się z podpisanych umów i respektowania ich zapisów.

– Żądamy podpisania aktów przeniesienia własności na lokalne i drogę dojazdową w kancelarii notarialnej, w której podpisana była umowa deweloperska. Żądamy likwidacji niedozwolonych klauzul i bezprawnie pobranych pieniędzy. Żądamy też demontażu paneli fotowoltaicznych, które zamontowano bez naszej wiedzy, a instalacja prowadzi tylko do jednego lokalu, który kupił kolega właściciela firmy deweloperskiej – wyliczał jeden z mieszkańców.

– Wielokrotnie wzywaliśmy dewelopera do tego, żeby nam przedstawiono projekt aktów notarialnych zakupu mieszkań. Wszyscy byliśmy w szoku, kiedy to dostaliśmy, bo zapisy są inne niż te, które były podpisane w umowie deweloperskiej. Próbowaliśmy kontaktować się z deweloperem z informacją, że się nie zgadzamy na taką propozycję. Odpowiedzi były proste, czyli nie będzie żadnych zmian, a jak nie podpiszemy aktu, to firma wystąpi o rozwiązanie umowy zakupu – dodawał inny.

KONFLIKT INTERESÓW I KOMPLIKACJE

W budynku jest 10 mieszkań, ale tylko jeden właściciel bez obiekcji podpisał akt notarialny w zaproponowanej przez dewelopera formule. Według nabywców chodzi właśnie o mieszkanie sąsiada, który ma być znajomym właściciela firmy deweloperskiej. Do tego samego lokalu podłączono też – jak przekonują inni kupujący – nieuzgodnioną instalację fotowoltaiczną.

– Pozostałych dziewięciu nabywców stoi tu z panem posłem, bo nigdy nie zgodzimy się na takie traktowanie i dyktowanie nam warunków – mówił jeden z kupujących.

– W umowie jest zapis, że obie strony ustaliły zapisy aktu notarialnego, ale nikt z nami nie dyskutował i nie informował, że to będą inne zapisy niż w umowie deweloperskiej. A kolega dewelopera ma napisane, że udostępniamy mu dach na tą instalację i nasze lokale, gdyby trzeba było coś tam robić. Panele zamontowano po odbiorze technicznym, nie wiemy, czy dach ma odpowiednią nośność, mamy problemy z garażami, gdzie zalewa nas woda po deszczu – wyliczają mieszkańcy.

Według mieszkańców z kanalizacji budynku wydobyto ostatnio około 50 szmat wielkości koszulki t-shirt, które blokowały kanalizację i spowodowały wybijanie nieczystości. Blokujące odpływ „fanty” wydobyła wezwana na miejsce profesjonalna firma.

– Przypuszczamy, że firma montująca kanalizację miała problemy z dogadaniem się z deweloperem i po prostu zrobiła mu to na złość. Ktoś to wsadził na siłę do rury biegnącej pod garażami, to się samo tam nie znalazło – wyjaśniają kupujący.

REAKCJA WŁADZ I WNIOSEK O KONTROLĘ

O sprawie powiadomiono Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który ma się przyjrzeć postępowaniu firmy deweloperskiej. Z wnioskiem o kontrolę działań notariusza wystąpił z kolei Kacper Płażyński.

– Są to umowy przygotowane przez notariusza, który reprezentuje interesy jednego podmiotu, czyli dewelopera. A notariusz, zgodnie z prawem, ma dbać o sprawiedliwość, przejrzystość i zrozumiałość aktów notarialnych dla każdej ze stron. Mają one też nie naruszać interesów stron, a tu mamy do czynienia z czymś zupełnie innym – ocenił Płażyński.

Dlatego do Ministra Sprawiedliwości, sprawującego nadzór nad notariuszami, trafi pismo od Płażyńskiego. – Wnioskuję w nim o dokonanie pilnej weryfikacji, czy takie umowy miały prawo powstać i czy ten notariusz powinien piastować ten urząd – wyjaśnił Płażyński.

POPRZEDNIE ZARZUTY

Jak dodawał polityk, wspominany notariusz w ubiegłym roku wymieniony został w programie „Superwizjer” TVN dotyczącym śmierci Zbigniewa O. ze wsi Kaczki pod Gdańskiem, który odziedziczył gospodarstwo i duży areał ziemi. Mężczyzna został zamordowany w 2014 roku po tym, jak – na podstawie fałszywych dokumentów – u tego samego notariusza podpisano akt notarialny sprzedaży majątku gospodarza. Ciało rolnika po ponad roku policja znalazła zakopane w lesie. Sąd Okręgowy w Gdańsku w kwietniu 2019 roku wymierzył karę dożywotniego pozbawienia wolności dwóm sprawcom bestialskiego zabójstwa, a w stosunku do czterech innych osób zamieszanych w zbrodnię kary wynosiły od 1,5 roku do 2 lat i 10 miesięcy więzienia. Wobec ostatniego z oskarżonych karę zawieszono na 5 lat.

Do dewelopera Nord House z Pruszcza Gdańskiego skierowaliśmy pytania o zarzuty, które kierują wobec firmy nabywcy mieszkań. W oficjalnym piśmie spółki reprezentowanej przez prezesa zarządu Ryszarda Majchrowskiego czytamy, że firma odpiera zarzuty. Według niej winę za opóźnienia ponoszą między innymi Energa Operator (realizacja przyłącza energetycznego) a także gmina wiejska Pruszcz Gdański (podłączenie budynków do sieci wodno-kanalizacyjnej).

TŁUMACZENIE NOTARIUSZA

Odnosząc się do zarzutów posła Kacpra Płażyńskiego, deweloper wyraził „ubolewanie, że osoba ta, wysuwa poważne oskarżenia pod naszym adresem nie próbując uzyskać od nas wyjaśnień, ani naszego stanowiska w sprawie”, a oskarżenia jakoby zapisami w umowach notarialnych chciano uniknąć odpowiedzialności za zgłaszane wady „są rażąco naruszające nasze dobre imię i są nieprawdziwe, szkalujące”.

Pełna treść pisma Nord House:

Pismo posła Płażyńskiego do ministra sprawiedliwości:

OŚWIADCZENIE KANCELARII

Kancelaria Notarialna Karol Aleksandrowicz Notariusz po naszej publikacji przesłała pismo o następującej treści:

„Nieprawda jest, że w niniejszej sprawie reprezentowałem interesy dewelopera. Notariusz nie reprezentuje interesów żadnej strony. Projekty aktów notarialnych w omawianej sprawie sporządzone zostały w oparciu o informacje przekazane przez dewelopera.

Nieprawdą jest, że nabywcy nie mieli prawa zgłaszać uwag do projektów bo z uprawnienia tego niektórzy nabywcy skorzystali. Notariusz nie jest stroną obecnego sporu nabywców z deweloperem. Rolą notariusza jest przygotowanie projektu aktu notarialnego, do którego każda strona umowy i na każdym etapie procedowania ma prawo zgłosić uwagi.

Zawarcie jakiejkolwiek umowy w formie aktu notarialnego, w tym zmian wcześniej zawartej umowy, możliwe jest dopiero po ustaleniu przez strony zgodnych oświadczeń woli i wiedzy. Nie jest rolą notariusza pośredniczenie w tych negocjacjach ani udział w nich w charakterze mediatora czy sądu”.

Bartosz Stracewski/vn

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj