1 stycznia 2024 roku nastąpi podwyżka składek na ubezpieczenia społeczne. W audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka poprosiła o opinie na ten temat przedsiębiorców – Pawła Dołkowskiego, prezesa Pomorskiego Hurtowego Centrum Rolno Spożywczego Rënk, oraz Grzegorza Pellowskiego, trójmiejskiego piekarza i mistrza cukiernictwa.
Paweł Dołkowski zauważył, że opinie przedsiębiorców na omawianą kwestię nie mają większego znaczenia. – Przedsiębiorcy nie mają wyjścia: jak chcą rozwijać biznes, muszą płacić. Dobrze, że wiemy o takich planach o wiele wcześniej, więc jest szansa na to, żeby się przygotować, co nie zmienia faktu, że gros tych obciążeń to świadczenia do systemu ZUS, który dawno powinien zostać przebudowany, bo w tej formule już dzisiaj jest niewydolny, a to jednak duże obciążenie dla przedsiębiorców. Mamy też świadomość, że zmienia się struktura społeczna, brakuje rąk do pracy, wyludniamy się jako naród, mamy też problemy na rynku pracy ze specjalistami, więc wysoka stawka ZUS-owska nie daje systemowego rozwiązania, a wręcz odwrotnie: zaczyna dusić przedsiębiorców – ocenił.
Grzegorz Pellowski w pełni zgodził się z przedmówcą. – Powiem tak: przedsiębiorcy nie mają wyjścia. Rząd ustalił, że będą dwie stówki więcej i to wszystko przełoży się na ceny, bo każdy wzrost ZUS-u czy czegokolwiek to koszt dla przedsiębiorcy. Klienci, konsumenci po prostu będą więcej płacili za produkt finalny czy usługę: układanie kafelków czy jakieś inne prace remontowe. To wszystko będzie kumulowało się w cenie i powstanie dodatkowy koszt. Trzeba liczyć się z tym, że ceny dalej będą rosły. Na rynku fachowców jest obecnie głód. Jak rozmawiam ze znajomymi i w rodzinie, jeżeli chodzi o pozyskanie jakiegoś fachowca w branży budowlanej, to się dzisiaj czeka; jeden z kolegów pół roku czeka na elektryka – wyznał.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer