Fatalne wspomnienia z Kiszyniowa muszą pójść w niepamięć. Przed reprezentacją Polski kolejne dwa mecze eliminacji, od których może zależeć, czy zagramy podczas Euro 2024. Gościem radiowej „Dogrywki” był Radosław Michalski, członek sztabu reprezentacji Polski oraz prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, z którym omówiliśmy, co czeka biało-czerwonych.
Choć na papierze nasza grupa podczas eliminacji wydaje się jedną z łatwiejszych – to jak się okazuje, na ten moment mamy poważne problemy. Po trzech meczach zajmujemy przedostatnie miejsce w grupie. Radosław Michalski nie jest zwolennikiem przedwczesnych spekulacji na temat „pewnego awansu” i po części spodziewał się, że nie będzie łatwo.
– Od początku, gdy poznaliśmy rywali w grupie i wszyscy mówili, że już awansowaliśmy, ja ostrzegałem, że przy jakimkolwiek potknięciu ciężko będzie to nadrobić. Wiadomo, że my, Czechy i Albania jesteśmy takimi drużynami „do awansu”. Po tej niespodziewanej porażce z Mołdawią troszkę się zakotłowało – mówił.
OSTATECZNOŚĆ, KTÓREJ CHCEMY UNIKNĄĆ
We wrześniu Polska zagra z Wyspami Owczymi i Albanią. O ile o wynik na Stadionie Narodowym w Warszawie powinniśmy być spokojni, tak wyjazdy do takich krajów jak Albania nie należą do najłatwiejszych. Biało-czerwoni grają jednak o pełną stawkę, choć jak mówi Michalski, przy ewentualnej porażce jest jeszcze iskierka nadziei na awans, choć abstrakcją powinno być samo spekulowanie na ten temat.
– Można powiedzieć, że porażka z Albanią nas eliminuje z bezpośredniego awansu. Nie chce się aż o tym rozmawiać, ale na szczęście jest ta „trzecia noga” i można zakwalifikować się z racji tego, że jesteśmy w pierwszym koszyku Ligi Narodów, więc jeszcze tam jest jedno miejsce i możemy jeszcze grać w barażu. Ale to jest taka ostateczność, z której bardzo byśmy nie chcieli skorzystać – opowiada prezes pomorskiego ZPN.
Wróciliśmy również do pamiętnego meczu z Mołdawią. Michalskiemu oraz każdemu wokół kadry trudno jest znaleźć przyczynę niespodziewanej porażki. Najlepszym rozwiązaniem jest jednak skupienie się na przyszłości.
– Człowiek całe życie uczy się pokory, bo takie mecze jak ten w Mołdawii wydawało się, że do przerwy powinniśmy wygrywać pięć lub sześć do zera, a po przerwie nagle przestaliśmy grać. Mało kto jest w stanie wytłumaczyć ten wynik – ani piłkarze, ani trener, ani działacze. Ja uważam, że nie ma co patrzeć do tyłu. Trzeba patrzeć do przodu, wygrać te dwa mecze i to jest nasz obowiązek – mówił Michalski.
Posłuchaj całej rozmowy:
Jakub Krysiewicz