W pierwszym meczu drugiego dnia mistrzostw, Meksyk zgodnie z oczekiwaniami pokonał Kamerun. W drugim spotkaniu Holandia „rozniosła faworyzowaną Hiszpanię 5:1.
O 18:00 czasu polskiego, reprezentacja Meksyku stanęła naprzeciw Kameruńczykom. Ci pierwsi przed spotkaniem byli stawiani w roli faworyta. Tę opinię potwierdziły pierwsze minuty spotkania. Niesieni dopingiem piłkarze Meksyku zamknęli na własnej połowie Kamerun. Mecz rozgrywany był w bardzo obfitym deszczu, co zdecydowanie utrudniało pracę nie tylko piłkarzom, ale też sędziom tego meczu.
Arbitrzy nie zaliczyli dwóch celnych trafień reprezentacji Meksyku, a także nie podyktowali ewidentnego rzutu karnego. To nie załamało meksykanów, którzy dopiero po godzinnej i mozolnej grze wyszli na prowadzenie. Gola na 1:0 strzelił Oribe Peralta, który dobiegł do piłki odbitej przez bramkarza Kamerunu i z 12 metrów strzelił gola do pustej bramki.
Meksyk prowadził grę do końca meczu, nie pozwalając dochodzić do groźnych sytuacji Kamerunowi. Zwycięstwo dla Meksyku jak najbardziej zasłużone.
O 21:00 rozpoczął się najciekawszy mecz drugiego dnia turnieju. Holandia chciała zrewanżować się Hiszpanii za finał poprzedniego mundialu. Wówczas piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego pokonali Holendrów dopiero w 116 minucie dogrywki.
Początek spotkania należał do Hiszpanów. To oni kontrolowali grę w środku pola i zgrabnymi podaniami starali się rozciągnąć defensywę „Oranje”. Tiki-Taka w wykonaniu Hiszpanów przyniosła efekt w 27. minucie, kiedy Diego Costa wbiegł w pole karne i próbował minąć holenderskiego obrońcę. Ten zahaczył Hiszpana i sędzia nie zastanawiając się wskazał na „wapno”. Jedenastkę pewnie wykonał Sergio Ramos. Holandia nie załamała się po stracie bramki i dalej konsekwentnie realizowała plan szkoleniowca van Gaala. Głównie koncentrowała się na groźnych kontrach i wysokim pressingu, który przyniósł efekt w 44. minucie, kiedy Robin van Persie perfekcyjnym strzałem z efektownego „szczupaka” z 13. metra pokonał bezradnego Ikera Casillasa.
Druga połowa przyniosła zupełnie inny obraz gry. To Holendrzy mądrzej próbowali rozegrać spotkanie i tuż po przerwie wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie z lewej strony, piłkę przejął Arjen Robben, który zwodem minął dwóch obrońców Hiszpanii i precyzyjnym strzałem pokonał Casillasa. W 64. minucie „Oranje” po raz kolejny strzelają bramkę. Dośrodkowanie z rzutu wolnego, Casillas mija się z piłką i Stefan de Vrija dobija piłkę znajdującą się na dalszym słupku. Bramka jednak nie powinna zostać uznana, bo jak pokazały powtórki Robin van Persie faulował wychodzącego do piłki Ikera Casillasa. Bramkarz Hiszpanów może od tej pory zacząć obawiać się „piątków trzynastego”, ponieważ w 72. minucie było już po wszystkim. Golkiper popełnił katastrofalny błąd. Najpierw Ramos wycofał do niego piłkę, której Casillas nie potrafił opanować. Dopadł do niej van Persie, który podwyższył na 4:1. Gdy wydawało się, że taki wynik, to najwyższy wymiar kary, Arjen Robben nie pozostawił złudzeń mistrzom świata i wykorzystał doskonałe podanie ze środka pola, które zamienił na bramkę.
Holandia ostatecznie wygrała z Hiszpanią 5:1.