566. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Siły ukraińskie odniosły „częściowy sukces” w obwodzie donieckim i zaporoskim

(fot. EPA/Maria Senovilla Dostawca: PAP/EPA)

Ruch na Moście Krymskim łączącym zaanektowany od Ukrainy i okupowany przez Rosję Krym z kontynentalną Rosją został „czasowo wstrzymany”. Most był w ostatnich miesiącach celem licznych ukraińskich ataków z powietrza i morza, w tym z użyciem dronów. Atak Rosji na Ukrainę trwa już 566. dzień.

22:48 NGO: do sił rosyjskich walczących na Ukrainie przyłączyło się ponad 500 Kubańczyków

Do rosyjskich sił walczących na Ukrainie przyłączyło się co najmniej 500 obywateli Kuby, wysłanych do Moskwy za zgodą reżimu w Hawanie, wynika z najnowszego raportu organizacji praw człowieka Prisoners Defenders.

Prisoners Defenders nie wyklucza, że w szeregach wojsk rosyjskich może być nawet do 1000 obywateli Kuby.

Cytowany we wtorek przez portal Infobae dokument dowodzi, że główny szlak dla werbowanych na wojnę Kubańczyków stanowi otwarte w lipcu br. połączenie lotnicze Varadero-Moskwa.

Wprawdzie w piątek szef MSW Kuby płk Cesar Rodriguez zaprzeczał, jakoby władze w Hawanie miały wspierać wysyłanie Kubańczyków na wojnę Rosji z Ukrainą, ale kierownictwo Prisoners Defenders utrzymuje, że reżim w Hawanie wie o procederze i wspiera go.

Organizacja praw człowieka ustaliła, że wśród organizatorów akcji werbunkowej jest attache wojskowa w ambasadzie Kuby w Moskwie płk Monica Milian Gomez.

Prisoner Defenders podał, że co najmniej 20 kubańskich najemników trafiło do wojsk rosyjskich, udając się z Kuby przez Białoruś.

Według ustaleń organizacji praw człowieka wśród udających się do Rosji Kubańczyków są osoby uznawane przez reżim w Hawanie za nielojalne wobec władz państwowych, które były m.in. zainteresowane ucieczką z tej karaibskiej wyspy.

Niektórzy z nich, jak podał Infobae, po przybyciu do Federacji Rosyjskiej albo odmówili udziału w wojnie, albo zbiegli z oddziałów wojskowych. Według portalu najemników przeraża m.in. fakt “wysyłania Kubańczyków na pierwszą linię frontu”.

21:11 Sztab: nasze siły odniosły „częściowy sukces” w obwodzie donieckim i zaporoskim

Ukraińskie siły odniosły „częściowy sukces” w okolicy miejscowości Kliszczijiwka w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy i Robotyne w obwodzie zaporoskim na południowym wschodzie kraju – poinformował we wtorek sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.

Ukraińskie siły kontynuują ofensywę na kierunku melitopolskim oraz działania szturmowe na odcinku bachmuckim – czytamy w wieczornym komunikacie sztabu.

Wskutek działań szturmowych ukraińskie wojska odniosły częściowy sukces w okolicy Kliszczijiwki w obwodzie donieckim oraz miejscowości Robotyne w obwodzie zaporoskim.

21:03 Służby ujawniają kolejne procedery korupcyjne i aresztują podejrzanych – urzędników, policjantów i byłego diakona

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zlikwidowała kolejne procedery korupcyjne, dotyczące m.in. pomocy w unikaniu służby wojskowej i wyjeździe za granię – poinformowano we wtorek na stronie SBU. Tym razem w ręce funkcjonariuszy wpadli przedstawiciele policji, urzędu zajmującego się żeglugą i transportem wodnym oraz były diakon Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego.

W obwodzie odeskim SBU zatrzymała pracownika portu w Izmaile (miasto portowe nad Dunajem na południu Ukrainy) oraz urzędnika Dunajskiej Komisji Kwalifikacyjnej Państwowej Służby Transportu Morskiego i Żeglugi Śródlądowej. W zamian za łapówki załatwiali oni mężczyznom podlegającym służbie wojskowej możliwość opuszczenia Ukrainy w charakterze nawigatorów statków handlowych. „Pomagali” swoim klientom zdać egzamin, by uzyskali odpowiednie kwalifikacje.

Koszt takiej „usługi” wahał się od 700 USD do 1,2 tys. USD. Kwota uzależniona była od zasobności portfela klienta oraz stopnia zaawansowania w umiejętnościach niezbędnych do nawigowania jednostkami pływającymi. Zatrzymani zarobili w ten sposób 55 tys. dolarów (ok. 240 tys. zł). Zostali złapani na gorącym uczynku przyjmowania korzyści majątkowej. Przebywają w areszcie, grozi im do 10 lat więzienia.

Również w obwodzie odeskim SBU zatrzymała byłego diakona Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej (Patriarchatu Moskiewskiego), który umożliwiał mężczyznom podlegającym obowiązkowi wojskowemu wyjazd za granicę pod płaszczykiem osoby duchownej lub przygotowującej się do roli kapłana. Podejrzany wpisywał chętnych na „listę misjonarzy”, którzy wyjeżdżali za granicę w imieniu zwierzchnika eparchii (odpowiednik diecezji w Kościele katolickim) w celu realizacji interesów Cerkwi. Następnie składał listę w Państwowej Służbie ds. Polityki Etnicznej i Wolności Słowa z dobrze umotywowaną argumentacją świadczącą o konieczności wyjazdu fałszywych sług Cerkwi poza granice Ukrainy. Koszt miejsca na liście wynosił od 4500 USD wzwyż. Kwota zależała od pilności wyjazdu i możliwości finansowych klientów.

Byłemu diakonowi udało się wysłać za granicę sześć osób. Został przyłapany na gorącym uczynku. Został zatrzymany, grozi mu do 9 lat pozbawienia wolności i konfiskata mienia.

Inną metodę zarobku obrał były funkcjonariusz rozwiązanej w 2015 roku milicji, wówczas formację tę zastąpiła policja. Na jego trop wpadli funkcjonariusze kijowskiego oddziału SBU. W 2009 roku mężczyzna zrezygnował ze służby i założył własną agencję detektywistyczną, której działalność polegała na zbieraniu poufnych informacji o osobach, którymi zainteresowani byli zleceniodawcy. Informacje te obejmowały adresy zamieszkania, numery samochodów i telefonów komórkowych, a także informacje o tym, czy dana osoba wyjeżdżała za granicę, a jeśli tak, to przez które przejście.

Aby mieć dostęp do takich danych, „detektyw” wciągnął w nielegalny proceder swojego znajomego, czynnego funkcjonariusza obecnej policji, który miał dostęp do baz danych organów ścigania. Średni koszt jednego „dossier” wynosił równowartość co najmniej 200 USD, kwota ta zależała od ilości informacji, jakie udało się zebrać. Zapłatę za „usługi” przestępca otrzymywał na konto swojego bliskiego krewnego. Jak na razie detektyw przebywa na wolności, a jego wspólnik – policjant został zawieszony w czynnościach służbowych. Obu przestępcom grozi kara do 6 lat pozbawienia wolności – poinformowała SBU.

17:22 Proboszcz w Dnieprze: zdarzało się, że musieliśmy zidentyfikować ciało bez głowy

Od wybuchu wojny przeprowadziłem około 100 pogrzebów. Każda rodzina chce pochować swojego bohatera, ale wielokrotnie nie może rozpoznać poległego żołnierza. Zdarzało się, że musieliśmy zidentyfikować ciało bez głowy – powiedział PAP ojciec Vasyl Kolodij, proboszcz kościoła Wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny w Dnieprze.

– Ten proces żałoby się zmienia na przestrzeni lat. Kiedy w 2014 roku podczas walk w Donbasie chowaliśmy zmarłych, to widziałem rodziny tych poległych wojskowych i zauważyłem, że żałoba wyglądała inaczej. Oczywiście i wtedy, i dziś jest płacz, smutek, ale teraz do tej straty najbliżsi podchodzą z poczuciem dumy – powiedział ojciec Vasyl Kolodij, proboszcz kościoła Wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny w Dnieprze.

Kolodij dodał, że przeprowadził około 100 pogrzebów i jego zdaniem najbardziej bolesna jest sytuacja, gdy nie można zidentyfikować ciała poległego żołnierza. – Oczywiście każda rodzina chce pochować swojego bohatera, ale podczas tej wojny wielokrotnie mamy do czynienia z niezidentyfikowanymi ciałami. Jest to chyba najbardziej bolesna kwestia, kiedy nie dość, że nie można sprowadzić do kraju ciała, to jeszcze potem nie można go zidentyfikować – stwierdził.

Zapytany, czy nie można żołnierza rozpoznać po mundurze wojskowym, odpowiedział, że nie jest to nic pewnego.- Były różne przypadki. Zdarzało się, że żołnierz jeszcze żyjąc, zakładał mundur kogoś innego. Na przykład Oleksij Sedow rozpoznany został nie po mundurze, a po tatuażu na ramieniu – wyjaśnił.

– Zdarzało się, że musieliśmy zidentyfikować ciało bez głowy. Czasami ciała były przynoszone z oddzieloną ręką lub nogą. Wielu mężczyzn zostało pochowanych tylko pod numerem. Nadal istnieją ciała, które zostały pochowane w 2015 roku i nie zostały zidentyfikowane – powiedział.

Przypomniał, że głównym zadaniem Ukraińców jest obrona ojczyzny. – Jest wiele krajów, które nam pomagają, między innymi Polska, Anglia czy Ameryka. Chcę podziękować wszystkim tym krajom za pomoc. Bo bez tej pomocy nic by nie było. Chcę podziękować państwu polskiemu, szczególnie dlatego, że pojechało tam dużo naszych ludzi. Wiem, jak zostali tam przyjęci – dodał.

Zauważył, że kraje, które pomagają Ukrainie, są dla niej inspiracją. „Nie mamy prawa się wycofywać. Myślę, że bronimy nie tylko Ukrainy, ale całego cywilizowanego świata” – podsumował ojciec Kolodij.

15:54 Premier RP Mateusz Morawiecki: wysłałem do KE ultimatum ws. embarga na zboża z Ukrainy

Premier Mateusz Morawiecki oświadczył we wtorek w Kosowie Lackim (woj. mazowieckie), że wysłał do Komisji Europejskiej ultimatum z jednoznacznym żądaniem przedłużenia po 15 września zakazu wwozu czterech zbóż z Ukrainy. Jak dodał, jeśli KE się nie zgodzi, Polska wprowadzi zakaz samodzielnie.

– Rozmawialiśmy o tym, że w obliczu wielkich wyzwań z rynku ukraińskiego chcemy dojść do wytworzenia warunków dobrych dla naszych rolników” – poinformował premier na spotkaniu z miejscowymi przedsiębiorcami i rolnikami. Dodał, że właśnie dlatego wysłał do Komisji Europejskiej ultimatum z jednoznacznym żądaniem przedłużenia po 15 września zakazu wwozu czterech zbóż z Ukrainy. „Albo sami go wprowadzimy, bo nie możemy doprowadzić do rozchwiania tego rynku – zaznaczył Morawiecki.

Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja br. w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września. Tranzyt zbóż przez terytoria tzw. krajów przyfrontowych jest dozwolony.

Jak przekazał we wtorek w Kosowie Lackim premier, „czujemy, że przed nami kluczowe wybory, od których będzie zależała przyszłość polskiej wsi i rolnictwa”. – Chcemy, aby była przyszłością pełną nadziei – zadeklarował Mateusz Morawiecki.

Szef rządu podkreślił też znaczenie marki polskiej. Zapewnił, że podejmie starania, by jak najlepiej wyegzekwować przepis, by m.in. supermarkety mogły wystawiać tylko 20 proc. produktów pod własną marką.

– Będziemy nie tylko starali się jak najlepiej wyegzekwować przepis, a może nawet go wzmocnić, że jeżeli sieci dyskontowe lub supermarkety prezentują na swoich półkach artykuły rolne, lub inne artykuły, to mogą prezentować tylko 20 proc. tych artykułów pod swoją własną marką. Cała reszta musi być pod marką własną producenta – powiedział premier po spotkaniu z przedsiębiorcami w Kosowie Lackim (woj. mazowieckie).

W przeciwnym razie – jak stwierdził Mateusz Morawiecki – polscy producenci mają o wiele większe trudności z przebiciem się na rynek krajowy i zagraniczny ze swoją marką.

– Naszą strategią, której kolejną część pokazaliśmy w zeszłym tygodniu i na naszym kongresie w Końskich, jest skrócenie drogi od pola do stołu – wskazał. Dodał, że polscy przedsiębiorcy, producenci i przetwórcy rolni są tej strategii czołowym ogniwem.

– Nie chcemy, by aktywność w Polsce przejawiały tylko wielkie międzynarodowe koncerny, które wykupiły tu przetwórstwo bardzo często jeszcze w latach 90. czy dwutysięcznych. Współpracujemy ze wszystkimi, ale teraz kluczowa jest marka polska – podkreślił Morawiecki.

15:23 Rzecznik polskiego rządu: import zboża do Polski z Ukrainy będzie nadal zakazany i utrzymamy embargo

Nie możemy się godzić na to, aby aktualna sytuacja doprowadzała do destabilizacji rynku rolnego w Polsce; import zboża do Polski z Ukrainy będzie nadal zakazany i utrzymamy embargo – podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller.

We wtorek premier Ukrainy Denys Szmyhal zapowiedział: „Nie zamierzamy naruszać interesów polskich rolników i bardzo doceniamy wsparcie, które otrzymujemy od Polski; jeśli jednak władze w Warszawie po 15 września nie zezwolą na import naszego zboża, zwrócimy się do Światowej Organizacji Handlu (WTO) o wszczęcie postępowania arbitrażowego”

Müller, odnosząc się do tych słów podkreślił, że „Polska od samego początku pomagała Ukrainie i konsekwentnie wspierała ją walce z Rosją, która w barbarzyński sposób zaatakowała Ukrainę. Nadal będziemy wspierać działania, które mają zapewnić bezpieczeństwo Polsce i całej Europie przed Rosją”.

Podkreślił jednocześnie, że „nie możemy się godzić na to, aby aktualna sytuacja doprowadzała do destabilizacji rynku rolnego w Polsce”. – Import zboża do Polski z Ukrainy będzie nadal zakazany i utrzymamy embargo. Warto jednak podkreślić, że nadal będzie możliwe transportowanie ukraińskiego zboża do krajów Europy Zachodniej oraz Afryki przez terytorium Polski. Odbywać się to będzie jednak w sposób taki, żeby nie można było go sprzedawać na terenie Polski – zaznaczył Müller.

We wtorek Rada Ministrów przyjęła uchwałę ws. podjęcia działań mających na celu przedłużenie środków zapobiegawczych dot. przywozu z Ukrainy niektórych produktów i wzywa Komisję Europejską, aby przedłużyła zakaz importu zbóż z Ukrainy po 15 września 2023 r.

Rzecznik marynarki: na razie nie będziemy wykorzystywać odbitych platform wiertniczych, ale Rosja też nie

Ukraina nie zamierza na razie wykorzystywać odbitych platform wiertniczych na Morzu Czarnym, ale nie będzie mogła tego robić także Rosja – oświadczył we wtorek rzecznik ukraińskiej marynarki wojennej Dmytro Płetenczuk w rozmowie z portalem Suspilne. Według ukraińskiego wojska, Rosjanie wykorzystywali platformy jako stacje radarowe i lądowiska dla śmigłowców.

Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) poinformował w poniedziałek o odzyskaniu przez Ukrainę kontroli nad kilkoma gazowo-naftowymi platformami wiertniczymi na Morzu Czarnym u wybrzeży okupowanego przez Rosję Krymu.

Z platform już zdemontowano urządzenia radarowe, dzięki którym siły rosyjskie mogły śledzić sytuację na morzu i w powietrzu. – To pozwoliło nam pozbawić ich odpowiedniej informacji, nie będą mogli w porę reagować czy czegoś planować na naszym akwenie. Dlatego ma to (odbicie platform – PAP) wielkie znaczenie, przede wszystkim dla obwodu odeskiego – powiedział Płetenczuk.

Według ukraińskiego wywiadu wojskowego platformy były wykorzystywane przez siły rosyjskie nie tylko jako stacje radarowe, ale też jako lądowiska dla śmigłowców. Były rzecznik sztabu generalnego Władysław Sełezniow zaznaczył, że śmigłowce mogły na nich także tankować i uzupełniać zapas pocisków

Płetenczuk podkreślił na konferencji prasowej, że wokół platform utrzymuje się zagrożenie z powietrza, bo rosyjskie lotnictwo w każdej chwili może zaatakować, ale dla sił morskich Federacji Rosyjskiej ta część akwenu jest niedostępna, bo Ukraina ma nad nią kontrolę ogniową.

Rosja straciła część możliwości obserwacji i atakowania sił ukraińskich, a siły obrony Ukrainy te możliwości uzyskały – powiedział portalowi Liga.net rzecznik ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow. – Odzyskujemy kontrolę na północno-zachodnią częścią akwenu Morza Czarnego – zaznaczył Sełezniow.

Według niego „dalej będzie jeszcze lepiej, bo będziemy mogli zatrzymać okręty Floty Czarnomorskiej w portach tego akwenu, aby w ogóle nie wystawiały nosa i nie utrudniały bezpiecznego handlu morskiego”.

14:04 Ukraińskie media: po sygnałach z państw Zachodu władze wycofały się z pomysłu uznania korupcji za zdradę państwa

Po sygnałach, które władze w Kijowie otrzymały ze Stanów Zjednoczonych i innych krajów Zachodu administracja prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego wycofała się z pomysłu uznania korupcji podczas wojny za zdradę państwa – ujawnił we wtorek portal RBK-Ukraina.

– Dzwoniły i ambasady (państw zachodnich), i partnerzy zza oceanu. Wyraźnie (nam) zasugerowano, że przyjęcie takiej ustawy nie spotka się ze zrozumieniem (Zachodu) i nie pozostanie bez reakcji – przyznał rozmówca serwisu, wypowiadający się pod warunkiem zachowania anonimowości.

W ocenie RBK-Ukraina główne zastrzeżenia wobec inicjatywy prezydenta Zełenskiego dotyczyły zagrożeń związanych ze zbytnim wzmocnieniem uprawnień władzy wykonawczej i struktur siłowych. W ocenie zachodnich partnerów przyjęcie ustawy oznaczałoby marginalizację instytucji powołanych do walki z korupcją, głównie Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU), na rzecz m.in. Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która miała przejąć uprawnienia w przypadku najpoważniejszych przestępstw korupcyjnych.

27 sierpnia Zełenski powiadomił w rozmowie z ukraińskimi mediami, że zgłosił inicjatywę ustawodawczą, na mocy której przypadki korupcji ujawnione podczas stanu wojennego byłyby traktowane jako zdrada państwa.

– Postawiłem takie zadanie. Parlament rozważy uznanie korupcji podczas wojny za (czyn) równoważny zdradzie państwa. Rozumiem, że (tych regulacji) nie można wprowadzić na stałe, ale myślę, że w czasie wojny to pomoże – oznajmił wówczas prezydent.

Ujawnione w ostatnich miesiącach przypadki korupcji w ukraińskiej armii doprowadziły do dymisji ministra obrony Ołeksija Reznikowa i szefów komisariatów wojskowych (wojskowych komend uzupełnień) we wszystkich obwodach Ukrainy. Media informowały m.in. o nieprawidłowościach związanych z zakupami na rzecz sił zbrojnych oraz skandalu dotyczącym wystawiania fałszywych odroczeń od służby wojskowej.

13:50 Opuszczający kraj bez powiadomienia władz ukraińscy uchodźcy zablokowali setki miejsc w estońskich szkołach i przedszkolach

Ukraińscy uchodźcy wojenni, którzy opuścili Estonię bez powiadomienia władz państwowych, wywołali wiele zamieszania w oświacie, gdyż setki przydzielonych im miejsc w szkołach są nadal zajęte, a dzieci, które potrzebują miejsc do nauki, wciąż czekają – informuje we wtorek dziennik „Postimees”.

Komisja ds. kultury estońskiego parlamentu podjęła decyzję o skierowaniu do pierwszego czytania projektu, który pozwala na wypisanie ze szkoły i przedszkola dzieci ukraińskich uchodźców wojennych, które opuściły Estonię bez powiadamiania szkoły.

– Obecnie można wykluczyć ucznia ze szkoły i przedszkola na wniosek rodzica. Szacujemy, że zablokowanych jest kilkaset miejsc szkolnych, przypisanych Ukraińcom, którzy są teraz poza krajem; takich miejsc brakuje szczególnie w Tallinie – powiedziała Heljo Pikhof, szefowa komisji.

Minister edukacji i nauki Estonii Kristina Kallas poinformowała, że podjęte zostaną próby nawiązania kontaktu z rodzicami zapisanych do szkół dzieci.

W 2023 roku do placówek oświatowych uczęszczało blisko 8500 ukraińskich dzieci, z czego 65 proc. do szkół podstawowych, 25 proc. do przedszkoli, a 10 proc. do szkół średnich lub zawodowych.

13:30 Szwedzkie media: rząd zbada możliwości przekazania Ukrainie myśliwców Gripen

Rząd Szwecji zleci siłom zbrojnym zbadanie możliwości przekazania Ukrainie myśliwców wielozadaniowych Gripen – podało we wtorek publiczne Szwedzkie Radio, powołując się na anonimowe źródła.

Władze w Sztokholmie w analizie chcą dowiedzieć się, jak przekazanie myśliwców wpłynie na zdolności obronne kraju oraz jak szybko szwedzkie wojsko będzie mogło pozyskać w zamian nowe samoloty od producenta maszyn – szwedzkiego koncernu zbrojeniowego Saab.

Inne wyzwania związane z możliwym przekazaniem Gripenów Kijowowi to konieczność uzyskania zgody USA na przekazanie amerykańskiego wyposażenia, które posiadają maszyny, a także szkolenie pilotów i personelu naziemnego.

Jak przypomina Szwedzkie Radio Ukraina liczy na pozyskanie od Szwecji od 16-18 samolotów Gripen. Według rozgłośni analiza zostanie zlecona prawdopodobnie w czwartek po obradach parlamentarnej komisji obrony, na której omawiana ma być dalsza pomoc dla Ukrainy. Dokument ma być gotowy na początku listopada i wówczas rząd będzie mógł podjąć decyzję dotyczącą przekazania samolotów.

Sprawa Gripenów była jednym z tematów rozmów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z premierem Szwecji Ulfem Kristerssonem pod Sztokholmem pod koniec sierpnia. Ostatecznie uzgodniono produkcję szwedzkich bojowych wozów piechoty CV90 na Ukrainie.

Rząd Szwecji wcześniej zgodził się na możliwość testowania Gripenów przez ukraińskich pilotów, ale dotychczas odmawiał przekazania samolotów z powodu konieczności obrony własnego kraju. Z wypowiedzi szwedzkich polityków wynika, że do darowizny mogłoby dojść po zakończeniu procesu wejścia Szwecji do NATO. Akceptacja szwedzkiego wniosku do NATO przez parlament Turcji oczekiwana jest w październiku.

12:57 Cztery ofiary śmiertelne rosyjskich ostrzałów w obwodach donieckim i ługańskim

Dwie osoby w starszym wieku zginęły we wtorek rano w rosyjskim ostrzale miasteczka Krasnohoriwka w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy; ponadto w ciągu ostatniej doby śmierć ponieśli dwaj inni cywile z regionów donieckiego i ługańskiego – powiadomiły prokuratura obwodu donieckiego i regionalne ukraińskie władze.

W godzinach rannych rosyjskie wojska przeprowadziły ostrzał artyleryjski Krasnohoriwki. Pocisk zniszczył dom 71-letniego mężczyzny i 84-letniej kobiety, oboje zginęli na miejscu. Ponadto troje mieszkańców Krasnohoriwki i Awdijiwki zostało rannych – przekazała prokuratura w komunikacie na Telegramie.

W poniedziałek siły agresora zabiły również jedną osobę we wsi Kostiantyniwka w obwodzie donieckim (nazwa zbieżna z nazwą miasta w tym samym regionie) i starszego mężczyznę z Makijiwki w obwodzie ługańskim (nazwa zbieżna z nazwą miasta w obwodzie donieckim) – poinformowały w mediach społecznościowych władze obu tych regionów.

Ponadto we wtorek około południa Rosjanie dokonali ataku rakietowego w obwodzie zaporoskim na południu kraju. Szczegóły dotyczące zniszczeń i ewentualnych ofiar są ustalane – przekazał gubernator Jurij Małaszko.

12:44 Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy: siły rosyjskie używają czasem nawet 250-300 dronów jednocześnie

Użycie dronów przez siły rosyjskie wzrosło do tego stopnia, że na niektórych odcinkach frontu jest ich 250-300 jednocześnie – poinformował we wtorek przedstawiciel Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Iwan Pawłenko w wywiadzie dla portalu Ukrainska Prawda.

– Jeśli mówimy o terytorium od Zaporoża do Łymanu, to na niektórych odcinkach frontu mamy w powietrzu 250-300 dronów jednocześnie – oznajmił Pawłenko.

Jak podkreślił, większość zagranicznych ekspertów jeszcze w 2022 roku nie przewidywała tak masowego zastosowania dronów we współczesnej wojnie. Ich popularność można jego zdaniem uzasadnić stosunkowo niewielkim kosztem produkcji oraz dużą funkcjonalnością.

Równoległe wzrosło znaczenie walki radioelektronicznej – zauważył Pawłenko, który w Sztabie Generalnym kieruje wydziałem ds. walki radioelektronicznej i bezpieczeństwa cyfrowego.

Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy powiadomił tymczasem, że siły ukraińskie przeprowadziły we wtorek rano udany atak na bazę dronową sił rosyjskich w okupowanej miejscowości Łuhanske w obwodzie donieckim na wschodzie kraju.

Dzień wcześniej Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały o strąceniu 12 wypuszczonych przez wojska rosyjskie dronów Shahed-136/131 oraz jednego drona nieustalonego typu.

12:17 Reuters: ukraiński koncern lotniczy Antonow rozpoczyna produkcję dronów bojowych

Największy ukraiński koncern lotniczy Antonow rozszerza zakres swojej produkcji o wytwarzanie dronów bojowych na potrzeby armii walczącej z Rosją – poinformowała we wtorek agencja Reutera, powołując się na prezentację Antonowa pokazaną w siedzibie państwowego koncernu zbrojeniowego Ukroboronprom w Kijowie.

Nowe centrum produkcji dronów otwarto „w celu zwiększenia możliwości wytwarzania (aparatów) bezzałogowych oraz zapewnienia wsparcia prywatnym producentom (tych maszyn) w zakresie specjalistycznej wiedzy i usług”. Już w czerwcu rząd Ukrainy poinformował o tej decyzji władze USA – przekazał Reuters.

Antonow już projektował i budował drony, jednak najważniejszym obszarem zainteresowania koncernu zawsze pozostawały samoloty transportowe. Produkcja tych samolotów będzie kontynuowana, lecz większe zaangażowanie w branżę bezzałogowców lepiej odpowie na aktualne potrzeby Ukrainy podczas wojny. Tym bardziej, że dotychczasowe doświadczenie Antonowa można wykorzystać do budowy dronów długodystansowych, zdolnych do przeprowadzania ataków na cele położone w głębi Rosji – twierdzą powiadomili ukraińscy eksperci.

Jak dodali, Antonow oznajmił w prezentacji, że nowe centrum będzie oferowało usługi związane m.in. z eksperymentalnymi badaniami nad aerodynamiką i projektowaniem symulatorów do nauki obsługi dronów.

W ostatnich tygodniach znacząco wzrosła liczba nalotów z użyciem dronów na rosyjskie obiekty militarne, przemysłowe i technologiczne. Moskwa oskarża o te operacje Kijów. Niezależni eksperci podkreślają, że ataki bezzałogowców, spośród których przynajmniej część jest realizowana z terytorium Rosji, są wymierzone w cele coraz bardziej oddalone od Ukrainy. Pod koniec sierpnia uderzono m.in. w lotnisko wojskowe w Pskowie, położone około 700 km od granic tego państwa.

Drony regularnie pojawiają się też nad Moskwą i w okolicach tego miasta, co skutkuje zamykaniem przestrzeni powietrznej nad tamtejszymi lotniskami.

Koncern lotniczy Antonow, założony w 1920 roku w Kijowie, jest jednym z czołowych światowych producentów samolotów cywilnych i wojskowych. W drugiej połowie lat 80. w zakładach Antonowa powstał transportowiec An-225 Mrija, uchodzący do ubiegłego roku za największy i najcięższy samolot świata. Jego wysokość, sięgająca ponad 18 metrów, niemal odpowiadała wysokości sześciokondygnacyjnego budynku. Maszyna została zniszczona 27 lutego 2022 roku podczas ataku rosyjskich wojsk na lotnisko w Hostomlu pod Kijowem.

11:48 Reuters: pociski artyleryjskie, które Korea Płn. może przekazać Rosji to amunicja przestarzała i bardzo nieprecyzyjna

Północnokoreańskie pociski artyleryjskie, które władze w Pjongjangu mogą przekazać Rosji po planowanym w najbliższych dniach spotkaniu Władimira Putina z Kim Dzong Unem, to amunicja przestarzała i bardzo nieprecyzyjna; zainteresowanie Kremla tą bronią dowodzi, że Rosjanie jeszcze bardziej stawiają na ilość, a nie na jakość – oceniła agencja Reutera.

We wtorek rano dyktator Korei Północnej Kim Dzong Un przybył opancerzonym pociągiem na stację w Ussuryjsku na rosyjskim Dalekim Wschodzie. W najbliższych dniach Kim prawdopodobnie spotka się we Władywostoku z Putinem. Jak przypuszczają zachodni analitycy i dziennikarze, tematem rozmów będą dostawy do Rosji północnokoreańskiej broni, głównie pocisków artyleryjskich.

Jeśli Moskwa rzeczywiście otrzyma tę amunicję, może to jej pomóc w uzupełnieniu kurczących się zapasów, lecz wsparcie Pjongjangu raczej nie wpłynie na przebieg rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Prawdopodobnie będzie to skutkowało nie jakościową zmianą na froncie, lecz przedłużeniem czasu trwania wojny – ocenił w rozmowie z agencą Reutera Joseph Dempsey z brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS).

Ukraińska armia ma do dyspozycji precyzyjną amunicję artyleryjską, m.in. amerykańskie pociski Excalibur, które mogą trafić w cel o wielkości trzech metrów z odległości do 40 km. Na tym tle broń z Korei Północnej jawi się jako wręcz archaiczna, czego dowodzi incydent z 2010 roku, gdy północnokoreańska armia ostrzelała należącą do Korei Południowej wyspę Yeonpyeong. Według szacunków amerykańskich ekspertów ponad połowa spośród 170 pocisków artyleryjskich wylądowała wówczas w morzu, a około 20 proc. tych, które uderzyły w wyspę, nie eksplodowała – przypomniał Reuters. Jak dodano, prawdopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy były albo wady produkcyjne, albo niewłaściwe warunki przechowywania amunicji.

– Biorąc pod uwagę bardzo dużą ilość pocisków (przekazanych Rosji przez Koreę Północną – PAP), brak precyzji i sporadyczne niewypały nie miałyby dla Rosjan większego znaczenia. Problem pojawiłby się wówczas, gdyby ta amunicja okazała się tak słabej jakości, że stałaby się niebezpieczna nawet dla rosyjskich żołnierzy. Istnieją przesłanki, że w przypadku uzbrojenia z Korei Północnej takie sytuacje są możliwe – przyznał Siemon Wezeman ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI).

10:31 Europejskie Stowarzyszenie Agencji Prasowych zagłosuje w sprawie wydalenia z organizacji rosyjskiej TASS

Na corocznym Zgromadzeniu Ogólnym Europejskiego Stowarzyszenia Agencji Prasowych (EANA), które odbędzie się w czwartek w Paryżu, dojdzie do głosowania w sprawie wydalenia z organizacji rosyjskiej państwowej agencji prasowej TASS – poinformowała we wtorek ukraińska agencja Ukrinform, która złożyła wniosek o wydalenie TASS. Wcześniej wniosek o wydalenie rosyjskiej agencji z EANA złożyła Polska Agencja Prasowa.

Zgodnie ze statutem EANA, aby wykluczyć ze Stowarzyszenia jednego z jego członków, konieczne jest opowiedzenie się za tym ruchem trzech czwartych agencji obecnych na Zgromadzeniu Ogólnym. Do EANA należą 32 europejskie agencje, w tym Polska Agencja Prasowa.

Pod koniec lutego 2022 r., tuż po inwazji Rosji na Ukrainę, prezes PAP Wojciech Surmacz wezwał do usunięcia rosyjskiej agencji TASS z EANA oraz do aktywnej walki z rosyjską dezinformacją. „Nie pozwólmy na uwiarygodnianie i legitymizację dezinformacji o zbrodniczym ataku Rosji na Ukrainę” – zaapelował do zarządu EANA. Już 27 lutego organizacja ta poinformowała, że zawiesza członkostwo TASS w oczekiwaniu na decyzję o ewentualnym wykluczeniu rosyjskiej agencji. Może ją podjąć jedynie Zgromadzenie Ogólne EANA.

W maju ubiegłego roku w Sarajewie odbyło się pierwsze głosowanie nad wykluczeniem TASS. Wówczas 13 agencji opowiedziało sie za podjęciem tej decyzji, a 13 było przeciw. Ostatecznie TASS pozostała zawieszona w prawach członka EANA. Kwestia ponownego poddania pod głosowanie członkostwa TASS została włączona do programu zbliżającego się zgromadzenia ogólnego na wniosek ukraińskiej agencji Ukrinform. Wedle Ukrinformu, dalsze członkostwo rosyjskiej agencji państwowej w Stowarzyszeniu jest niezgodne ze statutem EANA, jego celami i wartościami.

– Liczba głosów oddanych na zgromadzeniu ogólnym (w czwartek) pokaże poziom gotowości wiodących europejskich agencji informacyjnych, członków Stowarzyszenia, do zajęcia zasadniczego stanowiska przeciwko propagandzie i dezinformacji produkowanej na masową skalę przez Rosję, która po ponad półtorej roku inwazji na pełną skalę pozbyła się wszelkich niezależnych mediów i ostatecznie wykorzystuje jako broń pozostałe – skomentował dyrektor generalny Ukrinformu Ołeksandr Charczenko.

Odkąd członkostwo TASS zostało zawieszone, nie ma ona prawa do uczestniczenia w spotkaniach EANA, konferencjach oraz w Zgromadzeniu Ogólnym, nie może być także reprezentowana w wybranych organach Stowarzyszenia. TASS twierdzi jednak, że dalej aktywnie uczestniczy w działaniach EANA.

Na początku inwazji Rosji na Ukrainę dyrektorem generalnym TASS był Siergiej Michajłow. W kwietniu 2022 r. Unia Europejska nałożyła na niego sankcje ze względu na jego kluczową rolę w działaniach największej rosyjskiej agencji informacyjnej, która poprzez rozbudowaną sieć biur zagranicznych systematycznie szerzy „fałszywą narrację Kremla na temat sytuacji na Ukrainie” – przypomniał Ukrinform.

Od lipca 2023 r. na czele TASS stoi Andriej Kondraszow, odpowiedzialny w przeszłości za politykę informacyjną wiodących rosyjskich kanałów telewizyjnych: Rossija-1, Rossija-24 i RTR Płanieta. Wcześniej, w czerwcu 2023 r., Kondraszow również został objęty unijnymi sankcjami ze względu na to, że był odpowiedzialny za działania państwowego rosyjskiego holdingu WGTRK, do którego należą wymienione kanały, a „jako pierwszy zastępca dyrektora generalnego odpowiedzialny za informacje i transmisje polityczne ma bezpośredni wpływ na sposób, w jaki WGTRK informuje społeczeństwo o rosyjskiej wojnie przeciwko Ukrainie”.

W lipcu 2022 r. prokuratura generalna Rosji w ramach cenzury wojennej zablokowała dostęp do portalu Polskiej Agencji Prasowej. Tym samym PAP stała się pierwszą agencją prasowa w Unii Europejskiej, która została zablokowana w Rosji.

10:01 CNN: siły rosyjskie tracą cenne uzbrojenie na atakowanie atrap sprzętu wojskowego

Siły rosyjskie tracą cenne uzbrojenie na atakowanie atrap nowoczesnego sprzętu wojskowego, produkowanych na Ukrainie w celu zmylenia przeciwnika – informuje portal amerykańskiej telewizji CNN.

– Są tworzone w jednym jedynym celu: by jak najszybciej zostać zniszczone. I – jak chwali się tworząca je firma metalurgiczna – są w tym wyjątkowo skuteczne: setki z nich zostały zaatakowane przez siły rosyjskie niemal natychmiast po rozmieszczeniu – czytamy na portalu.

Największy ukraiński holding górniczo-metalurgiczny Metinwest seryjnie produkuje makiety najnowocześniejszego europejskiego i amerykańskiego sprzętu wojskowego, w tym haubice M777, moździerze i radary obrony powietrznej.

– Wojna dużo kosztuje i chcemy, żeby Rosjanie wydawali pieniądze na drony i rakiety do atakowania atrap. Drony i rakiety dużo kosztują. Nasze modele są dużo, dużo tańsze – cytuje CNN rzecznika Metinwestu.

Na przykład haubica M777 kalibru 155 mm kosztuje kilka milionów dolarów. Łudząco podobną makietę Metinwest wyprodukuje za 1000 USD, wykorzystując do tego stare rury kanalizacyjne. A ich zniszczenie przez rosyjską rakietę albo drona kosztuje tyle samo, co prawdziwej broni.

Producent twierdzi, że testem dla jego makiet jest to, jak długo pozostają nietknięte na polu walki. Jeśli trwa to zbyt długo, projektanci wracają do tablicy kreślarskiej. W chwili obecnej oferta atrap jest już bardzo duża.

– Nie liczymy wyprodukowanych atrap, tylko te zniszczone, to jest dla nas najważniejsze – oświadczył rzecznik. Jak twierdzi, zaatakowano już setki i firma ma trudności z nadążeniem za zamówieniami armii.

Metinwest jest kontrolowany przez oligarchę Rinata Achmetowa, uznawanego przed rosyjską inwazją za najbogatszego obywatela Ukrainy. Achmetow, niegdyś właściciel m.in. zakładów metalurgicznych w Mariupolu, domaga się przed międzynarodowymi sądami odszkodowań od Rosji. W ocenie oligarchy straty poniesione przez jego przedsiębiorstwa sięgają dziesiątków miliardów dolarów.

Od lutego 2022 roku, czyli początku wojny Rosji przeciwko Ukrainie, Metinwest przeznaczył na wsparcie ukraińskiego społeczeństwa i sił zbrojnych około 4 mld hrywien (450 mln zł). Holding wyprodukował m.in. ponad 100 tys. kamizelek kuloodpornych i osłony pancerne do pojazdów wojskowych. Łączna kwota, którą Achmetow ofiarował na rzecz ludności cywilnej i armii, to około 6 mld hrywien (670 mln zł) – informowała ukraińska agencja UNIAN.

09:56 Komisarz Wojciechowski: embargo na ukraińskie zboże powinno zostać przedłużone, Ukrainie należy pomóc w dywersyfikacji tranzytu

Decyzji w sprawie embarga na ukraińskie zboże jeszcze nie ma i przed debatą w Parlamencie Europejskim jej nie będzie – powiedział we wtorek rano komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Jego zdaniem dzisiejsza debata w PE będzie miała wpływ na decyzję, zakaz powinien zostać przedłużony, a Ukrainie należy pomóc w dywersyfikacji tranzytu.

– Decyzji w sprawie embarga na ukraińskie zboże jeszcze nie ma i przed dzisiejszą debatą w PE jej nie będzie. Myślę, że ta debata będzie miała też wpływ na decyzję. Przedstawiłem wcześniej już mocne argumenty na posiedzeniu komisji rolnictwa PE. Przedstawiłem je też na posiedzeniu Komisji Europejskiej, na posiedzeniu Rady ds. rolnictwa państw członkowskich. Zakaz powinien zostać przedłużony, a Ukrainie należy pomóc w dywersyfikacji tranzytu. Powinny być dopłaty do tranzytu do portów morskich. To byłaby najlepsza forma pomocy – oświadczył Wojciechowski.

Jak dodał, dzięki temu można uniknąć ponownego szoku, który nastąpiłby, gdyby granice pięciu państw UE zostały otwarte dla ukraińskiego zboża, a przy tym eksport ukraiński zostanie skierowany tam, gdzie powinien trafić. „To rozwiązanie najlepsze z możliwych. Mam nadzieję, że w PE będzie silne poparcie dla tego stanowiska. Formalnej decyzji KE w tej sprawie jeszcze nie ma” – powiedział komisarz.

– Zakaz nie tylko nie ograniczył tranzytu z Ukrainy, ale zwiększył cały ukraiński eksport. Poprzez korytarze solidarnościowe drogą lądową od maja 2022 roku do kwietnia 2023 roku średnio Ukraina eksportowała 2 mln 900 tys. ton, a od maja 2023 roku do lipca 2023 roku tą drogą Ukraina eksportowała 3 mln 200 tys. ton. Ten zakaz skutecznie chroni rolników w pięciu krajach UE, a jednocześnie Ukraina eksportuje swoje zboże jeszcze lepiej, niż to robiła wcześniej – wyjaśnił Wojciechowski.

W Brukseli i Strasburgu odbędą się we wtorek kolejne rozmowy w sprawie przyszłości embarga na ukraińskie zboże do pięciu krajów UE, w tym Polski, które wygasa 15 września. Polska uważa, że powinno być ono przedłużone z uwagi na sytuację rynkową.

Po południu w Brukseli spotkają się dyplomaci pięciu krajów UE – Polski, Rumunii, Bułgarii, Słowacji i Węgier – by rozmawiać o embargu na ukraińskie zboże i sytuacji na rynkach rolnych.

Tego samego dnia w Strasburgu będzie obradowało kolegium unijnych komisarzy i temat ukraińskiego zboża znów pojawi się w dyskusji unijnej egzekutywy. Ostateczną decyzję o ewentualnym przedłużeniu embarga ma podjąć właśnie Komisji Europejska.

Późnym popołudniem również w Strasburgu odbędzie się debata w PE poświęcona embargu.

W środę po południu w Brukseli ma odbyć się kolejne spotkanie – posiedzenie specjalnej platformy ds. ukraińskiego zboża, w skład której wchodzą przedstawiciele pięciu krajów UE, Ukrainy i KE.

– Trudno powiedzieć, w którym momencie Komisja Europejska będzie chciała zakomunikować swoją decyzję. Jeśli jej decyzja ma opierać się na twardych danych, to można spodziewać się przedłużenia embarga. Nie zapominajmy jednak, że sprawa ma charakter polityczny. KE musi sama poinformować o tym jakimi kryteriami kieruje się przy wydawaniu decyzji – przekazało źródło unijne.

Polskę na rozmowach w tym tygodniu w Brukseli będzie reprezentował ambasador przy UE Andrzej Sadoś.

– Regularnie informujemy KE na temat sytuacji dotyczącej żniw w Polsce, stanu zapełnienia magazynów, cen produktów. Jednocześnie informujemy na temat wzrostu ukraińskiego tranzytu przez Polskę. W przypadku niektórych produktów jest on sześciokrotny od marca. Wszystkie te dane wskazują na to, że środki ograniczające powinny zostać przedłużone po 15 września. Takiej decyzji ze strony Komisji oczekuje pięć państw członkowskich – powiedział PAP Sadoś.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w piątek w Tomaszowie Lubelskim, że 15 września albo KE zamknie granicę dla zbóż z Ukrainy na kolejne miesiące, albo polski rząd sam ją zamknie. Podkreślił, że dla rządu PiS obrona polskiego rolnika jest najważniejsza.

W poniedziałek w Polskim Radiu 24 minister rozwoju i technologii Waldemar Buda zadeklarował, że w razie braku decyzji KE wyda w tym tygodniu rozporządzenie blokujące wwóz zbóż do Polski. Buda zaznaczył, że w sytuacji, kiedy rolnicy dopiero zakończyli żniwa, nie można dopuścić, by na polski rynek wjechało ukraińskie zboże. Podkreślił, że priorytetem jest polski rolnik i „to on ma zboże w Polsce sprzedać i to on ma rozsądną cenę uzyskać”.

W piątek minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus powiedział, że rząd będzie z polskimi rolnikami po 15 września i będzie bronić polskiego rynku. Podkreślił, że strona polska jest otwarta, żeby pomóc Ukrainie w tranzycie

Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez KE na początku maja w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września. Tranzyt zbóż przez terytoria tzw. krajów przyfrontowych jest dozwolony.

09:02 Media: papieski wysłannik wyrusza do Chin, by zabiegać o zakończenie wojny Rosji przeciwko Ukrainie

Specjalny wysłannik papieża Franciszka kardynał Matteo Zuppi wyrusza we wtorek do Pekinu, gdzie ma spotkać się z przedstawicielami najwyższych władz ChRL, aby rozmawiać o możliwościach zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie – podał włoski dziennik „La Repubblica”.

To „najnowsza próba stworzenia szczeliny pokoju”, albo „co najmniej (doprowadzenia) do zawieszenia broni” – ocenia gazeta.

Jak twierdzą obserwatorzy, papież uważa Chiny za jeden z kluczowych krajów, dzięki któremu możliwe będzie wypracowanie pokoju. Podróż do Chin to już czwarta misja kardynała Zuppiego, przewodniczącego włoskiego episkopatu, w sprawie wojny Rosji z Ukrainą po wizytach złożonych w Kijowie, Moskwie i Waszyngtonie. Możliwe, że Zuppi spotka się w ChRL z premierem tego kraju Li Qiangiem.

– Musi zapanować pokój, zgodnie z wyborem Ukraińców, z gwarancjami, w wyniku zaangażowania i wysiłku wszystkich – oświadczył cytowany przez agencję Ansa kardynał Zuppi na marginesie spotkania Wspólnoty Sant’Egidio, które trwa od niedzieli w Berlinie.

– Wierzę, co można było zauważyć także w ostatnim czasie, że konieczne jest zaangażowanie wszystkich, przede wszystkim tych, którzy mają wielkie znaczenie, jak, co oczywiste, Chiny. Pokój wymaga wysiłku wszystkich, nie jest czymś, co może zostać narzucone przez kogokolwiek – dodał papieski wysłannik, pytany o oczekiwania w związku z nadchodzącą podróżą.

Kardynał Zuppi zapewnił, że zdaje sobie sprawę z tego, że misja, w jaką jest zaangażowany, nie musi przynieść oczekiwanych efektów, jednak stwierdził, że „jeśli nic się nie robi, to nie poniesie się porażki, ale nic się nie zrobi. Zawsze lepiej jest próbować”.

08:44 Resort obrony: siły rosyjskie wzmocniły obronę Moskwy przed atakami dronów

W ostatnich tygodniach dowództwo sił rosyjskich ponownie skalibrowało obronę powietrzną krótkiego i średniego zasięgu wokół Moskwy, starając się skuteczniej bronić przed atakami dronów, których miasto doświadcza obecnie przez większość dni – podało we wtorek brytyjskie ministerstwo obrony.

Jak poinformowano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, od początku września rosyjskie systemy obrony powietrznej SA-22 wokół stolicy są rozmieszczone na podwyższonych wieżach i rampach.

Wcześniej, po atakach na bazy lotnicze w Engelsie i Riazaniu w grudniu 2022 roku, również umieszczono SA-22 na dachach oficjalnych budynków w Moskwie. Prawie na pewno ma to umożliwić systemowi wykrywanie i atakowanie celów typu bezzałogowe statki powietrzne. Prawdopodobnie ma to jednak również na celu zapewnienie opinii publicznej, że władze mają zagrożenie pod kontrolą.

08:37 Media: w ekoparku pod Charkowem rosyjscy żołnierze mordowali zwierzęta dla zabawy

Ekopark Feldmana pod Charkowem na północnym wschodzie Ukrainy, który został zniszczony przez rosyjskie wojska w marcu ubiegłego roku, powoli odbudowuje się po wrogim ataku; najeźdźcy mordowali tam zwierzęta dla zabawy, strzelając do nich niczym na strzelnicy – podała agencja Ukrinform.

W lutym 2022 roku, gdy rozpoczęła się rosyjska inwazja, w ekoparku położonym 25 km od granicy z Rosją zamieszkiwało około 5 tys. zwierząt. Teren ośrodka niemal natychmiast znalazł się w strefie działań wojennych. Według Ukrinformu nie ocalał tam dosłownie ani jeden budynek.

Podczas prób ratowania ogrodu zoologicznego zginęło łącznie sześć osób, w tym niepełnoletni chłopiec, który pomagał swoim rodzicom. Rosjanie zabili też ponad 300 dużych zwierząt. Znęcali się nawet nad starszymi osobami, takimi jak 75-letni pracownik naszego ośrodka oraz nad psami. Nie pozwalali ich karmić, opiekować się nimi – powiadomił dyrektor ekoparku Serhij Ostapenko.

Ukrinform opublikował zdjęcia przeszklonych klatek z otworami po rosyjskich pociskach. Agresorzy mordowali tam świstaki, jeżozwierze, kuny, łasice, świnki morskie, króliki. Szczątki tych drobnych zwierząt mogły zostać zebrane i pogrzebane przez pracowników ekoparku dopiero po kilku miesiącach (https://tinyurl.com/mtu4scde).

– U niektórych zwierząt widzieliśmy dziury po kulach na środku głowy. Okupanci zabawiali się, jakby byli na strzelnicy. (…) Sama mam krewnych w Moskwie, ale po tym, co się tutaj wydarzyło, kazałam im już nigdy więcej do mnie nie dzwonić – przyznała wicedyrektor ośrodka Switłana Wysznewecka. Jak podkreślił Ukrinform, kobieta rozmawiała z agencją „ze łzami w oczach”.

– Rosjanie wierzą w to, co usłyszą w telewizji. Na przykład w to, że zorganizowaliśmy w ekoparku jakieś „laboratorium biologiczne”. Nie mogę tego słuchać. My tutaj rozpieszczaliśmy te zwierzęta, dbaliśmy o nie, jak tylko mogliśmy. Gdy przychodziłam do ogrodzenia jenotów, one się na mnie dosłownie wieszały. Stałam tam, a na mnie wisiały 23 jenoty – wspominała Wysznewecka.

– Trzeba być kompletnym moralnym degeneratem bez żadnych zasad, żeby tak znęcać się nad bezbronnymi zwierzętami. To była zbrodnia! – denerwował się dyrektor Otapenko.

Jak podkreślił Ukrinform, personel ekoparku nie załamał się i przystąpił do odbudowy ośrodka. Od lutego 2023 roku pirotechnicy rozminowują teren ogrodu zoologicznego, usuwając pozostałości m.in. amunicji kasetowej, min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. Pracy jest dużo, ponieważ powierzchnia całego kompleksu to około 140 hektarów.

Do ekoparku powoli powracają zwierzęta. Półtora tygodnia temu z charkowskiego zoo przywieziono rodzinę lwów. Odwiedzający będą mogli je oglądać od 1 października, gdy rozpocznie się tradycyjne święto, organizowane w ośrodku do czasu rosyjskiej inwazji. Ekopark odwiedzały wówczas dziesiątki tysięcy gości – relacjonował Ukrinform.

– Tegoroczny Bal Chryzantem będzie świętem nadziei, życia i wiary w nasze zwycięstwo. Przygotowujemy się, ale jak widać pozostaje jeszcze bardzo wiele do zrobienia – przyznał Ostapenko.

Ekopark został ostrzelany przez rosyjskie wojska w drugiej połowie marca 2022 roku. Jak wówczas informowały ukraińskie media, zginęło kilku pracowników ośrodka, a niektóre zwierzęta – w szczególności wilki – uciekły. Część zwierząt zamieszkała w rezydencji właściciela ekoparku, przedsiębiorcy i polityka Ołeksandra Feldmana.

08:09 SG: w poniedziałek z Ukrainy do Polski odprawiono 27 tys. osób, wyjechało do Ukrainy 26,2 tys

W poniedziałek z Ukrainy do Polski odprawiono 27 tys. osób, a 26,2 tys. wyjechało z Polski do Ukrainy – poinformowała we wtorek Straż Graniczna. Od 24 lutego 2022 r. czyli od początku agresji Rosji na Ukrainę, SG zanotowała ponad 15,465 mln wjazdów do Polski i 13,728 mln wyjazdów na Ukrainę.

– W dniu 11. września funkcjonariusze SG odprawili na przejściach granicznych na kierunku z Ukrainy do Polski 27 tys. osób. Od 24.02.2022 – ponad 15,465 mln os. – podała we wtorek na Twitterze straż graniczna.

– Z Polski do Ukrainy odprawiono 26,2 tys. osób. Od 24.02.2022 – 13,728 mln osó – zaznaczyła.

Wtorek to 566. dzień rosyjskiej napaści na Ukrainę.

07:50 Ekspert OSW: Rumunia wobec wojny na Ukrainie – zdecydowane polityczne wsparcie dla Kijowa, ale bez ostentacyjnych gestów

Rumunia jednoznacznie wspiera Ukrainę w jej obronie przed napaścią Rosji, politycznie i retorycznie stoi po stronie Kijowa; nie afiszuje się jednak z pomocą wojskową – mówi PAP Kamil Całus, analityk warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.

– W wojnie rosyjsko-ukraińskiej Rumunia od początku stanęła po stronie Ukrainy, udzielając jej wsparcia politycznego i humanitarnego – zaznacza Całus

Do graniczącej z Ukrainą Rumunii trafiła pewna liczba uchodźców, lecz jest ona stosunkowo niewielka.

– Na dłużej pozostało ok. 100 tys. i to nie jest wiele. Mniej więcej taka sama liczba jest w Mołdawii, która jest o wiele mniejsza (2,5 mln mieszkańców wobec 19 mln) – mówi badacz.

– Pod względem politycznym Bukareszt jednoznacznie potępia Rosję i co do tego w kraju panuje konsensus. Rumunia uważa Rosję za poważne zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa, konsekwentnie zajmując stanowisko solidarne z państwami NATO, zwłaszcza wschodniej flanki, do której należy – wyjaśnia Całus.

Jak dodaje, „w zasadzie nic nie wiadomo o rumuńskiej pomocy dla Ukrainy”. Na początku wojny informowano o wartym 3 mln dol. pakiecie, zawierającym m.in. kamizelki, amunicję, itd., jednak później nie było komentarzy w sprawie dostaw.

– Pytane o to władze, mówią, że nie komentują tego ze względu na bezpieczeństwo, zarówno Rumunii, jak i Mołdawii, którą z uwagi na bliskość kulturową i językową Bukareszt darzy szczególnym zainteresowaniem. Z drugiej strony widzimy, że inne pomagające państwa otwarcie mówią o tym, że udzielają Ukrainie wsparcia materialnego – dodaje.

– Zapewne jakieś wsparcie jest, chociaż trudno ocenić, w jakiej skali. Moim zdaniem Bukareszt nie mówi o tym z dwóch powodów. Jednym z nich może być to, że Rumunia nie mając dużych zasobów do udzielania takiego typu wsparcia, nie chce się „chwalić”, by nie zdradzać stanu swoich sił zbrojnych. Poza tym rumuńskie społeczeństwo, chociaż popiera pomoc dla Ukrainy, zwłaszcza humanitarną, to w większości nie popiera dostaw broni – komentuje Całus.

Przekazywanie pomocy wojskowej popiera ok. 30-40 proc. Rumunów, co zdaniem analityka związane jest z obawami przed zagrożeniem ze strony Rosji. Obywatele Rumunii nie chcą się „rozbrajać”.

– Pomimo sąsiedztwa stosunek Rumunów do Ukraińców jest inny niż np. Polaków, Ukraina nie jest postrzegana jako państwo bliskie, połączone jakimiś szczególnymi więzami. Rumuni zgadzają się przy tym, że trzeba ją wspierać jako państwo napadnięte i walczące z Rosją – wyjaśnia rozmówca PAP.

– Jeszcze do całkiem niedawna Rumunia postrzegała Ukrainę jako państwo niekoniecznie przyjazne, a przed aneksją Krymu wręcz jako sojusznika Rosji czy przynajmniej państwo niepewne geopolitycznie, bo przecież na ukraińskim Krymie znajdowała się baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej – mówi Całus.

Przypomina też o sporach i zaszłościach historycznych – w terytorium Ukrainy znajdują się ziemie, które przed II wojną światową wchodziły w skład Rumunii.

– Przyczyną konfliktów zawsze była duża mniejszość rumuńska, z której Ukraińcy – w odróżnieniu od Bukaresztu – wydzielają mniejszość mołdawską, itd. – dodaje.

– Granica Rumunii z Ukrainą to najdłuższa granica rumuńska z innym państwem, jednak te dwa narody w zasadzie mało się znały, nie interesowały się sobą. Wpływają na to odrębność językowa, poczucie odmienności kulturowej, zaszłości historyczne. Dzisiaj to, co najbardziej ich łączy, to poczucie, że mają wspólnego wroga, Rosję. Oczywiście, jest jak najbardziej poparcie dla tego, by udzielać pomocy humanitarnej, przyjmować kobiety i dzieci – ocenia analityk OSW.

– Dla Polski Ukraina nigdy nie była państwem obcym. Mieliśmy dużą migrację, jeszcze na długo przed wybuchem pełnoskalowej wojny. Dochodzi do tego bliskość językowa, wspólna historia – mówi ekspert.

Jak zauważa Całus, w ostatnim czasie nastąpiły pewne zmiany – w lipcu władze zapowiedziały utworzenie w Rumunii hubu dla pilotów samolotów F-16.

– Ma być on przeznaczony dla pilotów rumuńskich oraz z państw NATO, a także dla krajów partnerskich, w tym Ukrainy. Zostało to odebrano jako jednoznaczny sygnał gotowości do wsparcia i duży krok naprzód na tle dotychczasowej polityki ukrywania pomocy dla Kijowa – zaznacza badacz.

– Rumuński mainstream polityczny jest zdecydowanie antyrosyjski, a Rosja jest postrzegana jako państwo zagrażające bezpieczeństwu w Europie i na świecie, szczególnie w kluczowym dla Rumunii basenie Morza Czarnego. W związku z tym nie ma wśród głównych sił politycznych takich, które chciałyby z Rosją współpracować. Rumunia jest krajem jednoznacznie prozachodnim i mocno proamerykańskim – wskazuje ekspert OSW.

Dodaje przy tym, że w kraju tym są siły, takie jak np. partia AUR (Związek Jedności Rumunów), które prowadzą narrację, że „nie jest to wojna Rumunii, ale szkodzi jej, ma negatywny wpływ na gospodarkę, np. na wzrost cen paliw”.

– To jest ugrupowanie narodowo-konserwatywne, antysystemowe, sceptyczne wobec władz ukraińskich. Ma ok. 20 proc. poparcia, które zdobyła praktycznie od zera w ciągu ostatnich kilku lat. Partia ta, pomimo rosnącej popularności, znajduje się obecnie poza mainstreamem. Można jednak sobie wyobrazić, że np. publiczne deklaracje o przekazywaniu broni Ukrainie mogłyby dodawać im paliwa propagandowego – ocenia Całus.

07:30 ISW: Rosgwardia najprawdopodobniej werbuje najemników Grupy Wagnera

Rosyjska Gwardia Narodowa (Rosgwardia) najprawdopodobniej rekrutuje najemników Grupy Wagnera, zaś rosyjscy pogranicznicy skarżą się na brak sprzętu – poinformował w najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

ISW pisze, powołując się na portal iStories, że niektórzy krewni najemników Grupy Wagnera po wcześniejszych wyrokach dostali propozycje służby w Rosgwardii pod warunkiem zdania serii testów i przedstawienia zaświadczeń.

Według iStories Rosgwardia wymaga od najemników przejścia sprawdzianu w sferze bezpieczeństwa oraz dostarczenia dokumentów o oficjalnym ułaskawieniu oraz umów podpisanych z Grupą Wagnera.

Jeden z funkcjonariuszy Rosgwardii poinformował, że w jego jednostce służą byli najemnicy Grupy Wagnera, w tym niektórzy pozbawieni doświadczenia wojskowego. Inny członek Rosgwardii z Rostowa nad Donem powiadomił, że jego jednostka wysłała byłych najemników Grupy Wagnera do ochrony „strategicznych obiektów” w okupowanej części Ukrainy.

Doniesienia o werbunku byłych najemników przez Rosgwardię są godne uwagi ze względu na podjęte przez rosyjskie kierownictwo starania o wzmocnienie roli, jaką Rosgwardia odgrywa w krajowym systemie bezpieczeństwa, po zbrojnym buncie Grupy Wagnera 24 czerwca – podkreśla ISW.

Według Instytutu jest też możliwe, że Rosgwardia rekrutuje byłych najemników, by wywrzeć większą presję na dawnych członkach Grupy Wagnera w celu skonsolidowania bezpieczeństwa w kraju po buncie.

ISW informuje też, że funkcjonariusze rosyjskiej straży granicznej, podobnie jak rosyjscy żołnierze atakujący Ukrainę, uskarżają się na braki w sprzęcie. Wyrażają też zaniepokojenie możliwością ukraińskich ataków na terytorium Rosji.

Jeden z rosyjskich blogerów wojskowych zarzuca rosyjskim władzom, że słabo wyposażyły jednostki pograniczne i nie zapewniły im odpowiednich systemów komunikacji cyfrowej, dronów zwiadowczych i szturmowych, środków transportu oraz artykułów medycznych.

Według blogera takie skargi napływają niemal ze wszystkich oddziałów straży granicznej, która podlega Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. Jego zdaniem lepszy sprzęt, w tym samobieżne systemy artyleryjskie oraz systemy walki radioelektronicznej, są potrzebne zwłaszcza w graniczącymi z Ukrainą obwodach kurskim i biełgorodzkim.

07:18 Agencja AP: dyktator Korei Płn. Kim Dzong Un przybył do Rosji na spotkanie z Putinem

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un przybył we wtorek rano do Rosji na spotkanie z Władimirem Putinem – powiadomiła agencja Associated Press. W ocenie amerykańskiego dziennika „New York Times” rozmowa dyktatorów będzie dotyczyła dostaw broni dla rosyjskiej armii.

W składzie północnokoreańskiej delegacji znaleźli się minister spraw zagranicznych, najwyżsi rangą dowódcy wojskowi oraz urzędnicy nadzorujący przemysł zbrojeniowy i technologie wojskowe, w tym prawdopodobnie program jądrowy Pjongjangu.

Według agencji AP, jeśli władze Korei Północnej dostarczyłyby Rosji uzbrojenie, prawdopodobnie oczekiwałyby, że Moskwa przekaże im w zamian pomoc energetyczną i żywnościową.

Północnokoreańska agencja prasowa KCNA oficjalnie potwierdziła, że Kim Dzong Un opuścił w niedzielę wieczorem Pjongjang i udał się pociągiem opancerzonym do Rosji. Agencja Reutera informowała, że spotkanie Putina z Kimem zaplanowano na wtorek, po obradach Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku.

Rosyjskim wojskom atakującym Ukrainę szczególnie brakuje amunicji artyleryjskiej, dlatego Moskwa może być zainteresowana uzyskaniem tego uzbrojenia od Korei Północnej – zauważył wcześniej „New York Times”.

Pjongjang prawdopodobnie posiada dziesiątki milionów sztuk pocisków artyleryjskich i rakietowych, wyprodukowanych na bazie sowieckiej technologii. Ewentualne przekazanie części tego arsenału Rosji stanowiłoby dla niej duże wsparcie podczas inwazji na sąsiedni kraj – zaznaczyła agencja AP.

Fakt, że Putin spotka się Kimem, przemierzając cały swój kraj, pokazuje, iż przywódca Rosji musi błagać o pomoc światowego pariasa. Świadczy to o strategicznej porażce Kremla – ocenił w poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller.

04:57 Pieskow: Moskwa i Pjongjang „nie są zainteresowane” ostrzeżeniami USA

Rosja i Korea Północna „nie są zainteresowane” ostrzeżeniami USA – powiedział we wtorek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez Reutera powołującego się na rosyjskie media. Pieskow miał w ten sposób skomentować ostrzeżenia Waszyngtonu przed sprzedażą Rosji północnokoreańskiej broni.

– Jak wiecie w naszych relacjach z sąsiadami, w tym z KRLD, ważne są dla nas interesy naszych dwóch krajów i na nich będziemy się skupiać, a nie na ostrzeżeniach Waszyngtou – powiedział Pieskow według tych źródeł.

Północnkoreańska agencja prasowa KCNA potwierdziła we wtorek oficjalnie, że Kim Dzong Un opuścił w niedzielę wieczorem Pjongjang i udał się prywatnym pociągiem w podróż do Rosji. Jak pisze Reuter rosyjska agencja informacyjna RIA Nowosti poinformowała, że pociąg z Kimem jest już na terytorium Rosji.

Źródła, na które powołuje się Reuter twierdzą, że spotkanie Kim – Putin odbędzie się po obradach Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku w nieustalonym jeszcze miejscu.

01:19 Reuters: wstrzymany ruch na Moście Krymskim

Ruch na Moście Krymskim łączącym zaanektowany od Ukrainy i okupowany przez Rosję Krym z kontynentalną Rosją został „czasowo wstrzymany” – poinformowała we wtorek nad ranem na Telegramie rosyjska administracją przeprawy cytowana przez Reutera. Nie podano przyczyny tej decyzji.

Most Krymski był w ostatnich miesiącach celem licznych ukraińskich ataków z powietrza i morza, w tym z użyciem dronów.

PAP/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj