Jakie skutki dla naszej gospodarki może przynieść ewentualne wprowadzenie euro? Czy będziemy konkurencyjni? Ile pieniędzy mogą stracić Polacy? Odpowiedzi Tomasz Klinger w programie „Ludzie i Pieniądze” szukał ze swoimi gośćmi, którymi byli Maciej Wośko z „Gazety Bankowej” oraz Grzegorz Pellowski, gdański przedsiębiorca.
– Wprowadzenie Polski do strefy euro opłaca się przede wszystkim strefie euro i najsilniejszym gospodarkom Unii Europejskiej. Zapis, który pojawia się w nowelizacji traktatów, dotyczący tego, że euro jest walutą Unii Europejskiej, sygnalizuje wprost, że wszystkie kraje UE będą zmierzały do wprowadzenia euro jako waluty obowiązującej. Polska jest na ścieżce do przyjęcia euro, ale decyzja o tym, kiedy ostatecznie zostanie ono wprowadzone, jeszcze czeka. Dzisiaj duża część ekonomistów mówi wprost, że to nie jest dobry moment na przyjmowanie euro. Strefa euro od kilku lat jest pogrążona w kryzysie wynikającym między innymi z pandemii, ale też wielu innych elementów. To nie jest dobry moment. Kiedy ten moment nastąpi? W momencie, kiedy wyrównamy poziomy życia, poziomy pensji z najbogatszymi krajami Unii Europejskiej. W momencie, kiedy będziemy mieli równe szanse, wtedy można rozważyć wejście na szybką ścieżkę przyjęcia euro. Niepokoją jasne deklaracje polityków dotychczasowej opozycji, że będą zmierzać do tego, żeby przyjąć w Polsce euro. Padały sformułowania, że te wybory tego też dotyczą. Jeśli opozycja przejmie władzę w Polsce, musimy liczyć się z tym, że będziemy zmierzać prostą drogą do przyjęcia euro. Co to oznacza? Proponuję przyjrzeć się temu, co działo się w Chorwacji przez ostatni rok – zaznaczył Wośko.
– O wstąpieniu do strefy euro rozmawiamy już od kilkunastu lat. Kiedy NRD łączyło się z RFN, przechodzenie na markę niemiecką zabolało mieszkańców Niemiec. Oni na tym stracili. Najlepszym momentem do wejścia w strefę będzie ten, gdy poziom życia i poziom naszych gospodarek się zrówna. Teraz ona bardzo ładnie się rozwija, znacznie szybciej niż strefa euro. W roku 2035 możemy przegonić takie gospodarki jak Hiszpania czy Francja. To jest przed nami. Myślę, że to będzie najlepszy okres. Dopóki nie wejdziemy w strefę euro, to nie przekonamy się, jak będzie. To skomplikowany proces. Najbardziej zależy na tym Niemcom, bo jesteśmy dla nich poważnym partnerem handlowym. Nasza gospodarka jest w dużej części uzależniona od gospodarki niemieckiej. To bardzo ułatwiłoby handel z Polską. Nie byłoby kursów walutowych, Polska nie mogłaby regulować kursu złotego. Oni byliby pewni, że jak zawarli kontrakt na ileś euro, to dotrwa on tak do końca. Nam jako Polakom powinno zależeć na tym, żeby nasi obywatele jak najmniej dokuczliwie odczuli to we własnej kieszeni. Na to trzeba będzie jeszcze poczekać – ocenił Pellowski.
ua