Prawie 500 byłych internowanych spotka się w Strzebielinku

To będzie największe spotkanie osób internowanych w czasie stanu wojennego. Do Strzebielinka koło Gniewina przyjedzie prawie pół tysiąca osób. Także ci, którzy dziś mieszkają za granicą – m.in. w Szwecji, Norwegii, Kanadzie a nawet Australii. Historyk Andrzej Drzycimski spędził w areszcie w Strzebielinku siedem miesięcy. Reporterce Radia Gdańsk powiedział, że najgorzej znosił rozłąkę z rodziną. Na wizyty zezwalano rzadko, a korespondencja była dokładnie kontrolowana. – Moja młodsza córka miała wówczas 10 lat. Dostałem od niej list napisany charakterem pisma dziecka, oczywiście ocenzurowany i pokreślony. A tam napisała – tatusiu, nie podpisuj niczego i przyjeżdżaj – dzieli się wspomnieniami z Radiem Gdańsk Andrzej Drzycimski.

Zjazdowi Strzebielinkowców towarzyszy premiera nowego, poszerzonego wydania książki Jana Mura „Dziennik internowanego”. Na murze byłego więzienia, zamienionego na obóz internowanych, zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa wg projektu Bogdana Pietruszki, twórcy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 roku.

Ośrodek w Strzebielinku utworzono wraz z rozpoczęciem stanu wojennego. Był jednym z 40 obozów, w których przetrzymywano działaczy opozycji, uznanych przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego za niebezpiecznych.

Jeden z internowanych, Zygmunt Błażka, tworzył obozową poligrafię. Jego wyjątkowa twórczość znajduje się w zbiorach Europejskiego Centrum Solidarności. Wśród tych druków zwraca uwagę m.in. plansza z podpisami internowanych – odczytać tam można autografy Lecha Kaczyńskiego i Arkadiusza Rybickiego. Z Zygmuntem Błażkiem będzie się można spotkać podczas warsztatów na otwarciu siedziby ECS i wystawy stałej 30–31 sierpnia 2014.

areb/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj