Ratownicy medyczni oskarżeni o gwałt nie stracili pracy w elbląbskim szpitalu

Oskarżeni o gwałt ratownicy medyczni z Elbląga dalej pracują w tamtejszym Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Dyrekcja szpitala czeka na koniec procesu przed sądem. Prokuratura zarzuca dwóm mężczyznom wykorzystanie seksualne tłumaczki podczas wyjazdowego szkolenia w rosyjskim Kaliningradzie. Proces się rozpoczął i wszystko wskazuje na to, że nie zakończy się prędko. Wprawdzie postępowanie przed sądem nie jest jawne, ale reporter Radia Gdańsk dowiedział się, że obie strony przy pomocy swoich prawników toczą zażarty spór.

Kobieta, która zgłosiła sprawę utrzymuje, że prawie rok temu dwóch ratowników medycznych wykorzystało ją seksualnie podczas bankietu na zakończenie kilkudniowego szkolenia w Kaliningradzie. Poszkodowana pracowała tam jako tłumaczka. Zgłosiła się na policję po powrocie do Polski.

Ratownicy w wieku 34 i 41 lat nie przyznają się do winy. Mimo oskarżenia dyrektor szpitala Elżbieta Gelert ich nie zwolniła. – Jeśli sąd ich skaże, to z dnia na dzień stracą prace. A jeśli nie zostanie uznana ich wina? Gdybym ich zwolniła, to odszkodowania z odsetkami musiał by pokryć szpital – wyjaśnia dyrektorka.

Oskarżonym za gwałt grozi do 12 lat więzienia.

mnowo/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj