Ponad 30 tysięcy euro straciła mieszkanka Sopotu. Na jednym z portali poznała mężczyznę, który podawał się za mieszkającego w Singapurze Amerykanina. Z czasem mężczyzna namówił ją do wspólnego prowadzenia sklepu internetowego.
Pierwsze pieniądze na działalność wpłacił on, kolejnych wpłat dokonywała już tylko kobieta. Nagle kontakt się urwał.
– We wrześniu za pośrednictwem serwisu internetowego „zaczepił” ją 39-letni Amerykanin, który twierdził, że mieszka w hotelu w Singapurze. Początkowo były to tylko przyjacielskie rozmowy, ale z czasem mężczyzna zaczął namawiać ją do wspólnego prowadzenia sklepu internetowego działającego na zasadzie pośredniczenia w transakcjach hurtowych. Gdy 67-latka zgodziła się, mężczyzna instruował ją, co ma robić i podesłał jej link, który kliknęła i założyła sklep. Pierwsze pieniądze na działalność sklepu wpłacił 39-latek, kolejne przelewy na wskazane konto wykonywała już tylko kobieta. Widząc, że wpłacane sumy pieniędzy pojawiają się na stronie sklepu, 67-latka wierzyła, że wszystko jest w porządku i sklep działa. Do czasu. Gdy na początku listopada kobieta poinformowała 39-latka, że nie ma więcej pieniędzy i nie może wykonać dalszych przelewów, kontakt z mężczyzną nagle się urwał. Do tego pokrzywdzona zauważyła, że nie może wykonać żadnych transakcji na stronie sklepu, który założyła. Wczoraj 67-latka zgłosiła się do sopockich policjantów i powiadomiła o oszustwie. Przekazała też, że straciła ponad 30 tys. euro – relacjonuje Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Sopocie.
NAJWAŻNIEJSZA JEST CZUJNOŚĆ
Sopoccy policjanci zajmują się już tą sprawą i przypominają: legendy, jakie oszuści wymyślają, są przeróżne. Począwszy od zablokowanych, z różnych przyczyn, kont bankowych, poprzez uiszczenie opłat manipulacyjnych za wysłanie do internetowej znajomej wartościowej paczki, która „utknęła” gdzieś na granicy. Warto podkreślić, że owe opłaty sięgają kwot rzędu kilku tysięcy złotych. Zmanipulowane kobiety wykonują bezmyślnie polecenia internetowego amanta, który podając przeróżne konta bankowe zarejestrowane w różnych częściach świata, wyłudza znaczne sumy pieniędzy. Zdarza się, że kobiety, aby pomóc „żołnierzowi”, zaciągają kredyty bankowe.
Śledczy szukają oszustów i próbują odzyskać pieniądze. Szanse na to są jednak niewielkie, dlatego policjanci apelują o zachowanie czujności w kontaktach z nieznajomymi z internetu.
Grzegorz Armatowski/kł