W Sopocie mieszkają ponad 32 tysiące osób, jednak w mieście nie ma apteki dyżurnej, czyli tzw. nocnej. Podpisy pod petycją o utworzenie takiej placówki wspólnie zbierają sopocki radny Wojciech Fułek i Wojciech Wężyk ze stowarzyszenia Kocham Sopot.
– Sopot jest miejscem, w którym wiele osób, w tym liczni seniorzy, ale również rodzice małych dzieci, potrzebuje dostępu do lekarstw przez całą dobę. Uważamy, że taka inicjatywa przyczyni się do poprawy jakości życia mieszkańców i gości Sopotu, dlatego postanowiliśmy wyjść na ulice, do ludzi i po prostu ich o to zapytać. Mieszkańcy sami do nas podchodzą. Zbieraliśmy podpisy tylko dwa dni, a mamy ich już ponad sto – zaznacza Wojciech Wężyk.
– Sopot odwiedza blisko dwa miliony turystów rocznie. Dla nich to jest bez znaczenia czy jest lato, czy zima. Seniorzy niekoniecznie mogą prowadzić auto i po takie leki w nocy po prostu nie mają jak pojechać. Skoro działa pogotowie w nocy, to i powinna być możliwość realizowania recept, które tam się dostanie – tłumaczy z kolei Wojciech Fułek.
Mieszkańcy są zgodni, że apteki dyżurnej w mieście mocno brakuje. – Powinna być taka apteka. Jakiś czas temu dostałam na pogotowiu antybiotyk do oka na zapalenie spojówek i nie mogłam wykupić recepty, a liczyła się każda minuta. Tym razem zawiózł mnie syn, ale on nie zawsze będzie mógł – przekonuje pani Mariola. – Kiedyś te apteki się wymieniały – jednego dnia jedna, drugiego inna i zawsze była jakaś otwarta. A teraz od lat już o nas tu zapomnieli – ocenia pan Józef.
– Najbliższa apteka nocna jest albo w Gdańsku, albo w Gdyni. I tu, i tu jest daleko. Zresztą auta nie mam i nigdy nie miałem, a w nocy to albo taksówka, albo nic – dodaje pan Zenon.
Miasto już dwa razy rozpisało przetarg na otwarcie apteki nocnej. Jednak mimo preferencyjnej ceny najmu lokalu za złotówkę, jeśli apteka będzie prowadziła nocne dyżury – nikt się nie zgłosił.
Edyta Stracewska/ol