Wołoszyn wrócił do Arki. „To nie tak, że się obraziłem, bo ktoś mnie nie chciał”

Bartłomiej Wołoszyn
Bartłomiej Wołoszyn (fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Nie ukrywałem, że liczyłem na granie jeszcze w tym sezonie, niekoniecznie chciałem wyjeżdżać. Na moje szczęście trener zobaczył, że doświadczenie jest potrzebne temu zespołowi – mówi przywrócony do składu Krajowej Grupy Spożywczej Arki Gdynia, koszykarz Bartłomiej Wołoszyn. Z pomocą popularnego „Wołka” Arka pokonała Zastal Zielona Góra 86:81.

Tą historią żyła koszykarska Polska kilka miesięcy temu. Przeobrażająca się w projekt dla młodych polskich zawodników Arka Gdynia, zatrudniła znanego z pracy z młodzieżą, ale niedoświadczonego w ekstraklasowych bojach Wojciecha Bychawskiego. Ten od początku swojej pracy w Gdyni mówił, że nie widzi w swoim zespole Bartłomieja Wołoszyna. – W tej sprawie nie ma złotego środka – tłumaczył w obszernej rozmowie z Radiem Gdańsk.

W międzyczasie wiele się zmieniło. Mający otwarty kontrakt i wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy Przemysław Żołnierewicz zmienił barwy na szczecińskie, a Arkę trapiły kontuzje Kacpra Gordona i Stefana Kenicia, co mocno ograniczyło manewry. Gdynianie po inauguracyjnej wygranej z GTK Gliwice, w kolejnych meczach zbierali cięgi, choć prezentowali się ambitnie. Ostatnio jednak podreperowali bilans, wygrywając dwa ważne mecze przeciwko Twardym Piernikom Toruń i w ostatni czwartek z Zastalem Zielona Góra. – Byłem na każdym meczu domowym, oglądałem wyjazdowe w TV. To nie jest tak, że ja się wyłączyłem, obraziłem się, że ktoś mnie nie chciał. Staram się nigdy nikomu źle nie robić, być profesjonalistą – zapewnia Wołoszyn, który przeciwko Zastalowi rozegrał 10 minut. Punktów jeszcze nie zdobył, ale nikt o to do 37-letniego zawodnika nie miał pretenji, wszak przygotowania na pełnej intensywności rozpoczął dopiero 3 dni przed spotkaniem. – Ciężko było wytrzymać dwa pierwsze treningi. Na szczęście jest coś takiego jak pamięć mięśniowa, pamięć do uprawiania sportu. Nie pozwoliłem sobie też zdziadzieć – zapewniał nas koszykarz tuż po ostatniej syrenie.

Czy zatem kibice Arki mogą spodziewać się Wołoszyna na dłużej? – Nie wyobrażam sobie innej opcji. To trochę jak w małżeństwie, jeżeli się mówi tak, to mimo tych gorszych momentów, do końca będę się starał się robić wszystko, by ten zespół wyglądał jak najlepiej. W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Bychawski na konferencji prasowej. – Ważne jest to co moim zdaniem jest na końcu, a moja dewizja jest taka, że chciałbym każdemu człowiekowi móc spojrzeć w oczy. Może mi się to uda, może nie. I tak jak Bartek wspomniał, skupiamy się na koszykówce, Bartka obecność daje bardzo dużo na treningach. Te rzeczy, które nam potrzeba on ma i tego nie da się nauczyć w dwa tygodnie – podsumował powrót Wołoszyna Bychawski.

Posłuchaj rozmowy z Bartłomiejem Wołoszynem:

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj