Żegnamy najstarszego polskiego olimpijczyka. W wieku 96 lat odszedł Roman Korban

(Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki)

W poniedziałek, 15 stycznia w australijskim Sydney w wieku 96 lat zmarł Roman Korban – najstarszy polski olimpijczyk. Na igrzyskach w Helsinkach w 1952 roku odpadł w eliminacjach rywalizacji na 800 metrów, zajmując z czasem 1.54,7 czwarte miejsce.

W 1951 roku w akademickich mistrzostwach świata w Berlinie zdobył dwa medale – srebrny w biegu na 800 metrów i brązowy w sztafecie 4×400 m. Reprezentował barwy trójmiejskich klubów OMTUR Gdynia oraz gdańskich Zrywu i Spójni. Wcześniej edukował się w Gimnazjum i Liceum dla Dorosłych w Gdyni.

Po zakończeniu kariery został szkoleniowcem. W latach 1965-1968 przewodniczył Centralnej Radzie Trenerów PZLA. W latach 1972-1975 przebywał w USA, a od 1981 osiadł na stałe w Australii.

Podczas igrzysk w Sydney był oficjalnym opiekunem polskiej reprezentacji i autorem przewodnika dla olimpijczyków.

PASJE LITERACKIE

Korban był autorem wielu książek, m.in. „35 lat chwały sportu olimpijskiego”, „Sport wśród Polonii amerykańskiej” oraz „Witajcie w Australii”.

Dziennikarskie pasje spełniał w Radiu Gdańsk. Do naszej rozgłośni przybył razem ze swoim przyjacielem, byłym redaktorem naczelnym i szefem „Sportu” – Jerzym Gebertem. To było na przełomie roku 1999 i 2000. Pełni energii starsi panowie dwaj z wielką pasją wspominali narodziny Wunderteamu i będące tegoż owocem medalowe zdobycze „Złotej” Eli Duńskiej-Krzesińskiej z Melbourne i Kazika Zimnego z Rzymu. Przy okazji tej wizyty umówiliśmy się na „obsługę” igrzysk. Finalizacja umowy nastąpiła latem. Codziennie w naszym studiu olimpijskim Roman Korban przekazywał niezwykle uroczą, a przy tym bardzo merytoryczną korespondencję.

PAPIEROS I ĆWIARTKA

Zaraz po wojnie na żużlowej bieżni stadionu Lechii przy Traugutta organizowano biegi. Zwycięzca otrzymywał w nagrodę „ćwiartkę” wódki, a w imprezie wyższej rangi nawet „połówkę”. Na swoje pierwsze zawody 20-letni Romek zjawił się z papierosem w ustach. Palenie było wtedy w modzie, na dodatek stanowiło świadectwo dorosłości. Po otrzymaniu należnej reprymendy Korban wystartował na 400 m, zajmując trzecie miejsce. Czas ok. 55 sekund świadczył o dużych możliwościach. Potwierdził je już po dwóch latach, zdobywając swój pierwszy medal mistrzostw Polski, a po kolejnych trzech jadąc na igrzyska. W sumie na 800 i 1500 m oraz w sztafecie 4×400 trzy razy stawał na najwyższym stopniu podium, zdobywając także cztery krążki ze srebra.

ŻYCIE JEST PIĘKNE

Roman Korban swe życie wypełnił wspaniałą treścią. Był wybitnym sportowcem, znakomitym trenerem, cenionym rehabilitantem, działaczem polonijnym, globtroterem, przewodnikiem turystycznym, badaczem historii Australii i uroczym człowiekiem. Ostatni raz widzieliśmy się przed kilku laty podczas Memoriału Józefa Żylewicza. Roman Korban pod opieką wybitnego trenera skoku o tyczce – Edwarda Szymczaka – ostatni raz gościł na Dworze Królowej Sportu. To było jego miejsce na ziemi, podobnie jak kilka innych. Na przykład Chiny, dokąd on – emigrant z Polski – w roli przewodnika zabrał seniorów z Australii na wycieczkę objazdową. Trzeba mieć naprawdę wielką fantazję…

Włodzimierz Machnikowski/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj