Klaudia Jans-Ignacik o wygranej Huberta Hurkacza: „To serwis grał główną rolę”

Mam nadzieję, że Hubert Hurkacz przełoży serwis na kolejną rundę i będzie tak zdobywać punkty. Z Miedwiediewem gra się bardzo ciężko, on dobrze trzyma piłkę i porusza się po końcowej linii. Trzeba będzie wykorzystywać serwis i starać się wprawiać Daniiła w ruch. Teraz poprzeczka dla Huberta idzie w górę – mówiła w Radiu Gdańsk Klaudia Jans-Ignacik, finalistka French Open w mikście w 2012 roku.

W rozmowie z Włodzimierzem Machnikowskim oceniła występy polskich tenisistów w Australian Open, komentując między innymi wygraną Huberta Hurkacza z Francuzem Arthurem Cazaux.

– To serwis dzisiaj grał główną rolę. Dyspozycja serwisowa to jest to, czego Hubertowi bardzo brakowało w wielkich szlemach. Mam nadzieję, że to będzie przełamanie. Oczywiście, mecz z Miedwiediewem to będzie inna sprawa, ale to jest wielki szlem i wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że Hubert przełoży serwis na kolejną rundę i będzie tak zdobywać punkty. Z Miedwiediewem gra się bardzo ciężko, on dobrze trzyma piłkę i porusza się po końcowej linii. Trzeba będzie wykorzystywać serwis i starać się wprawiać Daniiła w ruch. Myślę, że szanse będą rozkładały się po równo, będzie decydowała dyspozycja dnia i to, czy dany zawodnik w ważnym momencie wyciągnie asa z rękawa – oceniła Jans-Ignacik.

Finalistka French Open w mikście w 2012 roku odniosła się również do sprawy przegranej Igi Świątek w Australian Open.

– Sport ogląda się dla emocji i niespodzianek, tutaj taka nastąpiła. Znałam Czeszkę już z poprzednich turniejów. To młoda zawodniczka, ale już wcześniej pokazywała, że stać ją na dobre wyniki i pojedyncze zwycięstwa. Teraz nastąpiła cała seria. Rozegrała bardzo dobre spotkanie, w ważnych momentach nie zadrżała jej ręka. Iga nie prezentowała się tak, jakbyśmy myśleli, że mogłaby grać. Zawsze od niej oczekujemy najwyższego poziomu. Tu nie do końca funkcjonował serwis, return też nie był na tym poziomie, co zwykle. Czeszka to wykorzystała, rozegrała to spotkanie fenomenalnie – podkreślała.

– Pamiętajmy, że Iga wprowadza nowe elementy do swojej gry. Teraz skraca serwis. Co innego przetestować to na treningu czy drużynowych rozrywkach, a co innego grając o poważne punkty i pieniądze. Iga potrzebuje jeszcze trochę czasu, ma prawo mieć słabszą dyspozycję. W kolejnych turniejach dalej będzie faworytką. Często mówimy o tym, że decyduje dyspozycja dnia, a na wielkim szlemie też dyspozycja podczas całego turnieju. Sabalenka pokazuje, że chyba będzie powtarzała sukces z zeszłego roku – przewidywała tenisistka.

W rozmowie nie zabrakło również wątku Magdaleny Fręch, która dotarła do czwartej rundy Australian Open.

– W zeszłym roku ekscytowaliśmy się Magdą Linette, teraz jest Magdalena Fręch. Każda zawodniczka czeka na takie przełamanie i taki turniej chociaż raz w karierze. Magda grała bliżej linii końcowej, bardziej agresywnie, bardzo dobrze serwowała. To przełożyło się na wynik – wyjaśniła Jans-Ignacik.

Na koniec audycji powrócił temat Huberta Hurkacza. Jak zaznaczyła finalistka French Open w mikście w 2012 roku, w turnieju mogą spotkać nas jeszcze niespodzianki.

– Teraz poprzeczka dla Huberta idzie w górę. Myślę, że on czuje, że oczekiwania wobec niego zostały zaspokojone i teraz może grać spokojnie, bez żadnych dodatkowych obciążeń. Czekam na niespodzianki w tym turnieju – mówiła.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj