Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki Narodowego Spisu Powszechnego 2021 w części dotyczącej przynależności narodowej i etnicznej z podziałem na gminy. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Tatiana Slowi rozmawiała na ten temat z profesorem Cezarym Obracht-Prondzyńskim z Uniwersytetu Gdańskiego, prezesem Instytutu Kaszubskiego.
Chociaż spis pokazał, że Kaszubów jest mniej, profesor Obracht-Prondzyński przestrzegał przez uleganiem histerii. – Oczywiście znam te wszystkie alarmistyczne tony: „O matko jedyna! Znikamy, jest nas mniej!”. To wpisywało się w narrację, zgodnie z którą w zasadzie kończy się język, będzie go coraz mniej, Kaszubi giną. Ciągle powtarzam: giniem, giniem i zginąć nie możem. Cały czas się trzymamy, ale faktem jest, że po raz pierwszy, i tym różni się spis 2021 od poprzedniego, uzyskaliśmy kompleksowe dane z poziomu gminnego. Tego w 2021 roku nie mieliśmy, mieliśmy dane tylko w odniesieniu do gmin, w których było więcej niż 20 proc. deklaracji językowych, a teraz mamy rozpiskę wszystkich gmin w skali całego województwa, i możemy dokładnie obejrzeć sobie, gdzie co jest – wskazywał.
Prezes Instytutu Kaszubskiego radził, żeby wnikliwie analizować dane. – Ja oprócz oglądu gminnego policzyłem na poziomie powiatowym, zliczając dane gminne i to, co pokazały powiaty. Widzimy tutaj bardzo duże różnice i pewną dynamikę; można sprowadzić ją do kilku kwestii. Widać wpływ urbanizacji, rozlewania się metropolii. W powiecie kartuskim, który zawsze był rdzeniem, jest redukcja zarówno, jeśli chodzi o język, jak i w dziedzinie tożsamości. Nadal jest w nim najwięcej deklaracji językowych, ale jest ich o dziesięć tysięcy mniej niż w 2011 roku. Co ciekawe, w innych powiatach jest podobnie, ale jedynym powiatem, w którym liczba deklaracji językowych lekko wzrosła, jest powiat chojnicki; ona nie była tam zbyt wysoka, ale jednak wzrosła. Na „obwarzanku kaszubskim” widać trend rosnący – wskazywał.
Rozmówca Tatiany Slowi omówił też widoczne w spisie pewne rozbieżności. – Jeśli weźmiemy identyfikację narodowo-etniczną, w powiecie kartuskim mamy 37 proc. w skali całego powiatu; to znacząco mniej niż poprzednio, ale to jest właśnie efekt tego, co dzieje się głównie w gminach, które są przy metropolii, jak przede wszystkim Żukowo, ale również Przodkowo, widać to również w Szemudzie, ale w kartuskim jest w zaokrągleniu 37 proc. deklaracji identyfikacji i 25 proc. deklaracji językowych, a to wysoko. Drugi pod względem procentowego odsetka deklaracji identyfikacyjnych jest powiat kościerski – 29,3 proc. – ale deklaracji językowych jest w powiecie kościerskim 4,6 proc. Utrzymuje się wysoki poziom identyfikacji tożsamości, świadomości kaszubskiej, ale nie idzie on w parze z językiem. W kościerskim to się rozchodzi, widzieliśmy to już we wcześniejszych spisach w latach 2011 i 2022, a jeśli weźmiemy pod uwagę na przykład powiat pucki, który jest trzecim powiatem pod względem deklaracji identyfikacyjnych, bo jest ich tam prawie 26 proc., to językowych jest 15 proc. W wejherowskim jest 16 proc. deklaracji, a 8,9 proc. deklaracji językowych. Co ciekawe, w powiecie bytowskim jest właściwie tyle samo deklaracji identyfikacyjnych jak w wejherowskim, ale więcej deklaracji językowych – wyliczył.
Gość Radia Gdańsk zauważył też zmiany wśród osób uważających się za Kaszubów w dziedzinie wykształcenia. – W kontekście wykształcenia możemy porównać lata 2011 i 2022. W stosunku do 2011 roku radykalnie, gwałtownie zmalała liczba osób deklarujących identyfikację narodową w tak zwanej klasie ludowej, czyli w gronie osób, które miały ukończone lub nieukończone wykształcenie podstawowe albo gimnazjalne. W 2011 roku to były łącznie 64 tysiące osób; dzisiaj są ich 34 tysiące. To minus o 45 proc., czyli w gronie osób z najniższym wykształceniem liczba osób deklarujących kaszubską tożsamość bardzo mocno spadła, a jednocześnie na drugim biegunie, w gronie osób z wyższym wykształceniem deklarujących swoją identyfikację, w 2011 roku było 21 tysięcy bez „końcówek”; teraz jest 28 tysięcy, czyli jest wzrost o 32 proc. Liczba osób wzrosła o jedną trzecią, czyli jest to kontrintuicyjne. Nam często wydaje się, że raczej powinno się utrzymywać, o ile nie rosnąć, w warstwach ludowych, najniżej wykształconych, bo przecież to jest wieś, a okazuje się, że tam następuje redukcja, natomiast świadomość rośnie w gronie osób z wyższym wykształceniem. To bardzo mocno pokazuje, co zmienia się w społeczności kaszubskiej, jeśli chodzi o jej wewnętrzny profil – komentował.
Posłuchaj całej rozmowy:
MarWer