Będę audytował system numeru 112. Wymaga on pewnych zmian, by pomoc docierała jeszcze szybciej. Będę chciał pewne rzeczy zmodyfikować w kwestii przekazu informacji. Chodzi o to, by informacja nie płynęła w sposób przerywany: operator odbiera, a dyspozytor ma tę samą formatkę i jest osobą kompetentną, która wie, jaki zespół wysłać – mówił w Radiu Gdańsk Ryszard Sulęta, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Rozmawiał z nim Grzegorz Armatowski.
Grzegorz Armatowski rozmawia z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym jest Ryszard Sulęta, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Opublikowany przez Radio Gdańsk S.A. Niedziela, 25 lutego 2024
– Numer alarmowy 112 to temat, na który zawsze będziemy zwracali uwagę. Będę to audytował. Po to został wprowadzony numer alarmowy 112, żeby pozyskiwać informacje wcześnie i by można było działać. Będą potrzebne modyfikacje, by nie wydłużać czasu działania. Musimy rozróżnić operatora i dyspozytora. Operator odbiera zgłoszenie o zdarzeniu. To zostało ściśle zintegrowane z dyspozytorniami ratownictwa medycznego, policji, straży pożarnej czy inspekcji transportu drogowego i straży miejskiej. Będę chciał pewne rzeczy zmodyfikować w kwestii przekazu informacji. Chodzi o to, by informacja nie płynęła w sposób przerywany: operator odbiera, a dyspozytor ma tę samą formatkę i jest osobą kompetentną, która wie, jaki zespół wysłać – wyjaśnił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.
Jak przypomniano w audycji, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego powrócił na swoje stanowisko po kilkuletniej przerwie.
– Przez sześć lat byłem poza urzędem, ale obserwowałem na bieżąco, jak wygląda sytuacja. Do dnia dzisiejszego nie wiem, dlaczego zostałem odwołany. Chyba musiał znaleźć się winny za nawałnicę, ale mnie wtedy nie było w kraju. Cała procedura jest tak skonstruowana, że zawsze musimy działać jako system, w oparciu o podsystemy. Wojewódzki sztab wojskowy miał pełną procedurę do uruchomienia jednostek, wysyłając taką aplikację do służby dyżurnej ministra obrony narodowej. Te jednostki, funkcjonujące na obszarze naszego województwa, byłyby natychmiast uruchomione – ocenił.
Sulęta zaznaczył, że będzie chciał inaczej poukładać niektóre elementy działania swojego wydziału.
– Jestem w trakcie robienia audytu. Niektóre elementy będą wymagały wspomagania i przyspieszenia. Pewnym rzeczom będę musiał się przyjrzeć i inaczej poukładać. Podstawą funkcjonowania zawsze są ludzie. Nie jest źle, będziemy musieli pewne rzeczy przeszeregować. Zarządzanie informacją to kwestie, które musimy zmodyfikować. Nie chcę także prowadzić polityki wąskiej specjalizacji. Musimy się wspierać nawzajem. Wydział bezpieczeństwa jest istotny, bo to tak naprawdę clou do działania i impulsów, jeśli chodzi o wszelkie procedury. To mogą być awarie, ale także największe zagrożenia, do jakich doszło na przykład na Ukrainie. Przyglądam się teraz temu, co powinno zostać wymienione, temu, co mamy, na co powinniśmy położyć nacisk – przyznał.
Pytany o to, z jakimi zagrożeniami musi się mierzyć nasze województwo, wymienił przede wszystkim klęski naturalne.
– Pomorze ma stałe zagrożenia, naturalne. To zagrożenia od Wisły, które są zdiagnozowane, ale także Wisłoujścia. Pewne kwestie będziemy musieli omówić zarówno z Wodami Polskimi, jak i wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska i wojewódzkim konserwatorem zabytków. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo w ruchu lądowym, bardzo dobrze wygląda współpraca z policją i strażą pożarną. Pewnych rzeczy, związanych z klęskami naturalnymi, na pewno nie zlikwidujemy, ale możemy je zminimalizować, działając prewencyjnie – tłumaczył.
Posłuchaj całej audycji:
ua