Przez trzy kwarty Icon Sea Czarni Słupsk kontrolowali mecz we Włocławku. W czwartej części meczu jednak to gospodarze przejęli spotkanie i pewnie wygrali różnicą 15 punktów 75-60.
Przez trzydzieści minut Czarni bardzo dobrze realizowali plan trenera Cesnauskisa, a plan był prosty. Wolne tempo, niski wynik punktowy i Paweł Leończyk jako podkoszowy rozgrywający, który skupia na sobie obronę rywali i rozrzuca piłkę na wolne pozycje. Plan działał, bo do trzeciej kwarty Czarni kontrolowali mecz, prowadząc różnicą kilku punktów. W czwartej kwarcie jednak Czarnych dopadła niemoc w ataku i kiepska obrona dwójkowych akcji Anwilu.
– Byliśmy w grze przez trzydzieści kilka minut, byliśmy na małym prowadzeniu, w czwartej kwarcie nie udało nam się powstrzymać tej szerokiej rotacji Anwilu, trener Frasunkiewicz co chwilę zmieniał zawodników, mają szerszą rotację, na pewno mogli zachować więcej sił w końcówce, mieliśmy problemy w czwartej kwarcie z powstrzymaniem Dimca pod koszem, nie w pojedynkach jeden na jeden, ale kiedy rolował pod kosz, brał naszych zawodników na plecy obwodowych i oni to bardzo dobrze wykorzystywali – mówił po meczu Paweł Leończyk.
– Kolejny mecz, który przegrywamy w końcówce z bardzo dobrym przeciwnikiem, najważniejsze są zwycięstwa, ale z naszej strony równie ważna jest ta walka, którą toczymy w każdym meczu. Szkoda, że któregoś z tych meczów nie udało nam się wygrać, ale mam nadzieję, że do końca będziemy w stanie pokazywać serce i walkę – dodał.
Icon Sea Czarni Słupsk mają do rozegrania jeszcze cztery meczu i wciąż mają szansę na grę w play off.
Przemysław Woś/am