Mecz Arki Gdynia z Wisłą Płock będzie dla Huberta Adamczyka okazją do spotkania na murawie dawnych kolegów z zespołu. Pomocnik Arki reprezentował barwy Nafciarzy w latach 2019-21. Od trzech sezonów gra jednak w Arce, z którą ma w obecnych rozgrywkach największe szanse na awans do Ekstraklasy. Czy można jeszcze pogrzebać szanse?
Rola Adamczyka w tym sezonie jest nieco inna od tej, którą pełnił w „poprzedniej” Arce Ryszarda Tarasiewicza i Dariusza Marca. Wówczas był niekwestionowaną gwiazdą Arki, najczęściej utrzymującą się przy piłce i strzelającą bardzo dużo goli. Wraz z przyjściem Wojciecha Łobodzińskiego, piłkarz został nieco cofnięty na pozycje 6 i 8, ucząc się zadać bardziej defensywnych. – Wiadomo, że chciałbym lepszych liczb, ale taka jest kolej rzeczy. Nie jestem najważniejszy w tej układance, liczy się wynik zespołu, a i on się teraz zgadza. Nie jest to dla mnie żadne wyrzeczenie, że gram trochę niżej i rzadziej bywam pod bramką – przekonuje przed mikrofonem Radia Gdańsk Hubert Adamczyk.
Z zawodnikiem Arki rozmawiamy o pięknej bramce z poprzedniej kolejki z Motorem Lublin, o rozpracowywaniu kolegów z Wisły Płock, oraz o spięciu klamrą trzech sezonów spędzonych nad morzem.
Spotkanie Arki z Wisłą Płock w niedzielę o 12:40. W zespole z Gdyni nie wystąpią pauzujący za żółte kartki Dawid Gojny i Kasjan Lipkowski. Na ławce trenerskiej żółto-niebieskich po raz 31 zasiądzie Wojciech Łobodziński, z którym klub zdecydował się przedłużyć kontrakt do czerwca 2026 roku. Szkoleniowiec notuje znakomitą średnią punktową – 1,93 punktu zdobywanego na mecz.
Paweł Kątnik