Stało się. Dusan Kuciak po raz pierwszy od 2017 roku przywdzieje inne niż biało-zielone barwy. Po 7 latach spędzonych w Lechii, zamienia I-ligowca na Mistrza Kraju Raków Częstochowa. Z Lechią przeżył wszystko: smak zwycięstwa, chude i grube lata, gorycz rozczarowań i upadków. Nie zdołał się oficjalnie pożegnać, odchodząc w atmosferze nieprzypominającej żegnanie klubowej legendy, zdobywcy Pucharu i Superpucharu Polski.
Znak charakterystyczny? Wywiady w strefie mieszanej po porażkach Lechii. Tak sobie wymyślił, tak definiował swoje kapitańskie obowiązki i tak też konsekwentnie selekcjonował swoją dostępność dla mediów po meczach Lechii. Gdy ta wygrywała, chował się w szatni i dawał brylować innym kolegom. Kiedy przegrywała, oczywistością stawała się jego obecność przed mikrofonami. Legenda miejska głosi, że w juniorskich kadrach Żiliny wystawiano go na pozycjach ofensywnych, ale niespecjalnie lubił biegać, więc został bramkarzem. Wybitnym bramkarzem.
SZELMOWSKI UŚMIECH
Kibice w Gdańsku zapamiętają charakterystyczny uśmiech z równie charakterystyczną diastemą. Świetny na linii i nieco gorszy w grze nogami. To pierwsze udowadniał po wielokroć. W sezonie 2016/17, tym w którym Lechia była tak blisko tytułu mistrzowskiego, a jednocześnie skończyła go z pustymi rękoma, bronił fenomenalnie. W głowie zostają migawki – strzał Mateusza Szczepaniaka z Cracovii, albo wygrane derby z Arką w Gdyni, kiedy wygiął się jak struna przy główce Macieja Jankowskiego. Może to ta właśnie parada wpłynęła potem na wypowiedziane kilkakrotnie zdanie, że z Arką Lechia nigdy za jego kadencji nie przegra.
Lojalny wobec kolegów. Gdy w podcaście Znajomi ze słyszenia wypytywaliśmy go kiedyś o decyzje transferowe reprezentacyjnego kolegi Jana Muchy, szybko ucinał temat, sugerując że o ziomkach z szatni i ich wyborach rozmawiać nie będzie. Jednocześnie epatował niepowtarzalnym poczuciem humoru, także przed kamerami. Studio Canal Plus, słynny pomidor i pytanie od Krzysztofa Marciniaka: – Mając 20 lat zagrałeś mecz na dużym kacu…? Chwila zastanowienia, Kuciak odpowiada: – Nie, byłem wtedy młodszy.
W studiu rozlega się śmiech i oklaski.
NIE ODDAŁ SŁUPKÓW
W Lechii z miejsca przejął interes. Przybył przed wiosną 2017, wygryzł ze składu Vanję Milinkovicia-Savicia, a potem tak dobrze murował bramkę, że Lechia z nim w składzie walczyła o mistrzostwo, którego ostatecznie nigdy nie zdobyła. Siedem meczów kończących sezon bez ani jednej straconej bramki! Miejsca na liniiw zasadzie nie oddawał, grał od deski do deski, często ogłaszany najlepszym bramkarzem kolejek, sezonów, aż do feralnego spadkowego sezonu, gdzie cała Lechia była pośmiewiskiem. Niezależnie od puenty, klub z nim jako żywą legendą dokonywał historycznych rzeczy, przeżywając okres największego prosperity w całej 80 letniej historii.
Jest swoistym paradoksem, że po 209 meczach, medalach i pucharach, setce inicjatyw prowadzonych na rzecz gdańskiego klubu, ostatnim wspomnieniem Kuciaka w koszulce z herbem Lechii jest przegrany 0:3, przerwany mecz w Gliwicach z Piastem po którym klub z hukiem spadał z ligi z łatką niepoważnego, rozbitego i targanego wewnętrznymi konfliktami. Być może dlatego – jak podaje trójmiasto.pl – Słowak wiedząc, że nie będzie już bramy pod uwagę do gry, tak usilnie próbował przekonać Lechię do organizacji godnego, pożegnalnego spotkania. Jak sugeruje portal, to był warunek zrzeczenia się dalszego uposażenia z wiążącego wciąż kontraktu zawodnika. W randze boleści ten brak pożegnania będzie pewnie najczarniejszym obok spadku doświadczeniem. Może też obok finału Pucharu Polski, bo choć wygranego, to jednak z Alomeroviciem w bramce, delegowanym w tamtym sezonie do jedenastki okazyjnie – na okoliczność rozgrywek pucharowych.
NIE MA JUŻ „TEJ” LECHII
Wraz z odejściem Kuciaka w Lechii kończy się pewna epoka. Był ostatnim pozostałym w Gdańsku z tamtego znakomitego składu, szanowanego w całej Polsce. Flavio, Nalepa, Augustyn, Mladenović, Haraslin. Jedni pokończyli kariery i zajmują się wynajmem mieszkań, inni poszli we freakfighty, część nadal gra w piłkę na wysokim poziomie. A „Kuco” swój last dance wykona poza Lechią, poza Gdańskiem, oby nie poza słupkami Rakowa Częstochowa, bo na to nie zasłużył.
Paweł Kątnik