Niewiele w polskim sporcie jest drużyn, które mogą pochwalić się tak długą zwycięską passą, jak Biało-Zielone Ladies Gdańsk. Podopieczne trenera Janusza Urbanowicza w sobotę przypieczętowały u siebie swój czternasty z rzędu tytuł mistrzyń Polski.
Mistrzostwa Polski w Rugby 7 kobiet od wielu lat rozgrywane są w formie turniejów, w których rywalizują zespoły podzielone na ligi. Po każdym turnieju następują awanse i spadki, a liczba punktów w klasyfikacji generalnej po wszystkich zawodach decyduje o ostatecznym podziale medali.
W sezonie 2023/2024 wielkim faworytkami były jak zwykle naszpikowane reprezentantkami Polski Biało-Zielone Ladies Gdańsk, prowadzone przez Janusza Urbanowicza. Jednak fakt, że tak wiele zawodniczek z tej drużyny grało także w kadrze, sprawiał, że zwłaszcza w końcówce sezonu trener obrończyń tytułu musiał radzić sobie w bardzo okrojonym składzie.
Między innymi dlatego pod koniec kwietnia w Rudzie Śląskiej zwycięska passa Biało-Zielonych, które nie przegrały turnieju od 2021 roku, została przerwana przez zawodniczki Legii Warszawa, które również mają w składzie kilka gwiazd, na czele z Iloną Zaiszliuk i Tamarą Czumer-Iwin.
O TYTUŁ Z LEGIĄ
Przed ostatnim turniejem, biorąc pod uwagę osłabienia kadrowe biało-zielonych, to w Legii upatrywano faworyta do wygranej. W finałowym turnieju w Gdańsku obyło się bez niespodzianek i w decydującym spotkaniu ponownie miejscowe zmierzyły się z drużyną ze stolicy.
Tym razem jednak legionistki, mimo dzielnej postawy, nie były w stanie pokonać biało-zielonych, które zwyciężyły 19:12 i mogły świętować czternasty z rzędu tytuł mistrzyń Polski. Warto wspomnieć, że w ostatnich zawodach Janusz Urbanowicz miał do dyspozycji tylko osiem zawodniczek, ale mimo to ekipa z Gdańska pokazała, że w Rudzie Śląskiej to był tylko wypadek przy pracy i to biało-zielone są najlepsze w Polsce.
– Sobotni finałowy turniej Mistrzostw Polski Rugby 7 kobiet przyniósł nam czternaste z rzędu mistrzostwo. Pomimo dość mocno okrojonego składu drużyny w tym dniu, udało nam się wygrać nie tylko wszystkie mecze grupowe, ale i finałowy pojedynek z Legią Warszawa. Po ostatniej przegranej w turnieju w Rudzie Śląskiej pokazałyśmy że biało-zielone nie zwalniają tempa i znów odliczamy naszą passę zwycięstw – powiedziała po turnieju Julianna Schuster.
– Ostatni turniej zapewnił nam wiele emocji. Mnie szczególnie, z racji tego, że był to mój pierwszy turniej w tym sezonie. Na jakiś czas z gry wykluczyła mnie kontuzja. Również kibicom, ponieważ nasz skład liczył tylko osiem osób (cześć zawodniczek odpoczywała przed wyzwaniami kadrowymi), a po turnieju w Rudzie Śląskiej można było mieć wątpliwości, czy to wystarczy. Tytuł, czternasty z rzędu, już miałyśmy praktycznie w kieszeni, ale nikt nie lubi przegrywać przed własną publicznością. Przez fazę grupową i półfinały przeszłyśmy gładko, ale finał dla naszych zawodniczek był już lekkim wyzwaniem. Były chwile grozy, ale siła charakteru, szybkość i wytrzymałość zdecydowała o końcowym triumfie. Kończymy ten sezon na pierwszym miejscu, teraz czekamy na wyzwania kadrowe, których jest wciąż sporo w tym roku. A już niebawem widzimy się z powrotem na boiskach polskiej ligi. Czas szybko leci – dodała wracająca do gry Małgorzata Kołdej.
Na trzecim miejscu w turnieju w Gdańsku uplasowała się drużyna Diablic Ruda Śląska, która w meczu o brąz wygrała z Mazovią Mińsk Mazowiecki 17:0. Jednak w klasyfikacji generalnej całych mistrzostw to zawodniczki Mazovii były wyżej i mogą cieszyć się z brązowych medali mistrzostw Polski.
mat. pras./jk