– Z przykrością odebrałem słowa Jarosława Kaczyńskiego, że PO sfałszowało wybory. Jarosław Kaczyński jest doświadczonym politykiem, wiedzę ma większą niż przeciętny obywatel. Zna prawo wyborcze i nie powinien takich głupstw opowiadać, mówił na antenie Radia Gdańsk senator Witold Gintowt-Dziewałtowski.
Witold Gintowt-Dziewałtowski wyraźnie podkreślił, że w Polsce od uznawania ważności wyborów są sądy, a nie politycy. – Rozstrzygnięcie ważności wyborów, o tym, czy ktoś sfałszował wybory czy nie, podejmuje sąd okręgowy i to jest jedyna władza, która ma wpływ na ocenę tego, co się stało w dniu wyborów, powiedział Witold Gintowt-Dziewałtowski. Dodał, że jeżeli były nieprawidłowości, informacje o nich będą w protokołach. – Każdy członek komisji ma prawo, wręcz obowiązek, w protokole komisji wyborczej wpisać swoje uwagi, zastrzeżenia i spostrzeżenia dotyczące nieprawidłowości, które miały miejsce. Jeśli są przypadki fałszerstwa, to jest konieczność opisania tego i zwrócenia uwagi na to, co może stać się później dowodem w postępowaniu sądowym. Ja rozumiem, że członkowie PKW, członkowie komisji obwodowych, wśród których byli przedstawiciele PiS i nie tylko, tego rodzaju wpisów dokonali i przed sądem będą świadczyć na korzyść Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli nie, to przyznam, że nie wiem, o co tu chodzi. Chyba o to, żeby zdobyć władze bez względu na okoliczności, powiedział polityk w rozmowie z Jackiem Naliwajkiem.
Według gościa porannego programu Radia Gdańsk największym mankamentem wyborów samorządowych było to, że PKW nie potrafiła zliczyć głosów. – Obwodowe komisje wyborcze spokojnie policzyły głosy, umieściły w protokołach informacje na ten temat i te dane były znane w poniedziałek, po wyborach. Problem pojawił się, gdy próbowano zainstalować wyniki jednostkowe w systemie elektronicznym. Ten system po prostu nie zdał egzaminu. I to jest cała nieprawidłowość z tym związana. Można się kłócić, czy urny wyborcze powinny być przeźroczyste czy nie, ja akurat nie jestem zwolennikiem przeźroczystych urn wyborczych, bo w moim przekonaniu daje to okazję, żeby w poszczególnych przypadkach dojść, jak ktoś głosował, powiedział Gintowt-Dziewałtowski.
Polityk odniósł się także do liczby głosów nieważnych w przeprowadzonym głosowaniu. – Każdy wyborca ma prawo do nieskreślenia żadnego z kandydatów, zamanifestowania swojego stanowiska, jak również ma prawo nie wiedzieć, jak zagłosować. Można mieć pretensję do systemu, który nie zagwarantował przekazu pełnej, oczekiwanej informacji o systemie głosowania. Ale też prawdą jest, że parę lat temu zgłaszałem propozycję, żeby wysłać wszystkim wyborcom informację o dniu wyborów, godzinie wyborów, o lokalu wyborczym i o tym, w jaki sposób ma się głosować, tak, żeby każdy wyborca otrzymał papier będący instrukcją głosowania. Na to potrzebne byłyby jednak pieniądze ze Skarbu Państwa, powiedział polityk.