Mandat z fotoradaru anulowany przez telefon. Proces samorządowców oskarżonych w tej sprawie rozpocznie się od nowa. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Słupsku, który uchylił pierwszy wyrok. Na ławie oskarżonych zasiadają były wójt gminy Słupsk Mariusz Ch. i komendant straży gminnej Marek F. Prokuratura zarzuca im, że burmistrz Sokółki na Podlasiu załatwił sobie z tymi urzędnikami przez telefon anulowanie mandatu za przekroczenie prędkości. Burmistrz z Podlasia był podsłuchiwany przez Centralne Biuro Śledcze i rozmowy telefoniczne się nagrały. Sąd rejonowy skazał komendanta, ale nie znalazł dowodów, by polecenie umorzenia mandatu wydał wójt. Sąd Okręgowy w Słupsku nie zgodził się z takim rozstrzygnięciem.
Sędzia Dariusz Dumanowski uzasadniając decyzję podkreślił, że wyrok pierwszej instancji, czyli sądu rejonowego jest niespójny. – Kierując się zasadami logiki i doświadczenia życiowego nie można przyjąć, że nagle oskarżony komendant straży gminnej Marek F. oświecony światłem Ducha Świętego nie mając wcześniej pojęcia o istnieniu kogoś takiego jak burmistrz Sokółki z własnej inicjatywy dzwoni do niego i przeprowadza taką rozmowę jaką zarejestrowały policyjne urządzenia podsłuchowe. Sąd w pierwszej instancji na podstawie takich samych danych i zachowań podjął dwie różne decyzje w sprawie oskarżonych. Jednego skazał, drugiego uniewinnił. Takie rozwiązania jest zdaniem Sądu Okręgowego błędne, dlatego właściwym jest by sprawę raz jeszcze zbadał Sąd Rejonowy w Słupsku w innym składzie – powiedział Dariusz Dumanowski.
Proces, który trwał od prawie dwóch lat, zacznie się na nowa. Zarówno były wójt jak i komendant straży gminnej nie przyznają się do winy. Oskarżonym grozi do dwóch lat więzienia.
Zdarzenie dotyczy sytuacji z 2010 roku. Burmistrz Sokółki wracając z nad morza przekroczył prędkość. Fotoradar zrobił mu zdjęcie. Samorządowiec zadzwonił do ówczesnego wójta gminy Słupsk Mariusza Ch. niby to wypytując o funkcjonowanie straży gminnej, ale potem poskarżył się na mandat z fotoradaru.
Wójt odesłał burmistrza do komendanta straży informując, że sprawdzi czy mandat jest zasadny. Następnego dnia do podsłuchiwanego przez CBŚ burmistrza Sokółki zadzwonił komendant Marek F. instruując go przez telefon jak ma wypełnić druk z mandatu, aby sprawa stuzłotowej kary zakończyła się pouczeniem.