„Nie jestem bestią, przepraszam”. Sąd ponownie zajmie się zabójstwem po dopalaczach

slupskdopalacze

Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok 25 lat więzienia dla Aleksandra G. ze Słupska. Nastolatek dwa i pół roku temu wypalił dwie lufki z dopalaczami, a potem zabił ciotkę nożem i usiłował pozbawić życia wujka i jego znajomego.

Według sądu w pierwszym procesie prawidłowo wymierzono Aleksandrowi G. kary za oba przestępstwa – po 15 lat więzienia. Zakwestionował jednak karę łączną 25 lat pozbawienia wolności jako słabo umotywowaną dla nastolatka. Sędzia Dariusz Malak powiedział, że sąd w pierwszej instancji powinien uargumentować wysokość kary, a tego nie zrobił. – 25 lat to maksymalna kara jaką można wymierzyć osobie w tym wieku, kodeks karny nie przewiduje tu dożywocia. Jednak sąd łącząc kary musi dobrze uzasadnić jej wysokość, argumentował sędzia Dariusz Malak.

Sąd nakazał również zbadanie czy mężowi zamordowanej kobiety nie należy się wyższe odszkodowanie i zadośćuczynienia za doznane krzywdy. W pierwszym wyroku sąd przyznał mu 60 tysięcy złotych, a żądanie dotyczyło 250 tysięcy złotych. Obecna na sali rozpraw matka oskarżonego nastolatka i rodzina poszkodowanych nie chcieli komentować decyzji Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

Do tragedii doszło we wrześniu 2012 roku w Słupsku na ulicy Bukowej. 17-letni wówczas Aleksander G. wypalił dwie lufki z narkotykami. Potem poszedł odwiedzić krewnych. Ciotkę zabił zadając dwadzieścia ciosów nożem, potem nożem zaatakował wujka i jego znajomego dotkliwie ich raniąc. Jedna z ofiar odurzonego dopalaczami nastolatka Zbigniew R. powiedział reporterowi Radia Gdańsk, że dla niego jedyną sprawiedliwą karą byłaby kara śmierci i nigdy mu nie wybaczy.

Sąd Okręgowy w Słupsku i Apelacyjny w Gdańsku nie miały wątpliwości co do tego czy nastolatek był poczytalny i miał świadomość tego co robi. Aleksander G. zażywał narkotyki. Wiedział też, że tego typu środki mają na niego określony wpływ. Kilka miesięcy wcześniej po zażyciu dopalaczy chłopak trafił do szpitala, bo upadł na ulicy, wierzgał i krzyczał. Z akt sprawy wynika też, że Aleksander G. brał narkotyki od dwóch-trzech lat, nie reagował na prośby rodziny by poddał się leczeniu.

Obrońcy Aleksandra G. mecenas Artur Ziąbka i mecenas Krystian Kasperski zwracali uwagę Sądu Apelacyjnego w Gdańsku na młody wynik oskarżonego. – W chwili tragedii miał 17 lat, jeśli wyjdzie na wolność po 25 latach więzienia jego odzyskanie dla społeczeństwa będzie wątpliwe, uzasadniali swój wniosek o obniżenie kary obrońcy.

– Nie chciałbym by ta bestia kiedykolwiek trafiła na wolność, mówił we wtorek w sądzie mąż zamordowanej kobiety, a prywatnie wujek oskarżonego. – Nie jestem bestią, przepraszam za wszystko, powiedział na sali sądowej Aleksander G.

pw/as/marz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj