Danuta Boczkowa, emerytowana polonistka: Mogłam trafić na wieś, na szczęście wysłali mnie do Gdyni [AUDIO]

DSC 0292

Profesor Danuta Boczkowa, polonistka, legenda tzw. pałacyku w Orłowie, czyli I LO w Gdyni, była gościem Piotra Jaconia w audycji Gdynia Główna Osobista. Pani Danuta prywatnie jest babcią Magdy, żony gospodarza audycji i prababcią ich dzieci. Dzień Babci był pretekstem do zaproszenia jej do studia.
Do Gdyni bohaterka audycji przyjechała po wojnie z Małopolski. Po ukończeniu studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim dostała przydział do pracy w I LO w Gdyni. – To dlatego, że mój mąż Adam pracował już wówczas w Marynarce Wojennej. Przyjechał na Wybrzeże wcześniej, ja zostałam w Krakowie, żeby obronić dyplom.

Danuta Boczkowa z mężem Adamem zamieszkali w Orłowie tuż przy plaży, w budynku należącym wówczas do Marynarki Wojennej. – Dostaliśmy jednopokojowe mieszkanko, które było pod samym dachem. Wchodziło się drewnianymi schodami, prawie jak na szóste piętro. Jak tam przyjechałam to myślałam, że oszaleję. Maleńkie było i do tego wspólna kuchnia z innymi lokatorami. Mój tata, który chciał zadbać o córkę przysłał mi tam meble. Mąż poustawiał to wszystko jedno na drugim i kiedy ja weszłam to było tylko takie przejście pomiędzy. Na szczęście mieszkaliśmy tam tylko pół roku, od lutego do października 1952 r. Potem dostaliśmy drugie mieszkanie na Kamiennej Górze.

Danuta Boczkowa rozpoczęła pracę w orłowskim liceum, znajdującym się w pałacyku przy ul. Wrocławskiej ww wrześniu 1952 roku. Jak wspominają uczniowie, pani profesor była inna niż reszta nauczycieli w tamtych czasach. – Wspominam wszystkich uczniów z sentymentem. Serdecznie pozdrawiam tych uczniów, z którymi mam kontakt i tych, z którymi nie mam kontaktu. Jakoś mimo tych strasznych czasów dawaliśmy radę, mówiła w audycji.

W czasach stalinowskich I LO w Orłowie nosiło imię Bolesława Bieruta. – Szkoła miała specjalny charakter, nazywano ją czasem klasztorem, bo wszyscy musieli chodzić w mundurkach z tarczami i w beretach. To było wyjątkowe, wszyscy narzekali.


– Było ciężko. Uczyłam się zawodu nauczyciela, bo skończyłam studia bez przygotowania pedagogicznego. Ale miałam świetnych mistrzów np. profesora Urbanka, panią Szlachetko. Uczyłam się na wzorcach, na mistrzach.

Z uczniami, którzy zdali maturę profesor Boczkowa często przechodziła na „ty”. Po imieniu jest m.in z Joanną Grajter, swoją dawną uczennicą, obecnie rzeczniczką Urzędu Miasta w Gdyni. Liceum ukończyli też synowie pani profesor oraz jej wnuk. – Dla zasady ich nie uczyłam. Mogłam sobie na to pozwolić, bo w szkole były dwie polonistki. Ich uczyła pani Zofia Niedźwiedzka. Ja z kolei uczyłam jej dzieci. Byłam jak inni rodzice, chodziłam na wywiadówki.

Profesor Boczkowa mówiła, że miała szczęście pracować w „pałacu”. Bardzo się martwiła, kiedy XVIII wieczny budynek sprzedano. – Na szczęście został odnowiony, uporządkowano też park. Były tam cisy, był tzw. gołębnik, w którym jest teraz biblioteka i staw, który podobno oczyszczono. Bardzo się cieszę, że to wszystko powróciło do życia. W czasie audycji smsy do radia pisali dawni uczniowie profesor Boczkowej. M.in pan Janusz napisał : Dzień dobry, Pani profesor. Wszelkiej pomyślności. Jestem z Pani klasy IV a (absolwent z 1973 roku). W czasie nauki nie zawsze Pani oceny moich prac pisemnych były pozytywne, lecz chyba nie zraziło mnie to do języka polskiego, skoro od kilku lat czasem piszę wiersze. Pozostaje z szacunkiem.

Danuta Boczkowa przeszła na emeryturę w 1979 roku. Całe życie zawodowe pracowała w I LO w Gdyni Orłowie. Do radia przyszła z medalem na szyi, który dostała z okazji Dnia Babci od swoich prawnuków.

Całej audycji można posłuchać tutaj:

mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj