Koalicjanci nie pomogli Nowej Lewicy w głosowaniu ws. aborcji i dekryminalizacji pomocy w aborcji. Oficjalnie ta sprawa nie była jednak wpisana w umowie koalicyjnej. – Tak samo nie był tam wpisany polityczny nepotyzm i upychanie po różnych stanowiskach państwowych przedstawicieli między innymi Polskiego Stronnictwa Ludowego – zaznaczył Andrzej Różański.
Dekryminalizacja aborcji jest dla Lewicy i milionów Polek ważnym tematem. Andrzej Różański, wiceprzewodniczący Zarządu Pomorskiej Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy i wtorkowy „Gość Dnia Radia Gdańsk”, w rozmowie z Michałem Pacześniakiem zapowiadał, że zgodnie z ustaleniami jakie zapadły, jego partia będzie konsekwentnie namawiać wszystkich swoich koalicjantów – szczególnie tych z PSL i Polski 2050 – do ponownego przemyślenia sprawy.
– Obiecaliśmy to – nie tylko jako Lewica. Z tego powodu koalicja 15 października uzyskała duże poparcie kobiet. To dzięki – w przekonaniu wielu analityków – tym głosom uzyskała ona przewagę nad Prawem i Sprawiedliwością. Absolutnie priorytetową sprawą jest dowiezienie do końca tematu, który był ważnym elementem kampanii wyborczej i złożoną wspólnie obietnicą – mówił.
MNIEJSZOŚĆ PRÓBUJE ZDOMINOWAĆ WIĘKSZOŚĆ
Według Różańskiego dzisiejsze uzasadnienia, że „tego nie obiecywaliśmy”, że „chcemy to zrobić inaczej”, to farsa i oszustwo. – Ja osobiście oceniam to jako element próby powrotu do takiej sytuacji, kiedy to mniejszość próbuje po raz kolejny zdominować większość. Kobiety stanowią większą część obywateli Polski. W mniejszości są mężczyźni. Z drugiej strony nakłada się na to jeszcze mniejszość, która uważa, że ich przekonania religijne, czy jakieś wewnętrzne nastawienia, mają decydować o tym, czy czyn taki lub inny ma być penalizowany w kraju. Aborcja jest dziś w jakiś sposób napiętnowana, kobiety nie mogą decydować o sobie samych. Uważam zatem, że trzeba konsekwentnie dążyć do tego, żeby została przynajmniej zdepenalizowana. Nie ma powodu, żeby za świadomą decyzję kobiety karać osoby, które jej w niej pomagają – zaznaczył.
WARUNKI UMOWY KOALICYJNEJ
Oficjalnie ta sprawa nie była wpisana w umowie koalicyjnej. Andrzej Różański zauważył jednak, że tak samo nie był tam wpisany „polityczny nepotyzm i upychanie po różnych stanowiskach państwowych przedstawicieli między innymi Polskiego Stronnictwa Ludowego”.
– Mimo wszystko koledzy z Trzeciej Drogi bardzo konsekwentnie się dobijają i uznają, że im się to należy. Tak chyba nie powinno się postępować. Nie powinno się też szukać bzdurnych usprawiedliwień dla oszukania wyborców. To przecież jest ewidentne oszustwo wobec tych milionów młodych ludzi, którzy poprali tą koalicję 15 października. Teraz tłumaczą, że „sumienie im nie pozwala”. Proszę wybaczyć, ale ja to nazywam faryzeuszostwem – chociażby z tego powodu, że postępują tak ludzie, którzy nie szanują kanonów wiary katolickiej. Przykładem jest prezes Kosiniak-Kamysz, który w życiu prywatnym popełnił jeden grzech ciężki, bo rozstał się ze swoją małżonką, którą poślubił. To jest próba dostosowania interpretacji tego, jak wiara ma wyglądać, do aktualnej sytuacji. Uważam, że jak ktoś jest rzetelnym katolikiem, takim z przekonania i ma rzeczywiście wiarę w sobie, to postępuje w swoim życiu zgodnie z kanonami wiary. Podstawowym z nich jest to, by nie przeszkadzać innym – podkreślił.
POTRZEBNE SĄ ZMIANY
Dodał, że jeżeli ktoś uważa, że nie wpisano tego do koalicji i nie będzie tego popierać, to Lewica absolutnie dzisiaj nie napiera na to, żeby rewolucjonizować tzw. ustawę aborcyjną.
– Uważamy jednak, że potrzebne są zmiany – przynajmniej w zakresie interwencji państwa w postaci wchodzenia z karaniem. Przecież to nie jest tak do końca, że kobiety podejmują decyzję o aborcji, bo im się tak podoba, bo mają kaprys. To jest trudny temat i uważam, że powinniśmy go drążyć. Musimy skutecznie pokazać Polkom, że Lewica jest konsekwentna w poparciu ich słusznych praw – tłumaczył.
aKa