To mogła być doskonała puenta. Reprezentacja Niemiec w ćwierćfinale igrzysk w Paryżu prowadziła z Francją 2:0. Była o krok od strefy medalowej. Przegrała jednak po tie-breaku. To był ostatni akcent reprezentacyjnej kariery Lukasa Kampy. – Jestem naprawdę szczęśliwy z tego, jak to się skończyło – mówi nam rozgrywający Trefla Gdańsk.
O tym, że Kampa z reprezentacją wkrótce się pożegna, wiadomo było od dawna. Miał tylko jeden cel – występ na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Mało brakowało, a skończyłby dużo wcześniej, bo Niemcy mieli problemy w kwalifikacjach. Ostatecznie jednak awansowali, a w Paryżu dotarli do ćwierćfinału.
– Już w zeszłym roku zdecydowałem, że już wystarczy, po prostu. Już przed kwalifikacjami mówiłem, że to ostatni sezon. Udało się jeszcze zagrać na igrzyskach, nie mogłem sobie wymyślić lepszego zakończenia – mówi nam Kampa.
– Jestem spełniony, bardzo zadowolony i wdzięczny. Wdzięczny za to, że przez 20 lat mogłem grać w reprezentacji, to był naprawdę fajny czas. To, że mogłem skończyć w Paryżu, było marzeniem. Jestem dumny, szczęśliwy i wdzięczny – dodaje Kampa. Najlepszym momentem był chyba 2014 rok, choć sam Niemiec dodaje, że znalazłby trzy warte wyróżnienia. Poza mistrzostwami świata w Polsce, także mistrzostwa Europy z 2017 roku i tegoroczne Igrzyska.
O karierze reprezentacyjnej, ale też o nadchodzącym sezonie Plus Ligi rozmawialiśmy w Radio Gdańsk z boisk i stadionów. Posłuchaj:
Tymoteusz Kobiela