Przed tygodniem ogień doszczętnie strawił kryty strzechą dworek w Zieleninie koło Kościerzyny. Mimo, że akcja gaśnicza była sprawna, udało się uratować niewiele. Pogorzelcy z Zielenina proszą o pomoc. Mieszkańcy dworku tymczasowo znaleźli schronienie u swojej rodziny. Z pomocą przyszli znajomi i przyjaciele. Na razie trwa sprzątanie, ale Anna Rudnicka i Michał Bulczak chcą jak najszybciej wrócić do Zielenina. – Straty wstępnie oszacowano na półtora miliona złotych. Straciliśmy wszystko. Wszystkie nasze plany, marzenia, wspomnienia, pamiątki – to ma wartość nieprzeliczalną.
– Jest to zarówno nasze miejsce pracy, jak i nasz dom. To, na czym teraz nam najbardziej zależy, to możliwość powrotu tu jak najszybciej. Chodzi o to, żebyśmy mogli normalnie pracować, żeby dzieci mogły chodzić normalnie do szkoły. Wójt gminy Kościerzyna jest nam bardzo przychylny i życzliwy. Chce nam pomóc we współfinansowaniu przyczepy holenderskiej, która rozwiązałaby ten problem, mówili Anna Rudnicka i Michał Bulczak.
Potrzebne są materiały budowlane, drewno i ręce do pracy. Potrzebujemy też jedzenie dla zwierząt, bo nasi przyjaciele hodują m.in. konie i kury, mówiła Maja Hampel, która zaangażowała się w akcję pomocy pogorzelcom.
W sprzątaniu pomóc może każdy. Wystarczy przyjechać do Zielenina. Dworek bardzo łatwo znaleźć, jest po lewej stronie drogi z Nowej Karczmy do Kościerzyny. Tam także można przekazywać dary dla pogorzelców. Liczy się nawet najdrobniejsza pomoc.