Moda na bieganie trwa w najlepsze. Imprezy biegowe przeżywają oblężenie, a ilość osób rozpoczynających swoją przygodę z bieganiem, rośnie z każdym dniem. Podczas zawodów biegowych mijamy setki biegaczy, których twarze zaraz zapominamy. Jednak są tacy, których bardzo łatwo wyłowić z tłumu i zazwyczaj są to osoby, które często można zauważyć na wielu imprezach biegowych.
Wiadomo, że każdy z nas jest inny, ale są biegacze bez których bieganie nie byłoby takie same. Przedstawiamy kilka pomorskich osobistości biegowych, których warto zapamiętać, gdyż swoją postawą, wynikami i wolą walki na to zasługują.
Wielokrotny Mistrz Świata, Europy oraz Igrzysk Weteranów w maratonie w kategorii M55. Pierwszy swój maraton przebiegł we Wrocławiu w wieku 55 lat i to z wynikiem 2:56! Średni czas jaki osiągnął podczas swoich startów na królewskim dystansie to 2 godziny i 40 minut.
W ciągu 5 lat zaliczył jakieś 250 startów, w tym około 50 maratonów. Ma ponad 50 tytułów Mistrza Polski i rekordów Polski. W 2009 roku po maratonie w Berlinie zachorował na nowotwór trzustki i zaczęła się jego kolejna walka, którą wygrał. Półtora roku po operacji pojechał na mistrzostwa świata masters w lekkiej atletyce do Sacramento, gdzie na królewskim dystansie zajął drugie miejsce.
Jak mówi – Wszyscy biegowi koledzy są zadziwieni postępami w zdrowiu i osiągnięciami. Wymknąłem się statystykom, które są bardzo niekorzystne dla grupy ludzi mających problemy z tym szczególnym organem, jakim jest trzustka. Chyba jestem jedyną osobą na świecie, która biega i zdobywa medale będąc niemal bez trzustki.
Prywatnie Antoni Cichończuk jest oficerem rezerwy Marynarki Wojennej i zawodnikiem WKS Flota Gdynia.
Jest obecnie najstarszym biegaczem na Pomorzu, który regularnie startuje w zawodach biegowych. Najczęściej Pana Stanisława można spotkać na biegach z cyklu Grand Prix w Biegach Ulicznych Gdyni na dystansie 10 km, czy na parkrun Gdańsk.
Swoją przygodę ze sportem zaczął już w latach 50-tych ubiegłego wieku. Skakał wzwyż, biegał przez płotki itd. W 1957 roku został mistrzem okręgu pomorskiego na 400 metrów. Był zawodnikiem Lechii Gdańsk, któremu zabrakło tylko jednego miejsca, aby pojechać na Olimpiadę do Rzymu w 1960 roku.
Później Pan Stanisław przerzucił się na dłuższe dystanse. Ma za sobą całą masę przebiegniętych maratonów oraz niezliczoną ilość biegów o mniejszym kilometrażu.
Mottem biegowym Stanisława Niwińskiego jest – Nie dlatego biegasz, że się starzejesz, ale starzejesz się dlatego, że nie biegasz.
Barwna postać biegowego środowiska, któremu bieganie uratowało życie. Reprezentant Klubu Biegowego Tupot Ustka miał wcześniej spore problemy z alkoholem i prawem, więc jak sam podkreśla – dzięki bieganiu odżyłem na nowo.
50–latek bez względu na warunki atmosferyczne – zawsze biega w samych spodenkach, wzbudzając respekt pozostałych biegaczy. Gdy widzi fotoreporterów na mecie, staje się gwiazdą – wznosi ręce ku górze, głośno wydając charakterystyczne dźwięki.
Natomiast rezultaty, które osiąga na zawodach są również nieprzeciętne – 3 godziny i 17 minut w maratonie, czy 1 godzina i 29 minut na dystansie 21 km i 97.5m.
Człowiek o wielkim sercu i niewielkiej posturze. Dla wielu biegaczy dystanse jakie zaliczyła gdynianka, są wyobrażeniami rodem z science fiction. Przebiegła m.in.: Maraton Gocki Wojtal, Maraton Mazury, Lubuski Maraton Szlakiem Wina i Miodu, VI Maraton Karkonoski, Maraton Beskidy, Zimowy Ultramarton Karkonoski, Ultramarton Bieszczadzki czy pustynny Oman Desert Marathon na dystansie 165 km itd. Tak na marginesie to Hania Sypniewska swoją przygodę z bieganiem zaczęła niespełna trzy lata temu, a w swojej kategorii wiekowej bez większych problemów staje na podium w każdych zawodach.
Ma 76 lat i jest jednym z najlepszych biegaczy na świecie w kategorii M75-79. W ubiegłym roku w Budapeszcie wywalczył tytuł wicemistrza Świata na 3000m z nowym rekordem Polski – 12 minut i 49 sekund w kategorii wiekowej M75. W 2012 roku zdobył tytuł wicemistrza Świata na 3000m z wynikiem 12:41.29, bijąc przy tym rekord Polski w kat. M75 o ponad 50 sekund!
Na Mistrzostwach Europy Weteranów w tureckim Izmirze, Pan Henryk zdobył srebrny medal na 10000m z wynikiem 47 minut i 12 sekund! Startował również w biegu na 5000m i zajął 4 miejsce z rekordem Polski – 21 minut i 55 sekund.
Zaczął biegać dopiero czternaście lat temu, jednak wcześniej cały czas był aktywny. Portalowi Biegologia.pl wyjaśnił jak rozpoczęła się jego przygoda z bieganiem – zacząłem biegać, bo nie miałem co robić na emeryturze, więc postawiłem na sportowe spędzanie czasu. Przed 2001 rokiem dużo grałem w piłkę, praktycznie co niedzielę mieliśmy mecz i raz zdarzyło się tak, że na meczu połamałem sobie żebra i wtedy stwierdziłem, że nie będę już grał w nogę, ale zajmę się innymi aktywnościami – no i zacząłem dużo truchtać.
Jak wyjaśnia dalej – Po co bieganie? Bo lubię to. Od dziecka byłem aktywny, tylko sport, sport, sport, a na emeryturze gdy zacząłem mieć problemy z nadciśnieniem, zauważyłem, że gdy biegam to ciśnienie mam niższe. Lekarz nie chciał mi oczywiście wierzyć, ale gdy zapowiedziałem, że wychodzę z gabinetu i wrócę po przebiegnięciu 5 km to wtedy zobaczy, że ciśnienie mam niższe – ustąpił. Od tego czasu odstawiłem leki na nadciśnienie – no i teraz pozostaje mi codzienna dawka 5-17 km biegu dziennie i ciśnienie mam niższe.
Jest jednym z kilku niewidomych maratończyków w Polsce, który biega wraz z niedowidzącym Mariuszem Gołąbkiem. Podczas zawodów połączeni są sznurkiem, a dodatkowo Zbigniew Świerczyński ma charakterystyczną koszulkę na której jest niebieski trójkąt i sylwetka niewidomego z laską.
Od urodzenia ma postępującą wadę wzroku i otaczający świat odbiera poprzez dźwięki. Jego trening wygląda tak: wychodzi z samochodu, który prowadzi żona Ewa. Macając przeszkody, mija bramę stadionu i dochodzi do ławki, na której kładzie swój plecak. W plecaku ma coś do picia, ręcznik, koszulkę na zmianę i rzecz najważniejszą – budowlane rękawice. Zakłada je na dłonie i prześlizguje się pod poręczą. Już jest na bieżni. Z ręką na barierce zaczyna biec. Tam gdzie barierka się urywa, założył sznurek. Wyliczył sobie, że jedno okrążenie to 430 metrów. Żeby pokonać dystans maratonu, musiałby okrążyć murawę około 100 razy. Na treningach przebiega do 50 okrążeń i tak pięć razy w tygodniu.
Zbigniew Świerczyński ma ukończonych około 20 maraton. Między innym jubileuszowy Maraton Solidarności wraz Mariuszem Gołąbkiem, który przebiegli w 3 godziny i 46 minut.
Biegacza ze Skórcza chyba widział niemal każdy, kto startował w imprezach biegowych na Pomorzu. Długa, siwa broda to atrybut tego niezwykle pozytywnego weterana biegowego. Podczas udziału w biegach karnawałowych, Zbigniew Tocha jest zawsze przebrany za tego, co przynosi prezenty pod choinkę – co dziwić nie może.
Legenda pomorskiego biegania. Człowiek, który budzi bardzo skrajne emocje. Potrafi w sobotę przebiec stukilometrowy ultramaraton, aby następnego dnia wziąć udział w maratonie.
Przygodę ze sportem rozpoczął od chodu w klubie SKLA Sopot w 1982 roku. Jednak w wyniku różnych komplikacji życiowych, postanowił zacząć biegać i to od razu z grubej rury. Jak wielokrotnie podkreśla, chce mieć największą ilość zaliczonych maratonów w Polsce.
Według portalu maratonypolskie.pl, Przemysław Torłop oficjalnie przebiegł 234 maratony.
Pochodzą z malutkiej wioski Grabowiec za Starogardem Gdańskim – Tam spędziłyśmy dzieciństwo. Wszędzie było daleko – do szkoły, do sklepu, czy na autobus, bo do najbliższego miasta miałyśmy 3 km. Zawsze wychodziłyśmy na ostatnią minutę i w związku z tym nie było innego wyjścia, jak tylko biec na autobus – bo nie będzie czekał specjalnie na nas, a następny był albo za godzinę lub jeszcze później… .
Tak było dobrych parę lat temu. Obecnie sympatyczne bliźniaczki od wielu lat mieszkają w Gdańsku i w środowisku amatorskiego biegania na Pomorzu są jednymi z najlepszych biegaczek.
Co ciekawe siostry Tuwalskie zaczęły biegać dość późno, bo dopiero w wieku 19 lat. Wcześniej trenowały chód sportowy w Lechii Gdańsk – Ela zdobyła wicemistrzostwo w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski na 10 km, a Małgosia wicemistrzostwo Polski wśród seniorów na 20 km!
Więcej o historii Eli i Małgosi Tuwalskich pisaliśmy – TUTAJ.
Jest jedną z najbardziej znanych i najlepszych biegaczek na Pomorzu w swojej kategorii wiekowej. Biegać zaczęła szesnaście lat temu w wieku 45 lat – W 1998 roku mój mąż Henryk postanowił rzucić palenie, gdyż zapragnął prowadzić zdrowy tryb życia. Na plaży Sopocie miał się wtedy odbyć 4-kilometrowy – „Jesienny Bieg Wieczoru Wybrzeża” i Henryk namówił mnie na start oraz nasze dzieci.
Choć było ciężko, spodobało się nam. Uśmiechnięci ludzie, którzy sprawiali wrażenie jakby się dobrze znali, atmosfera zabawy przed startem i na mecie oraz adrenalina towarzysząca rywalizacji, spowodowała, że rok później wystartowaliśmy znowu. Z czasem zaczęliśmy wyszukiwać różne zawody biegowe i przygotowywać się do startów, truchtając po okolicach. Pokochaliśmy bieganie i stało się to naszą życiową pasją.
W ciągu 16 lat Pani Grażyna zaliczyła 448 startów, w których 275 razy stawała na podium, w tym 21 razy w kategorii Open. Zaliczyła 25 maratonów, a do jej największych sukcesów należą między innymi:
Mistrzostwo Europy w 2003 i 2004 r. w biegu po schodach po najwyższym budynku na Dolnym Śląsku -„Złote Schody Poltegoru”.
Brązowy medal (Murowana Goślina) na Mistrzostwach Polski w Półmaratonie (w kategorii K50) w czasie 1:42:16.
Mistrzostwo Polski Weteranów Lekkiej Atletyce w Toruniu na dystansie 10000 m (K50) w czasie 44:36, co było rekordem Polski przez 8 lat.
W początkach biegania, Pani Grażyna marzyła o przebiegnięciu maratonu, powtarzając za czeskim biegaczem długodystansowym Emilem Zatopkiem, „Jeśli chcesz biegać, przebiegnij kilometr… . Jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton” – Kiedyś, gdy zaczynałam biegać marzyłam o maratonie. Teraz mam ich 25 na swoim koncie. Może to mało, ale i tak cieszy, bo jest to mój ulubiony dystans. Postaram się spełnić jeszcze jedno marzenie – biegać jak najdłużej. Mam nadzieję, że dobiegnę do jakże dumnie brzmiącej kategorii K70. To byłoby coś przez duże „C”. W końcu dla biegacza „Niemożliwe nie istnieje” więc… .
Na pytanie dlaczego warto biegać, Pani Grażyna odpowiada – Chociażby dlatego, że ruch to życie, a bieganie daje poczucie wolności. Nie ma łatwiejszej i dającej więcej swobody formy ruchu. Każdy może biegać jak chce, kiedy chce, gdzie chce i ile chce. Myślę, że jest to także powód do miłych spotkań z ludźmi, którzy podzielają naszą pasję. Jeśli czegoś bardzo chcemy, to zawsze istnieje możliwość, aby to zrealizować. To wszystko zależy tylko od nas. W końcu pozytywne nastawienie i hart ducha czynią cuda.
Podczas artykułu wykorzystano informacje zawarte m.in.:
Najszybsze bliźniaczki na pomorzu, czyli historia Eli i Małgosi Tuwalskich – Pomorze Biega i Pomaga
Biegnie jak po sznurku – nowosci.com
Niedowidzący starogardzianin – naszemiasto.pl
5 biegaczy, których zna cała Polska – Biegologia.pl
Biegowe odkrycie. Henryk Urtnowski – Biegologia.pl
Antoni Cichoczuk, człowiek legenda – rowerowabrzoza.pl
Fot. 1 – Polska Zbrojna
Fot. 2 – Katarzyna Sempołowicz-Lipska
Fot. 3 – Trójmiasto.pl
Fot. 4 – Hanna Sypniewska
Fot. 5 – Maciej Drapella
Fot. 6 – Agata Masiulaniec
Fot. 7 – Jarosław Gill
Fot. 8 – Agata Masiulaniec
Fot. 9 – Wojciech Lipski
Fot. 10 – Henryk Witt
Opracował Maciej Gach