Czy rząd poradził sobie z powodzią? Pomorscy politycy oceniają, zdania są podzielone

Wioleta Tomczak, Patryk Gabriel. Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Agnieszka Michajłow (fot. Radio Gdańsk/Rafał Korbut)

Jak państwo oraz jego organy i służby radzą sobie z powodzią? Ten temat przewodził audycji „Strefa Politycznie Kontrolowana”. W naszym studio Agnieszka Michajłow gościła Wioletę Tomczak (Polska 2050-Trzecia Droga), Patryka Gabriela (Platforma Obywatelska) i Dorotę Arciszewską Mielewczyk (Prawo i Sprawiedliwość).

Dorota Arciszewska-Mielewczyk stwierdziła, że powódź to ogromna katastrofa i… kompromitacja obecnej koalicji rządzącej.

– My jesteśmy osobiście zaangażowani w pomoc i kontaktujemy się z rodzinami, sołtysami, wójtami. Możemy zatem zweryfikować, jak to rzeczywiście wygląda. Premier absolutnie zbagatelizował oficjalne informacje płynące z UE, które ostrzegały, że powódź będzie poważniejsza niż w 1997 roku. Reakcji nie było żadnej, wręcz wprowadził mieszkańców w błąd, mówiąc, że prognozy nie są alarmujące. Ostrzegali nas dosłownie wszyscy: zwłaszcza Czesi, którzy byli w pierwszym momencie tej powodzi. Nasi parlamentarzyści, którzy tam mieszkają, śledzili informacje napływające z Czech, mogli się w jakimś stopniu przygotować. Tutaj jednak rola państwa jest ogromna i premier Tusk absolutnie wprowadził ludzi w błąd. Nie zorganizował żadnej pomocy: ani służb mundurowych, ani sprzętu, ani wypłat, ani odszkodowań. Nie było nawet grupy, która by rzeczywiście nadzorowała i koordynowała pomocą. Nic nie było przygotowane, o czym świadczy fakt, że Donald Tusk jako premier i w ogóle rząd w trzecim czy czwartym dniu, gdy ludzie sami zaczęli się organizować i ta tragedia rzeczywiście się wydarzyła, został zmuszony do tego, żeby w ogóle się pokazać, wypowiedzieć. Do tego ten cały sztab kryzysowy, który jest tylko PR-ową wydmuszką, absolutnie nie przekazał żadnych konkretnych komunikatów – tłumaczy.

PATRYK GABRIEL: „NIE RÓBMY POLITYKI NA KWESTII DOTYCZĄCEJ DRAMATÓW”

Patryk Gabriel zaapelował natomiast, by nie zajmować się polityką w obliczu dramatów ludzkich.

– Gdyby było tak, jak mówi pani poseł, świadczyłoby to najgorzej o naszych poprzednikach, którzy mieli osiem długich lat na to, żeby przygotować Polskę nie tylko na taki kataklizm, ale na wszystkie inne. Ja apeluję do wszystkich, żeby jednak nie robić polityki na kwestii, która dotyczy konkretnych ludzi, dramatów. To jest ponad pięć tysięcy policjantów, ponad pięć tysięcy żołnierzy, 2600 pojazdów i łodzi, które biorą udział w tej akcji. To są fakty, 24 pływające transportery, 19 śmigłowców, 60 łodzi ewakuacyjnych – wymienia.

WIOLETA TOMCZAK: „NIE WYSTAWIŁABYM RZĄDOWI LAURKI”

Wioleta Tomczak zauważyła, że to, co dzieje się w Polsce od ponad tygodnia unaoczniło potrzebę przeglądu i poprawy procedur, jeżeli chodzi o zarządzanie kryzysowe.

– Nie wystawiłabym jakiejś przepięknej laurki rządowi za decyzje które podjął, bo faktycznie na początku być może nie wszyscy odnieśli się do tego bardzo poważnie. Nie można jednak zarzucić, że nie zostało zrobione nic. Spóźniona była kwestia zarządzenia stanu klęski żywiołowej, bo doprowadziła do tego, że była lepsza koordynacja w miejscach zalewowych. Nie wiem dokładnie, jak było pod kątem wcześniejszego zabezpieczenia wójtów, burmistrzów, starostów itp. w tym, żeby oni czuli się umocowani, że mogą podejmować decyzje. Co można było zrobić lepiej? To jest pytanie do ekspertów. Z całą pewnością czeka nas bardzo duży audyt, jeżeli chodzi właśnie o to, co można zrobić lepiej, żeby taka sytuacja już się nie powtórzyła za 10, 20 czy 30 lat. Teraz mija 30 lat od tragicznej powodzi w 1997 roku – mówi.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj