Komplet widzów, spore emocje i decydująca czwarta kwarta. SKS bierze kolejne derby Kociewia

fot. Kociewskie Diabły/Facebook

Kto choć raz doświadczył emocji w derbach Kociewia, ten chce uczestniczyć w każdych kolejnych. Tak też było zapewne z kibicami, którzy w niedzielę szczelnie wypełnili halę miejską w Starogardzie Gdańskim. Komplet 1900 widzów oglądał emocjonujący, trzymający w napięciu do końca mecz SKS-u Fulimpex Starogard Gdański z Decką Pelplin. SKS wygrał 88:78.

Bywały już w historii pojedynków obu ekip jednostronne derby, choćby te ostatnie w Starogardzie z poprzedniego sezonu, kiedy SKS zwyciężał Deckę 95:65, pewnie prowadząc od samego początku. Tym razem jednak nie zabrakło emocji i walki do ostatniej minuty. Prowadzenie zmieniało się raz po raz, a gdy tylko któraś z drużyn odskakiwała na większy niż trzypunktowy dystans, za chwilę z drugiej strony wyłaniał się kontrbohater, który wyrównywał.

Pierwszą kwartę nieznacznie wygrali goście 26:24 głównie za sprawą odważnego Błażeja Czerniewicza oraz Thomasa Davisa, który zawsze na mecze ze swoja eksdrużyną mobilizuje się podwójnie. W drugiej kwarcie odskoczyli gospodarze, zdobywając 5 punktów więcej od rywala, tym samym na półmetku mieliśmy nieznaczne, trzypunktowe prowadzenie gospodarzy. To była gra błędów, obie ekipy czuły stawkę i napięcie niosące się z trybun, dlatego trywialne „kto popełni mniej błędów” znalazło odzwierciedlenie w grze.

GRA BŁĘDÓW

Mniej błędów popełnili faworyzowani koszykarze ze Starogardu Gd. Przede wszystkim w czwartej, decydującej kwarcie, którą rozpoczynali z zaledwie dwupunktowym prowadzeniem, a w której błyskawicznie zaznaczyli swą przewagę. Najpierw Struski za trzy, potem Lis za dwa, na co goście jeszcze odpowiedzieli spod kosza punktami Krajewskiego, ale już na kolejną szarżę gospodarzy nie mieli argumentów. Rozszalał się Lis, który tym razem poprawił z dystansu, a gdy goście jeszcze zdołali utrzymać się na powierzchni, nagle celność z dystansu odzyskał Damian Durski, trafiając dwie trójki w ciągu 40 sekund. I było pozamiatane. – Mieliśmy swoje szanse, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Nie trafiliśmy otwartych rzutów trzypunktowych lub tych spod kosza i taki wynik idzie w świat. Największy żal mam o to, że ten wysiłek nie został nagrodzony zwycięstwem. 10 punktów to najwyższy wymiar kary z przebiegu spotkania, ale wygrało doświadczenie i bardziej chłodna głowa – podsumował po spotkaniu na naszej antenie Rafał Knap, szkoleniowiec Decki Pelplin.

POLSKO-AMERYKAŃSKI POJEDYNEK

Ozdobą meczu był pojedynek strzelecki rozgrywających – Błażeja Czerniewicza z Dariusem McNeillem. Obaj od początku brali ciężar gry na swoje barki, Polak skończył mecz z 20 punktami, McNeill zdobył 19 punktów, ale w poszczególnych fragmentach błyszczeli też inni. Zespołową grę SKS-u chwalił najstarszy na boisku Witalij Kowalenko. – Bohaterem spotkania był cały zespół, najważniejsza była obrona, poprawiliśmy ją w drugiej połowie i stąd to zwycięstwo. Zdecydowała też tak naprawdę sama końcówka, dwie trójki Lisa i dwie Durskiego i dowieźliśmy to zwycięstwo do końca – ocenił 40 letni podkoszowy.

To już szóste wygrane derby przez SKS, przy zaledwie jednej wygranej Decki. Pojedynki pomiędzy tymi drużynami toczą się od 2022 roku, kiedy starogardzianie spadli z Ekstraklasy. Obie drużyny po derbach mają bilans 4-3.

Witalij Kowalenko:

Trener Decki Rafał Knap:

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj