Miało poprawić bezpieczeństwo, a wprowadziło spore zamieszanie. W ciągu kilku miesięcy doszło na rodzie przy skrzyżowaniu ulic Konopnickiej i Reymonta w Malborku do wielu kolizji. Kierowcy przeklinają pomysłodawców i wręcz modlą się, aby jak najszybciej powrócić do dawnej organizacji ruchu. Problem jest taki, że… wielu kierowców nie dostrzega ronda. Ani kształt skrzyżowania, ani bardzo mała wielkość wysepki centralnej nie ułatwiają zadania. Wiele samochodów przejeżdża tędy jak przez zwykłą krzyżówkę. Nie ma problemu, gdy samochody zbliżające się z przeciwnych kierunków jadą na wprost. Kłopoty zaczynają się, gdy jeden z nich chce zawrócić lub skręcić w ulicę Reymonta. Wtedy często dochodzi do stłuczek. – Kierowcy mylą się i nie wiedzą kto ma pierwszeństwo, mówili reporterowi Radia Gdańsk mieszkańcy Malborka.
Komplikacje rodzą się także, gdy do mini-ronda zbliżają się ciężarówki lub autobusy. One wręcz muszą przejechać przez sam środek wysepki, aby zmieścić się na skrzyżowaniu.
– Odkąd powstało rondo, a stało się to jakieś 8-9 miesięcy temu, doszło tam już bodajże do 9 stłuczek, podczas gdy wcześniej przez dziesiątki lat nie miała miejsce żadna. Po raz ostatni samochody zderzyły się tam w poniedziałek i tak naprawdę nie wiadomo, kto jest winny, podkreśla zastępca burmistrza Malborka Jan Wilk.
Jak przyznaje urzędnik, nawet policja zasugerowała zmianę organizacji ruchu. Pod uwagę brane są: rezygnacja z ruchu okrężnego lub fizyczna likwidacja ronda i przywrócenie dawnej organizacji ruchu. Jan Wilk jest przekonany, że to poprawi bezpieczeństwo. Kiedy to się stanie? W ratuszu liczą, że w ciągu miesiąca. Nie można bowiem od razu zlecić prac, choć to droga gminna. Remont skrzyżowania został wykonany za unijne pieniądze, dlatego najpierw potrzebna jest zgoda Urzędu Marszałkowskiego, który dysponuje tymi środkami.