Politycy komentują otwarcie bazy obrony przeciwrakietowej w Redzikowie

Amerykańska baza w Redzikowie (fot. U.S. Navy Lt. Amy Forsythe, Public Affairs Officer, Naval Support Facility Redzikowo)

W środę zaplanowano oficjalne otwarcie amerykańskiej bazy przeciwrakietowej Aegis Ashore w Redzikowie z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, wicepremiera, szefa Ministerstwa Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz przedstawicieli władz Stanów Zjednoczonych i NATO. Wydarzenie jest szeroko komentowane.

Cezary Tomczyk, wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej, wskazał, że inwestycja pod Słupskiem ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski. – Amerykańska baza jest w oczywisty sposób spięta z Sojuszem Północnoatlantyckim. Jest też strategicznym interesem Stanów Zjednoczonych i właśnie tu tkwi klucz do tej sprawy: ona nie powstała przecież ze względu na agresję Rosji na Ukrainę, bo wtedy tej agresji jeszcze nie było, lecz ze względu na rozmaite zagrożenia na świecie. Jednak to, że Ameryka zdecydowała się wybudować bazę lub tarczę antyrakietową w Polsce, świadczy o naszej pozycji w Europie i na całym świecie – ocenił.

WŁODZIMIERZ CZARZASTY: „ZA GRANICĄ MAMY SZALEŃCA, KTÓRY NAZYWA SIĘ PUTIN”

Z kolei według Włodzimierza Czarzastego, wicemarszałka Sejmu z Lewicy, każde działanie wzmacniające nasze bezpieczeństwo jest dobre, a do właśnie takich działań należy zaliczyć obecność w naszym kraju wojsk amerykańskich.

– Stąd takie decyzje budżetowe, jak wsparcie MON-u na poziomie 4,7 proc., niespotykane na świecie, również w Europie. Rozumiem to i akceptuję, chociaż serce mówiłoby, że lepiej skierować pieniądze na inne sfery. Jednak w tym momencie i miejscu na mapie Europy zrobilibyśmy wielki błąd, gdybyśmy nie inwestowali w bezpieczeństwo, bo za granicą mamy szaleńca, który nazywa się Putin – powiedział.

KREML: „TO PRÓBA POWSTRZYMANIA NASZEGO POTENCJAŁU WOJSKOWEGO”

– To przesunięcie amerykańskiej infrastruktury wojskowej na terytorium Europy w stronę naszych granic. To nic innego jak próba powstrzymywania naszego potencjału wojskowego i oczywiście prowadzi do zastosowania odpowiednich działań w celu zapewnienia parytetu – oświadczył w środę, 13 listopada Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, cytowany przez agencję Interfax.

Rzecznik Kremla oświadczył, że jeszcze podczas prezydentury George’a W. Busha Władimir Putin wyrażał „aktywne zaniepokojenie” planami budowy baz przeciwrakietowych w Europie. – Rosja przekonywała wtedy, że argumenty strony amerykańskiej, iż jest to infrastruktura do obrony przed efemerycznym zagrożeniem ze strony Iranu, to kłamstwo – dodał.

PAWEŁ JABŁOŃSKI: „POTRZEBUJEMY SOJUSZNIKÓW”

Paweł Jabłoński z Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister spraw zagranicznych, określił zaś bazę jako „twardy element bezpieczeństwa” i wyraził zadowolenie z faktu, że operacyjnie jest ona gotowa już od kilku miesięcy.

– Jako kraj frontowy potrzebujemy własnej armii narodowej; na szczęście polityka, którą prowadziliśmy w ostatnich latach, jest kontynuowana. Jednak potrzebujemy też sojuszników, zarówno żołnierzy, jak i systemu bezpieczeństwa NATO oraz wpiętych w niego instalacji. Im więcej, tym lepiej, bo tym bardziej jesteśmy bezpieczni, nie tylko psychologicznie, ale też realnie i konkretnie, bo jeśli będziemy mieć u siebie systemy bezpieczeństwa, czyli koszt potencjalnego ataku na Polskę będzie wysoki, prawdopodobieństwo tego ataku będzie mniejsze – zasugerował.

Wyposażona w system przeciwrakietowy Aegis Ashore baza stanowi część amerykańskiej tak zwanej tarczy antyrakietowej zaprojektowanej przede wszystkim do przeciwdziałania zagrożeniu atakami balistycznymi ze strony Iranu. W skład tarczy wchodzi między innymi analogiczna baza w rumuńskim Deveselu, radar w Turcji i centrum dowodzenia w Niemczech. Inwestycja, która kosztowała ponad 900 milionów dolarów, rozpoczęła się w 2016 roku i miała potrwać dwa lata. Prace przedłużyły problemy z firmami budowlanymi i pandemia COVID-19.

PAP, IAR/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj