Największa tragedia w powojennym Gdańsku. 21. rocznica tragicznego wybuchu przy Wojska Polskiego

Dochodziła godz. 5:50. Rozległ się ogromny huk. Dziesięciopiętrowy budynek w gdańskiej dzielnicy Strzyża uniósł się i opadł. W mgnieniu oka zapadły się trzy dolne kondygnacje wieżowca. To był tragiczny Poniedziałek Wielkanocny. 17 kwietnia 1995 roku w wieżowcu przy Alei Wojska Polskiego 39 w Gdańsku wybuchł gaz. Trzy kondygnacje wbiły się w ziemię.

KRYTYCZNA DECYZJA

Lokatorzy drugiego piętra stali się mieszkańcami poziomu „0”. Wyleciały wszystkie szyby z okien. Rozpoczęła się trwająca 86 godzin akcja ratunkowa. Uszkodzony wieżowiec groził zawaleniem. Po kilkunastu godzinach od eksplozji zapadła decyzja o wysadzeniu chwiejącej się ruiny w powietrze.

W gruzach znaleziono ciała 22 ofiar. Jeden z lokatorów zmarł dzień po wybuchu w szpitalu. 49 mieszkańców udało się uratować, wśród nich było 12 rannych.

CIĘŻKA AKCJA RATOWNICZA

Strażacy z narażeniem życia pomagali uwięzionym w gruzach. Wchodzili do budynku, który w każdej chwili mógł się zawalić. W sumie w akcji ratowniczej uczestniczyło 1676 osób, psy przeszukujące rumowisko oraz 150 samochodów ratowniczych.

Jak wyglądała akcja ratunkowa opisano w książce „Pomorzu na ratunek” wydanej przez Agencję KFP w 2012 r. […] Do ratowników podeszła zestresowana kobieta prosząc by ratowali jej syna, który leży przyciśnięty betonowym stropem w mieszkaniu na II piętrze. Wskazała miejsce. Strażacy zaczęli wybierać gruz. (…) Pomiędzy stropem a podłogą była przestrzeń nie większa niż 40 cm. Aspirant Jerzy Petryczko, drobnej budowy ciała, ale wysportowany strażak zdjął hełm i wczołgał się przez szczelinę. […] Powoli wyciągał gruz, deski, elementy zniszczonych mebli, a następnie podawał je przez wąski otwór kolegom. Po półgodzinnej, wytężonej pracy usłyszał charczącego człowieka. Akcję utrudniał gaz, dusili się i ratownik, i poszkodowany.

[…] Człowiek leżał na tapczanie, przyciśnięty stropem. Obok jego głowy ratownik ułożył znalezione deski. Posłużyły jako podkład pod małe poduszki, które podłączył do przewodu i napełnił powietrzem. Tapczan uległ częściowemu zniszczeniu.[…] Ratowany leżał na brzuchu. Aspirant Petryczko podłożył jeszcze kilka poduszek i wszystkie napełnił powietrzem. Zmiażdżyły tapczan do tego stopnia, że mógł chwycić poszkodowanego za nogi i podjąć próbę wyciągnięcia z opresji. Ratowany mężczyzna zaczął krzyczeć, że w podbrzusze wbija mu się szkło.[…] Wreszcie wydobył rannego z zawału. Walczył o jego życie, ryzykując własnym, przez godzinę i 20 minut. Po pięciu minutach miejsce, w którym znajdował się uwięziony mężczyzna, zajęło się ogniem.

CELOWE DZIAŁANIA

Prokuratura ustaliła, że przyczyną wybuchu było rozszczelnienie instalacji gazowej, do czego doszło za sprawą celowego odkręcenia dwóch korków odwadniaczy. Ulatniający się gaz wytworzył mieszaninę wybuchową. Korki miał wykręcić jeden z mieszkańców wieżowca, który był ofiarą eksplozji. W związku z jego śmiercią śledztwo zostało umorzone.

W 1997 roku na miejscu tragedii stanął nowy budynek, w którym zamieszkała część poszkodowanych rodzin. Na jego ścianie znajduje się tablica upamiętniająca ofiary, odsłonięta w 10. rocznicę zdarzenia. Widnieją na niej przełamana róża, pochylony fragment wieżowca, płomienie i gruzy.

Posłuchaj wspomnień świadków tragedii:

marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj