Nie takiego finału oczekiwali kibice SKS-u Fulimpex Starogard Gdański. Zespół prowadził 13 punktami, kontrolował wydarzenia, ale w ostatniej kwarcie kompletnie się pogubił, oddał pole rywalowi i sensacyjnie przegrał z MKKS Żakiem Koszalin 87:91. Znakomite zawody rozegrał skrzydłowy gości Aleksander Lewandowski, autor 29 punktów, który w ostatniej kwarcie skompletował aż trzy trójki.
Starogardzianie mają gigantyczny problem, bo aspiracje sięgają gry w finale Pekao 1. ligi koszykówki, a bilans po środowej porażce to zaledwie 7 zwycięstw przy 6 porażkach. SKS – wydawało się – wychodził na prostą, kiedy wygrał pięć meczów z rzędu, ale w następnych czterech zaliczył trzy porażki, w tym z zespołami z dołu tabeli z Radomia i właśnie Koszalina.
Nic nie zwiastowało blamażu, bo starogardzianie grali ciekawą koszykówkę, potrafili wykorzystywać przewagi, a akcje z pierwszej połowy prowadzone były w niezłym tempie, z pomysłem i przyzwoitą grą w obronie. Pierwszą kwartę więc wygrali 25:19, ale nie potrafili utrzymać dostatecznego skupienia w drugiej, przegranej 15:21. W trzeciej znowu przejęli inicjatywę, Piotr Lis trzykrotnie trafił za 3 i w pewnym momencie starogardzianie odskoczyli już na 13 punktów, do tego rywal złapał faul niesportowy, można go było dobić, ale miejscowi zaczęli grać indywidualnie, forsować rozwiązania niepotrzebne, jak wymuszone rzuty z dystansu, pozwolili rywalom zdobyć dwa razy więcej punktów ze strat, mimo, że popełnili ich o pięć mniej.
AMERYKANIN ZAWIÓDŁ
Nie pomogła dobra tego dnia gra Damiana Jeszkego. Jego praca pod koszami została zniweczona popisami indywidualnymi i brakiem pomysłu w końcowych fragmentach spotkania. Znacznie lepiej w bezpośredniej konfrontacji wypadł też Amerykanin z Żaka Jahmal Mcmurray, który zdobył 16 punktów i 9 zbiórek, a jego vis a vis w starogardzkim składzie zagrał kolejny słaby mecz, bilans punktów z nim na parkiecie to zatrważające -17. – Myślę, że rozluźnienia nie było, ale zabrakło nam walki na zbiórce. Ich to zmobilizowało, a nas z kolei pociągnęło w dół. Takie mecze nie powinny się zdarzać, naprawdę nie wiem, co powiedzieć – mówił przed naszym mikrofonem Mariusz Konopatzki z SKS-u.
Paweł Kątnik