Elżbieta Banasiewicz w Radzie Miejskiej w Elblągu jest drugą kadencję. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy złożyła dziewięć interpelacji. Radna z klubu Prawa i Sprawiedliwości chce załatwić możliwe jak najwięcej spraw, które zgłaszają jej mieszkańcy. Tymczasem zdecydowanie mniej aktywny w ostatnim czasie Wojciech Karpiński z Koalicji Obywatelskiej tłumaczy, że miejscy radni czasami muszą liczyć się z ograniczeniami nie do przeskoczenia.
Interpelacje Elżbiety Banasiewicz często dotyczą drobnych spraw, które są jednak istotne dla elblążan. – Uważam, że kropla drąży skałę. Super, gdy uda się coś zrealizować, a jeśli nie, to do pewnych tematów wracam. Tak jak mówiłam na początku poprzedniej kadencji – nie ma spraw mało ważnych. Od kwestii prozaicznych, ale ważnych dla mieszkańców, z którym często się spotkam, czyli np. koszy na śmieci czy toalet, po zagadnienia bardzo ważne dla budżetu miasta i inwestycji – zaznacza radna.
Elżbieta Banasiewicz jest terapeutą zajęciowym. Wcześniej była nauczycielką religii.
NIE ZAWSZE SIĘ UDAJE
Świetny początek tej kadencji, bo zainaugurowany kampanią „door to door” miał Wojciech Karpiński. Do rady miejskiej został wybrany już po raz czwarty. W ostatnich miesiącach złożył jednak najmniej interpelacji. Swoja niewielką aktywność w radzie miasta tłumaczy brakiem siły sprawczej. – Jako radni nie możemy przeskakiwać pewnych rzeczy, które są zgodne z prawem czy z oczekiwaniami wszystkich innych, będących w podobnej sytuacji. Tutaj najczęściej nie da się nic specjalnie zrobić. W takich sytuacjach możemy radzić, w jaki sposób ewentualnie szukać dojścia do pewnych rozwiązań – dodaje.
W 25 osobowej Radzie Miejskiej w Elblągu tylko dwóch radnych ma dłuższy staż niż Wojciech Karpiński.
Marek Nowosad/hb