Polska w grupie krajów z ograniczeniami dostępu do amerykańskich półprzewodników, przydatnych w rozwoju sztucznej inteligencji. Stany Zjednoczone zdecydowały, że rocznie może do nas trafić do 50 tysięcy czipów z możliwością rozszerzenia do 100 tysięcy.
Jak mówił w audycji „Ludzie i Pieniądze” Łukasz Olechnowicz, partner w firmie Trinetix, niestety nie mamy w tym momencie potencjału, żeby nawet w planowanych inwestycjach wykorzystać 50 tysięcy czipów. Dodał, że w razie potrzeby możemy je kupić od kogoś innego, jednak nie uważa, żeby było to dobre wyjście.
– To jest trochę niepokojące. Ta decyzja nadszarpnęła nasze relacje z USA i zamiast od nich, kupimy te komponenty z Chin. Jeżeli rzeczywiście mielibyśmy być sojusznikami, to chyba nie przyczyni się to do rozwoju gospodarczego i partnerskiego w tym kierunku, w którym chcielibyśmy iść – tłumaczył.
– To jest decyzja, która – jak każda decyzja polityczna – może być zmieniona w każdej chwili. Oczywiście byłoby lepiej, gdybyśmy mieli polskiego ambasadora w Waszyngtonie, który miałby możliwość zapukania do właściwych drzwi – zauważył Zbigniew Markowski z Gdańskiego Klubu Biznesu.
– Jak znam życie, przez kolejne pięć lat opracowywać strategię, przez trzy lata ją aktualizować, a za osiem lat będzie ona już nieaktualna – dodał Mikołaj Lipiński, członek zarządu Blackpartners.
Ograniczenia w dostępie do czipów zostały nałożone na kilkanaście państw Unii Europejskiej. Komisja Europejska zapowiedziała negocjacje w sprawie zmiany decyzji Amerykanów. Rozmowę przeprowadziła Iwona Wysocka.
aKa





