Na razie nie ma planów dodatkowych kontroli, ale zagrożenie jest realne – tak o groźnej dla zwierząt pryszczycy mówią służby weterynaryjne z Pomorza. Obecność śmiertelnego dla bydła wirusa niespełna dwa tygodnie temu wykryto w Niemczech, 70 kilometrów od granicy z Polską.
Na naszej zachodniej granicy trwają wzmożone kontrole i działają bramki dezynfekcyjne. Jak wyjaśniła lekarz weterynarii Katarzyna Domachowska z wojewódzkiego inspektoratu w Gdańsku, wirus może rozprzestrzeniać się jednak bardzo szybko.
– Wirus jest bardzo zaraźliwy, wrażliwych na niego jest wiele gatunków: zarówno bydło, jak i świnie, owce, kozy czy dzikie zwierzęta. Potencjał przenoszenia jest ogromny. Wirus przenosi się poprzez powietrze, więc szansa zarażenia jest jeszcze większa niż przy afrykańskim pomorze świń. Ten sam serotyp wywołał pryszczycę w Iranie i Izraelu, a potem w Niemczech, więc roznosi się na bardzo duże odległości – zaznaczyła weterynarz.
Ognisko w Brandenburgii to pierwszy przypadek pryszczycy od 37 lat. W Polsce po raz ostatni obecność wirusa stwierdzono w 1971 roku.
POMORZE PRZEGRYWA WALKĘ Z AFRYKAŃSKIM POMOREM ŚWIŃ
Z Katarzyną Domachowską rozmawialiśmy również na temat afrykańskiego pomoru świń. Tylko w zeszłym roku w regionie wykryto ponad 500 ognisk choroby, a potwierdzonych przypadków zakażenia u dzików było 670. Myśliwi zlikwidowali ich 6000. Na razie nie wiadomo, czy będzie prowadzona kolejna duża akcja odstrzału. Służby skupiają się na poszukiwaniu padłych, chorych zwierząt.
– W tej chwili chcemy na nowo zbadać, jaka jest liczebność dzików w lasach, by podejmować kolejne decyzje. Jednocześnie rozpoczęliśmy akcje przeszukiwawcze, znaleziono około 130 martwych dzików, z czego zdecydowana większość była zarażona. To przynosi właściwy efekt, prawdopodobnie będziemy kontynuować te akcje – zapowiedziała lekarz weterynarii.
Tylko tym roku zidentyfikowano 112 chorych dzików. Najwięcej było w Trójmieście i powiecie wejherowskim.
Posłuchaj całej rozmowy z Katarzyną Domachowską:
Sebastian Kwiatkowski/ua





