– Polacy powinni otrzymać sygnał, że nikt nie trzyma się kurczowo foteli sejmowych i skoro PO z PSL tak szybko się zużywają, to po prostu zróbmy przyspieszone wybory. Dajmy szansę Polakom na wybór nowego parlamentu i rządu, mówił w Radiu Gdańsk były premier, przewodniczący SLD Leszek Miller. Jeszcze kilka miesięcy temu mówiono o możliwej koalicji PO z SLD. Gość Agnieszki Michajłow zaznaczył, że warunkiem współdziałania byłaby odpowiednia wspólnota programowa. – Popatrzmy na województwo pomorskie. Jak rządzi PO z PSL? Kłopoty w służbie zdrowia, np. szpital w Słupsku i Gdyni Redłowie, gdzie likwiduje się bardzo dobrze funkcjonującą placówkę leczącą choroby serca. Teraz łączenie szpitala m.in. w Pucku. To jest wynikiem przekonania, że zdrowie jest towarem i trzeba likwidować wszystko, co nie jest dochodowe. Szpital nie może być fabryką, a zdrowie obywatela żadnym towarem, mówił Leszek Miller.
Według byłego premiera podobne problemy są widoczne także w systemie edukacji. – Słyszymy, że Uniwersytet Gdański ma być uczelnią drugiej kategorii, bo również tam wkradają się mechanizmy rynkowe. Pani premier Kopacz powoła nowych ministrów, ale nie to zmieni faktu, że zmniejszono rangę Akademii Marynarki Wojennej i przeniesiono dowództwo do Warszawy. Po następnych wyborach ja będę ponawiał próbę, żeby dowództwo Marynarki Wojennej wróciło do Gdyni, a akademia podniosła swój status.
Leszek Miller tłumaczył w Radiu Gdańsk, czy możliwa jest wspólna lista z innymi ugrupowaniami lewicowymi. – W najbliższą środę skorzystamy z zaproszenia OPZZ. Jan Guz podjął taką inicjatywę i zaprosił około 20 przedstawicieli rozmaitych struktur, fundacji, partii politycznych. Wtedy przekonamy się, czy możemy stworzyć jakieś minimum programowe, a potem wspólną listę. Na to pytanie będziemy odpowiadać w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Dodał, że w takim wypadku niewykluczony byłby start bez szyldu SLD. – To jest bardzo poważna decyzja, ale gdyby się okazało, że sygnatariusze tej jednej, wspólnej listy sformułowaliby taki pomysł, żeby ten komitet wyborczy inaczej się nazywał i nie uwzględniał w swojej nazwie żadnej partii politycznej, to trzeba to rozważyć.
Gość Rozmowy Kontrolowanej odniósł się również do sprawy zadłużenia miasta Słupska. Decyzją Sądu Arbitrażowego w Warszawie miasto musi zapłacić 24 miliony złotych wykonawcy wyrzuconemu z budowy aquaparku. – Mogę tylko współczuć mieszkańcom, że mają taką sytuację i mam nadzieję, że prezydent Słupska jakoś ten problem rozwiąże. Jest tyle nadziei w Robercie Biedroniu. Mam nadzieje, że ich nie zawiedzie i razem z jakimiś potrzebnymi instytucjami rozwiąże ten problem.