Śledczy w poniedziałek kontynuują oględziny hali byłych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku, która częściowo spłonęła 5 lutego. Prokuratorzy, policyjni technicy i biegły z zakresu pożarnictwa w części budynku, który spłonął, zbierają ślady fizyko-chemiczne, które mają pomóc w ustaleniu przyczyn wybuchu pożaru.
Jak wyjaśnia Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, chodzi też o to, aby ustalić miejsce, w którym pojawiło się zarzewie ognia.
– Biegły będzie miał możliwość zobaczenia tego miejsca. Miejmy nadzieję, że pomoże mu to później w wydaniu opinii oraz ocenie, co mogło być przyczyną pożaru. Kiedy biegły będzie mógł wypowiedzieć się – choćby wstępnie – o przyczynach pożaru, zależy właśnie od zakończenia tej bardzo ważnej czynności, jaką są oględziny pogorzeliska – opisuje.
Od ustaleń przyczyny pożaru będą zależały dalsze losy śledztwa. Prokuratura wszczęła je w kierunku sprowadzenia pożaru zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu znacznych rozmiarów. Straty wstępnie wyliczono na ponad 13 milionów złotych. Pokrzywdzonych jest ponad 50 najemców hali. To głównie przedsiębiorcy, którzy prowadzili tam działalność gospodarczą.
Grzegorz Armatowski/mrud





