Na Kociewiu zrekonstruowany zostanie mobilny… młyn. Ostatni tego typu pojazd widziano na Pomorzu prawie sto lat temu. Jeździł nim po okolicznych wsiach konstruktor Franek Kiwacz, mieląc ludziom zboże, wyrabiając masło i rozdając miód. Zespołem, który ma zbudować mobilny wiatrak kieruje mieszkaniec wsi Więckowy w gminie Skarszewy, Piotr Martin. – Najpierw musimy zbudować taki mały domek. Ale musi on być o wiele solidniejszy niż zwykły budynek, bo musi wytrzymać kilka sił, które będą na niego działać. Z jednej strony obciążenie młynem i kołem wiatrowym, z drugiej – sama jazda jest czymś trudnym dla małego domku. Ma to być więc naprawdę solidna konstrukcja z dębowego szkieletu, z docieplonym dachem. Kolejny etap to podwozie, a na koniec przeniesienie napędu, wylicza Piotr Martin.
Wzorem dla budowniczych jest jedyne zdjęcie wiatraka z jego właścicielem. Reszta to już miejscowe legendy. – Opieramy się na tej najbardziej efektownej mówiącej o tym, że wiatrak nie był ciągnięty przez krowy, tylko przez ludzi. I taką formę transportu chcemy dla niego wybrać. W trakcie podróży Franek miał przygrywać na akordeonie, a wokół miały biegać zwierzęta, z którymi mieszkał na co dzień, opowiada Piotr Martin. W mobilnym wiatraku mieścił się nie tylko młyn, przy pomocy którego Franek Kiwacz mógł w każdym miejscu wyprodukować mąkę. – Napęd dawał też możliwość ubijania masła, piłowania drewna, a nawet prania bielizny! Tak, ten człowiek był konstruktorem pierwowzoru słynnej pralki Frani!, śmieje się pomysłodawca projektu.
Mobilny młyn ma być gotowy do końca wakacji. Stanie w Więckowach, wyjeżdżając okazjonalnie na uroczystości do okolicznych miejscowości.