Koncert Dianne Reeves, pięciokrotnej zdobywczyni nagrody Grammy, to do tej pory najlepszy występ podczas tegorocznej odsłony Ladies Jazz Festival. Amerykanka przyciągnęła na swój koncert taką publikę, że tym razem Ladies Jazz Festival został przeniesiony do dużej sali. Wśród fanów muzyki Reeves znaleźli się przedstawiciele polskiej sceny muzycznej: Czesław Mozil oraz Urszula Dudziak. Jak mogliśmy dowiedzieć się podczas występu w gdyńskim Teatrze Muzycznym, to właśnie polska jazzmanka i jej utwór „Papaya” zainspirowały Dianne do tworzenia.
Wtorkowego wieczoru mieliśmy okazję usłyszeć niesamowite głosy obu wokalistek we wspólnej improwizacji na scenie. Oprócz tego, w repertuarze znalazły się utwory z ostatniego albumu Reeves „Beautiful Life” m.in. „Waiting in Vain”. Niesamowita głębia głosu artystki hipnotyzowała, a zarazem dodawała energii. Wybrać jedną czy dwie ulubione piosenki z jej muzycznego dorobku, to jakby wybrać swoje ulubione dziecko.
Podczas jednego z utworów artystka poprosiła o wzniesienie w górę telefonów komórkowych. Światła w urządzeniach były symbolem dobra drzemiącego w nas. – Wokół nas dzieje się wiele zwariowanych rzeczy, wystarczy włączyć wiadomości. Mam nadzieję, że kiedyś będzie taki kanał w telewizji, który będzie nadawał 24 godziny na dobę dobre informacje. Ja wierzę w światło, które jest w nas. Bo dobrych jest więcej na świecie niż tych szalonych.
Jeżeli ktoś dopiero zaczyna słuchać współczesnego jazzu, powinien najpierw sięgnąć po twórczość genialnej, amerykańskiej artystki. Rzadko kiedy podczas koncertu mam ciarki, ale tym razem muzyka Dianne je wywołała. Moją reakcję podzieliła także publiczność w słowach: – Cudowna. – Niesamowity koncert, jedyny w swoim rodzaju. Kto zacznie słuchać głosu Dianne Reeves, po prostu musi się w nim zakochać.