Odsyłali pacjentkę od jednego do drugiego. Rusza proces słupskich lekarzy

Walczyłam o życie, bo sześciu lekarzy odsyłało mnie od jednego do drugiego. To relacja pacjentki słupskiego szpitala wojewódzkiego. Prokuratura oskarżyła lekarza Wojciecha G. o narażenie życia pacjentki i byłego dyrektora szpitala Ryszarda Stusa o niezapewnienie właściwego działania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dziś rozpoczął się proces medyków.

W maju 2012 roku kobieta została przywieziona do szpitala przez pogotowie. Skarżyła się na ból brzucha. Przez cały dzień pacjentka była odsyłana od lekarza do lekarza, w końcu okazało się, że ma wewnętrzny krwotok z powodu ciąży pozamacicznej. Dopiero operacja uratowała jej życie.

– Od rana bardzo bolał mnie brzuch. Zabrało mnie pogotowie, trafiłam na SOR. Tam selekcja, czekanie. Nie jest tak, że się mną nikt nie zajmował, ale odsyłano mnie od lekarza do lekarza, nie wiem czy to zwykła spychologia czy brak kompetencji. W sumie badało mnie sześciu lekarzy i dopiero ostatni zlecił badanie USG, który wykazało krwotok. Jak się później okazało operacja uratowała mi życie, ale trauma psychiczna jest straszna do dziś, opowiadała pacjentka reporterowi Radia Gdańsk.

Prokuratura uważa, że były dyrektor Ryszard Stus nie zapewnił właściwej opieki pacjentom na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdyż nie było tam zatrudnionego na dyżurze lekarza ginekologa. Nie było też możliwości wykonywania całodobowych badań diagnostycznych na oddziale ginekologiczno-położniczym.

Z kolei śledczy oskarżyli lekarza Wojciecha G. o to, że pełniąc dyżur na SOR w Słupsku naraził pacjentkę na utratę życia lub poważny uszczerbek na zdrowiu poprzez nie zebrania wywiadu o jej stanie zdrowia oraz badań diagnostycznych, mimo, że wskazania były pilne.

Lekarze nie przyznają się do winy, grozi im do pięciu lat więzienia.

pw/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj