Chorowała na raka, amputowano jej nogę, a Zakład Ubezpieczeń Społecznych mimo to zabrał jej rentę. 24-letnia pani Ewa spod Słupska usłyszała, że ręce ma zdrowe i powinna znaleźć sobie pracę. Kobieta wychowuje 4-letnią córkę.
Pani Ewie z Osowa koło Kępic w powiecie słupskim ZUS dwa razy przyznawał czasowo rentę. Raz na trzy lata, potem na kolejne dwa. Świadczenie wynosiło nieco ponad pięćset złotych miesięcznie. Teraz zakład odmówił przyznania renty i zmienił kobiecie stopień niepełnosprawności z pierwszej grupy inwalidzkiej na drugą.
– Nie wiem, na co oni liczyli przyznając mi czasową rentę, że mi noga odrośnie? Pani na komisji nawet mnie nie zbadała, tylko od razu powiedziała, że po pięciu latach otrzymywania renty czas bym znalazła sobie pracę, bo mam zdrowe ręce, mówiła pani Ewa w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk
Gdyby nie pomoc rodziny, pani Ewa nie miałaby z czego żyć. Sprawę chce skierować do sądu. Władze gminy Kępice zapowiedziały, że prawnik samorządu wesprze kobietę w walce z ZUS. Gmina przyzna też kobiecie wszystkie, możliwe świadczenia socjalne.
– Szanse na znalezienie pracy dla pani Ewy w naszej gminie są zerowe. Ja oniemiałem, kiedy przyszła do mnie z decyzją ZUS i prośbą o pomoc. Nie wiem, jak można tak traktować osobę, która walczyła z nowotworem, straciła nogę, jest niepełnosprawna. Mamy deklarację jednej z firm, która chce w dużej części sfinansować protezę pani Ewie. Może zorganizujemy jakąś imprezę, aby zebrać potrzebne 10 procent pieniędzy na wkład własny na protezę, poinformowała wiceburmistrz Kępic Maciej Chaberski.
ZUS nie komentuje sprawy. Pani Ewa dostaje też około pięciuset złotych alimentów na dziecko.
pwos/mmt