Wrak okrętu podwodnego u wybrzeży Szwecji. Albo wiekowy Som, albo… skandal?

Wrak 20-metrowej jednostki znaleziono na dnie Bałtyku u wybrzeży Szwecji. Jak donosi lokalna prasa, to prawdopodobnie okręt podwodny z początku XX wieku, napisy cyrylicą na kadłubie sugerują, że pochodzi z Rosji. Eksperci w tej kwestii są jednak podzieleni.

Większość ekspertów po analizie zdjęć orzekła, że okręt konstrukcją przypomina jednostki typu Som, czyli serię wybudowaną jeszcze przed pierwszą wojną światową. Jeden z okrętów służył na Bałtyku i w 1916 roku zderzył się – właśnie niedaleko szwedzkiego wybrzeża – z parowcem, po czym razem z 18-osobową załogą poszedł na dno. Są jednak w Szwecji i tacy eksperci, którzy przekonują, że to okręt pochodzący z lat 80-tych. Gdyby ta teoria się potwierdziła, wybuchłby międzynarodowy skandal, bo byłby to dowód, że Rosjanie wpływają na szwedzkie wody terytorialne.

W te teorię wątpi jednak Maksymilian Dura z portalu Defence24. Jak mówi w obecnych czasach niemożliwe jest – nawet w takim kraju jak Rosja – zatuszowanie utraty okrętu podwodnego.

– Nie pozwoliłyby na to choćby rodziny zmarłych marynarzy. Domagałyby się poznania prawdy o losie swoich bliskich. Mieliśmy z tym też do czynienia po katastrofie Kurska, gdy początkowo próbowano zatuszować prawdę,
powiedział ekspert, zwracając jednocześnie uwagę, że w ostatnich 15 latach znacząco ułatwił się przepływ informacji. Co więcej, rosyjska flota podwodna jest stosunkowo niewielka i utrata każdej jednostki zostałaby szybko dostrzeżona.

Ekspert uważa, że to stary okręt, który spoczywa na dnie już dziesiątki lat. Nie ma on jednak wątpliwości, że okręty podwodne podpływają do cudzych portów i ćwiczą zastawianie min na torach podejściowych, mimo że jest to niezgodne z prawem międzynarodowym.

– To najprostszy sposób na destabilizację gospodarki i marynarki wojennej. Wystarczy jedna mina, zatopiony przez nią na na torze podejściowym statek i wejście do portu jest zablokowane. Co więcej, cała flota zajmująca się poszukiwaniem min jest zaangażowana w sprawdzenie wód, bo przecież nie ma żadnej pewności, że tych min nie ma więcej, powiedział Maksymilian Dura.

Komandor porucznik rezerwy, a obecnie ekspert portalu Defence24 powiedział też o przypadkach polskich rybaków, którym zdarzało się w pobliżu polskich wód „złowić” w swoje sieci łodzie podwodne. – Słyszałem o tym, że rosyjskie łodzie nawet wynurzały się na powierzchnię, by wyplątać się z sieci i naprawić zniszczony przez nie sprzęt. Bywało, że płacili rybakom, by ci nie chwalili się tym co się się przytrafiło, twierdzi Dura.

Doniesienia o tym, że grupa płetwonurków znalazła u wybrzeży Szwecji rosyjski okręt sprawiły, że pojawiły się teorie o tym, że może być to jednostka, która jesienią zeszłego roku pojawiła się u wybrzeży Archipelagu Sztokholmskiego. Domniemywano wówczas, że jest to jednostka rosyjska, szwedzkim marynarzom nie udało się jej zlokalizować.

sp/mar/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj