Wesołowska i marzenia o złocie: „Męczyć, męczyć i jeszcze raz męczyć rywalki. Wtedy wygramy w Gorzowie”

fot. Tomasz Sokołowski/400mm.pl

 – Obrona zrobiła swoje, męczyłyśmy dziewczyny z Gorzowa w ataku, nie miały tak łatwych pozycji jak miały w pierwszym spotkaniu i właśnie dlatego zagrały słabiej w drugim meczu. Trzeba pamiętać, że mają zdecydowanie krótszą ławkę od naszej i były naprawdę zmęczone. To jest klucz, musimy to wykorzystywać, męczyć, męczyć i jeszcze raz męczyć, by obniżyć ich skuteczność. Wtedy wygramy w Gorzowie – przekonuje przed 3. meczem finału Mistrzostw Polski koszykarek rozgrywająca VBW Gdynia Weronika Wesołowska.

Gdynianki zrealizowały plan na gdyńską część rywalizacji, wygrywając oba spotkania, odpowiednio 91:80 i 84:57, więc jadą na trzeci mecz z zamiarem domknięcia rywalizacji. Jeśli zwyciężą w sobotę, na szyjach gdyńskich koszykarek po 4-letniej przerwie zawiśnie złoto.

– Nie możemy spoczywać na laurach. 2:0 to jeszcze nie nie złoty medal, jeszcze robota do wykonania przed nami. Na pewno się przygotujemy, na pewno będzie poważna analiza, zobaczymy gdzie jeszcze możemy coś poprawić i jak jak zrobić to, żeby ten medal w sobotę zawisł na naszych szyjach – przekonuje Wesołowska. 27-latka do tej pory wygrywała mistrzostwo tylko w zawodach młodzieżowych i podobnie jak Karolina Ułan, Agata Gilmajster czy Anna Jakubiuk, po ewentualne seniorskie złoto polskiej Ekstraklasy sięgnie po raz pierwszy. 

MESTDAGH MA NOS

– Te dwa zwycięstwa to efekt dwóch rzeczy. Obłożenie meczami, które miały dziewczyny z Gorzowa i nasz pomysł na to jak jak ustawiać obronę. Poza pierwszą częścią drugiego meczu, w czwartej kwarcie już to zaczęło funkcjonować. Musimy jednak pamiętać, że gorzowianki były zmęczone. To są dziewczyny, które grają po 40 minut,a nasze kluczowe grały około 30. To są duże różnice, przy takim obciążeniu, przy takiej intensywności to się przekłada na wynik – przekonywał na naszej antenie asystent trenera Philipa Mestdagha, Tomasz Cielebąk.

Szkoleniowiec chwali Belga za wyczucie i kunszt taktyczny w tej serii. – Trener Mestdagh ma ogromne doświadczenie w treningu z zawodniczkami z najwyższej półki, przebywał na imprezach najwyższej rangi.  Dostępuje tego niewielu trenerów. Też ma wyczucie. Trudno mi to dokładnie określić, czasami nazywa się to szczęściem, wyczuciem. Oczywiście, to nie jest tak, że przychodzimy sobie i pogramy 5 na 5. Stoi za tym bardzo duża dawka wiedzy, informacji, zbierania tych informacji i odpowiedniego ich przetworzenia i wykorzystania – przekonuje Tomasz Cielebąk. 

PRZED MECZEM

Gdynianki są zdecydowanymi faworytkami także meczu numer 3. Trzeba jednak pamiętać, że gorzowianki po raz pierwszy w tej serii solidnie wypoczęły, a ich niebywałą siłą są indywidualne umiejętności dwóch zawodniczek: Amerykanki Shatori Walker – byłej Mistrzyni WNBA, wybieranej jedną z najlepszych debiutantek najlepszej ligi świata, oraz Greczynki Eleny Tsineke, reprezentantki swojego kraju, czołowej rozgrywającej ligi. Po 6 dniach wypoczynku, obie na pewno zachowały więcej sił niż chociażby w spotkaniu nr 2, gdzie Walker wyraźnie sfrustrowana brakiem zmian na ławce, wyrażała swoje niezadowolenie na parkiecie. Po przeciwnej stronie parkietu rotacja jest znacznie szersza, w obu meczach finału w dłuższym wymiarze czasowym zaprezentowały się niemal wszystkie zawodniczki składu, tylko w pierwszym meczu szansy gry nie otrzymała Weronika Zalewska – 12. w rotacji gdyńskiego VBW.

Spotkanie nr 3 w Gorzowie Wielkopolskim w sobotę o 15:00. Transmisja na antenie Radia Gdańsk w specjalnym, finałowym wydaniu Radio Gdańsk z boisk i stadionów.

Paweł Kątnik

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj