Tylko dwa dni i już trzy ofiary śmiertelne na Pomorzu

Do wypadków dochodziło w środę w nocy i w czwartek. W Pucku na drodze zginęło 7-letnie dziecko.
Do pierwszego tragicznego w skutkach wydarzenia doszło w środę po godz. 22:00 na ulicy Wiejskiej w Gdyni. 19-latek poruszający się za pomocą balkonika został potrącony przez samochód. Mężczyzna przechodził przez jezdnię w nieoświetlonym i niedozwolonym miejscu. Mimo szybkiej interwencji służb ratunkowych, zmarł. Kierująca autem 25-letnia kobieta była trzeźwa. Przez cztery godziny droga z Pogórza do Kosakowa była zablokowana.

W czwartek w Pucku na ulicy 10 Lutego 54-letni kierowca ciężarówki potrącił dziecko, które jechało na rowerze. 7-letni chłopiec zginął na miejscu. Z niewyjaśnionych dotąd przez policję przyczyn nagle upadł na jezdnię. Kierowca tira nie zdążył zareagować. Jak poinformował reportera Radia Gdańsk zastępca Prokuratora Rejonowego w Pucku Michał Kierski, był trzeźwy.

W tej chwili trwają badania stanu technicznego samochodu, który jechał z pełnym ładunkiem. – Być może będziemy musieli przeprowadzić jeszcze kolejne badania, aby ustalić, czy kierowca ciężarówki ponosi odpowiedzialność za śmierć dziecka. Czekamy też na opinię biegłego, powiedział Michał Kierski.

Zmarły chłopiec był mieszkańcem Pucka. Zginął kilkadziesiąt metrów od domu. W piątek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok dziecka.

Kolejny śmiertelny wypadek miał miejsce w czwartek na wysokości przystanku SKM Gdynia Wzgórze Św. Maksymiliana. Mężczyzna rzucił się na tory, prawdopodobnie chciał popełnić samobójstwo. Na odcinku Gdańsk Główny-Gdynia Chylonia kolejki kursowały z opóźnieniem do 10 minut. Na miejscu pracowały trzy zastępy straży pożarnej.

mar/dr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj