Trwa walka o daktylowca z oliwskiej palmiarni. Rani dzielnicy apelują do prezydenta o pomoc w zabezpieczeniu 200-letniej rośliny.
– Trzy lata temu palma urosła tak bardzo, że zaczęła wypychać dach. Od tego czasu jest regularnie przycinana. Mimo obietnic, dachu nie podniesiono, mówi Tomasz Strug, Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Oliwa.
Jak dodaje, roślina pamięta czasy, gdy w Oliwie mieszał zakon cystersów. Dziś jest już niemalże w całości pozbawiona gałęzi i liści. – Jeśli poczekamy jeszcze z dwa lata, to z palmy nic nie zostanie i 200 lat pójdzie na marne, podkreśla Strug. Podobnego zdania są mieszkańcy i turyści, którym szkoda pięknego okazu.
Wolę w ratowaniu daktylowca wyrażają urzędnicy. Jak mówi Michał Piotrowski z gdańskiego magistratu, wszystko rozbija się o dwa miliony złotych, bo taki jest koszt podniesienia konstrukcji obiektu. Urzędnicy zaznaczają, że szukają przede wszystkim prywatnego inwestora, który przy okazji wykorzystałby komercyjnie sąsiednią przestrzeń.
Na pewno jednak prac nie uda się rozpocząć tym roku. Ze względu na bezpieczeństwo roślin, można je wykonać między czerwcem a sierpniem.
Palmiarnia w Parku Oliwskim w Gdańsku. Fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski
sk/mar