Debiutancka płyta projektu Pete True nie została jeszcze oficjalnie wydana, ale jej promocja już się zaczęła. W niedzielny wieczór w Gdańsku Piotr Truchel, Jakub Kuśmierczak i Tadeusz Dobrzyński zabrali nas…
… do wielu miejsc. W czasie koncertu mimo, że jeszcze mamy lato, to muzycy zagrali nam utwór „Winter”. Ale mimo tej przewrotności zimno się nie zrobiło. Nowy projekt Piotra Truchela to połączenie melodyjności, spokoju i kliku instrumentów. I w takim właśnie rytmie zabrzmiało „In the Morning we can still be friends”, czy „Barfly”.
Wymienione kompozycje pochodzą z nadchodzącego albumu „Hell Flower”, który ukaże się pod patronatem Radia Gdańsk. Wśród autorskich piosenek na krążku znajdzie się także jeden cover, który w niedzielę został zaprezentowany na żywo. Utwór Leonarda Cohena „I’m your man”. Ani to łatwa piosenka, ani sam Cohen nie jest łatwym artystą do zinterpretowania. Jeżeli ktoś wie, że nie pobije oryginału nie powinien się brać za nagrywanie coveru. Takie jest moje zdanie. Publiczność nie wygwizdała tego wykonania i była znacznie bardziej zadowolona z niego niż ja.
Wokalowi projektu Pete True nie da się zarzucić nieczystości, ale ma denerwującą manierę. I nie wiem czy bardziej dotyczy ona samego głosu, czy jednak nadmiernego wysiłku w próbach śpiewania z „fajnym” angielskim akcentem. Skłaniam się do tego drugiego, bo w piosence śpiewanej po polsku – „Szaman” – maniery nie było słychać.
Jednak kilka z utworów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Gitara, perkusjonalia i klawisze tworzyły intymną atmosferę. Być może bez klawiszy byłoby jeszcze intymniej. Głos Truchela pięknie zaczarowywał, z małymi wspomnianymi wyjątkami. Ciekawą odskocznią była piosenka „Lonely streets of illusion”, zazwyczaj grana na koncertach zespołu Absyntia, w którym występuje Piotr Truchel. Po raz pierwszy można było usłyszeć ją w wersji akustycznej i faktycznie nie straciła muzycznie, po prostu zyskała nowe oblicze.
Patrząc na zgromadzoną w Pubie Spółdzielnia publiczność nasuwa się jeden wniosek. Młodzi coraz częściej poszukują i coraz chętniej słuchają czegoś bardziej niszowego. Pete True to odpowiedź na te poszukiwania a akustyczne projekty mają szansę stać się znowu modne. Tylko, czy wówczas nie będzie to mainstream? Na koniec mała rada dla zespołu, więcej uśmiechu podczas grania.