Lechia Gdańsk po serii fatalnych meczów zanotowała pierwsze zwycięstwo od dłuższego czasu. Podopieczni Thomasa von Hessena wygrali przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin 3:1. Biało-zielonym zwycięstwo było potrzebne jak tlen. Gdańszczanie ostatnimi czasy grali fatalnie, co potwierdzały także wyniki. Ostatnio Lechia zakończyła przygodę z Pucharem Polski przegrywając z Legią Warszawa 1:4. Zmagania ligowe również nie były najmocniejszym punktem ekipy z Gdańska. Z perspektywy tabeli, Lechia musiała w niedzielnym meczu wygrać, aby zachować szansę na utrzymanie kontaktu z górną częścią tabeli.
Tego zadania nie ułatwiał fakt, że beniaminek z Lubina w tym sezonie spisuje się fantastycznie. Ostatnio podopieczni Piotra Stokowca wyeliminowali z Pucharu Polski Jagiellonię Białystok zwyciężając w efektownym stylu 2:0.
Od początku spotkania, Lechia starała się kontrolować przebieg meczu. Przyjezdni cofnęli się do obrony, a gdańszczanie szukali swojej okazji. Jednak ofensywa Lechii nie potrafiła zagrozić bramce Zagłębia. Biało-zieloni pierwszą groźniejszą okazję stworzyli dopiero w 20. minucie meczu, ale Konrad Ferenc interweniował po słabym strzale będącego pod formą Bruno Nazario.
Postawa Lechii wyraźnie nie przypadła do gustu kibicom, którzy nieliczne, nieudane akcje kwitowali gwizdami. Zagłębie pierwszą groźną sytuację stworzyło dopiero w 34. minucie meczu. Niestety nieporadność defensywy Lechii zakończyła się bramką dla przyjezdnych. Najpierw na lewej stronie błąd popełnił Gerson, który dał się ograć Janusowi. Zawodnik z Lubina zagrał w pole karne, gdzie czekał Papadopoulus, który pokonał bezradnego Marko Marića.
Po przerwie obraz gry zmienił się diametralnie. Lechia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana, co przyniosło efekt już w 52. minucie meczu. Błąd defensywy z Lubina wykorzystał Milos Krasić. Serbski napastnik zabrał piłkę na środku boiska i powędrował w pole karne Zagłębia. Tam idealnie dograł do wchodzącego Grzegorza Kuświka, a ten precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza beniaminka. Lechia poszła za ciosem. W 60. minucie meczu Wojtkowiak pomknął prawą stroną boiska, wszedł w pole karne i został sfaulowany przez jednego z obrońców przyjezdnych. Sędzia nie zawahał się i podyktował jedenastkę. Niestety starcie było na tyle mocne, że Wojtkowiak musiał opuścić boisko z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Karnego pewnie na bramkę zamienił Kuświk.
Dzieła zniszczenia dokonał Michał Mak, który wykończył podanie Malocy z prawej strony boiska. Biało-zieloni dzięki zwycięstwu nad Lubinem przesunęli się na 13. miejsce w tabeli. Kolejne spotkanie w piątek, w Białymstoku przeciwko Jagiellonii.