– Emigracja i sytuacja geopolityczna to powody, dla których wracamy do tego problemu. Przez ostatni rok czy dwa zapomnianego, mówił o kwestii repatriacji Polaków ze wschodu Jakub Płażyński, adwokat i syn byłego marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego.
Od czasu wejścia w życie ustawy o repatriacji, czyli od 2000 roku skorzystało z niej 5 tys. osób. Zdaniem goszczącego w studiu Radia Gdańsk Jakuba Płażyńskiego proces ten, ze względu na nieefektywne prawo, skończy się nieprędko.
– Od piętnastu lat próbujemy zrealizować plany repatriacji i to cały czas się nie udało. Rozwiązania prawne teoretycznie są, tylko nieefektywne. Ludzie nie spływają w takich liczbach, jak byśmy tego oczekiwali i to powoduje, że akcja repatriacyjna cały czas się nie zakończyła, powiedział Płażyński.
Adwokat uważa, że kwestia wraca przy okazji kryzysu migracyjnego w Europie i planowanego przyjęcia uchodźców do Polski. Zaznacza, że liczba repatriantów w porównaniu z planowaną liczbą imigrantów jest znikoma.
– To są symboliczne liczby. Dodatkowo mówimy o nie do końca sprecyzowanej grupie osób, która deklaruje, że chciałaby przyjechać do Polski. Ja zakładam, że to grupa kilkunastu tysięcy ludzi, którzy mogliby z takich repatriacji skorzystać.
Rząd zadecydował, że w budżecie na 2016 rok rezerwa celowa na pomoc repatriantom wyniesie 30 milionów złotych. Zdaniem Jakub Płażyńskiego to dobra decyzja. – Cieszy mnie to, że w budżecie na przyszły rok będzie więcej pieniędzy na repatriację, bowiem to umożliwi wprowadzenie zmian legislacyjnych na początku przyszłej kadencji, mówił w Radiu Gdańsk.
Maria Anuszkiewicz/Łukasz Wojtowicz