Wszyscy przegrają na stworzeniu województwa środkowopomorskiego, uważa podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Paweł Orłowski odniósł się do pomysłu forsowanego przez Prawo i Sprawiedliwość. Pomysł stworzenia województwa środkowopomorskiego wraca co kilka lat. Nie inaczej jest w tej kampanii wyborczej, a doszło do tego za sprawą polityków Prawa i Sprawiedliwości, zdaniem których zmiana administracyjna podniosłoby jakość życia w dawnych województwach słupskim i koszalińskim, które połączone miałyby stworzyć nowy samorząd. Jednak zdaniem Pawła Orłowskiego przyniosłoby to skutek odwrotny od zamierzonego. Jednym z przykładów, które podaje wiceminister, jest konieczność ponownych negocjacji podziału środków unijnych.
– To są niemal 2 miliardy euro, które będą inwestowane na Pomorzu. Inwestycje, które planujemy, zostaną wstrzymane. Musielibyśmy wyrzucić do kosza całą strategię rozwoju naszego województwa, ponieważ raz jeszcze musielibyśmy negocjować z Komisją Europejską rozdział środków. Straciłyby na tym nie tylko Słupsk czy Koszalin, ale też wszystkie pozostałe pomorskie miasta, mówi Orłowski.
Orłowski podkreślał też, że województwo środkowopomorskie byłoby najbiedniejszym regionem w Polsce, w efekcie czego odstawałby on jeszcze bardziej od bogatszych części północnej Polski. – Trzeba to uczciwie powiedzieć obywatelom, że mogłoby to doprowadzić do katastrofy gospodarczej tego regionu, bo byłby to najbiedniejszy region w całej Polsce, z najwyższym bezrobociem i z brakiem możliwości prowadzenia samodzielnej polityki inwestycyjnej. Byłoby tak, ponieważ dawne województwa słupskie i koszalińskie są to regiony, w których jest potężny deficyt i mało samodzielnych dochodów, wylicza wiceminister. W efekcie nowy samorządowy twór byłby jego zdaniem uzależniony od środków z Warszawy oraz Brukseli.